"Gniew Pana" wyzwalał w ludziach najgorsze instynkty. Tak w XX wieku walczono z AIDS

Chociaż naukowcy regularnie ostrzegają, że stale mutujący wirus HIV wciąż nie powiedział ostatniego słowa, mało kto dziś boi się AIDS. Początki były jednak zupełnie inne. Powszechny strach, nieraz wyzwalający agresję, sprawiał, że śmiertelnie chorych ludzi wyrzucano na margines społeczeństwa. Zmieniły to dopiero gwiazdy światowego formatu, wielkie koncerty i olbrzymie pieniądze.

Baliśmy się. Kto by się nie bał? Drżał cały świat i nie chciał nawet ręki wyciągnąć do zakażonego. AIDS zabierał sławnych i bogatych. Wielu chorobę ukrywało niemal do śmierci, choćby Rock Hudson, jeden z największych amantów Hollywood, Freddie Mercury (o chorobie poinformował dzień przed zgonem), 26-letnia supermodelka Gia Carangi. Co dopiero dziwić się zwykłym ludziom?

"Jedno było zdrowe, drugie było hifowe"

Każdy chory w latach 80. i nawet jeszcze 90. XX wieku w wielu środowiskach był postrzegany jako wróg publiczny. Nawet małe dzieci.

Nam tu gnoju takiego nie trzeba, Lepiej zabierz swoje bachory do nieba

- radził Matceboskiej (pisownia oryginalna) trzon "zdrowego moralnie" społeczeństwa, tzw. "porządni ludzie", w jednym z odcinków niezwykle wówczas popularnego programu rozrywkowego Kabaret Olgi Lipińskiej (oryginalny tekst Michała Błażejewskiego). Czym się Matkaboska naraziła, by wypędzenia doczekać? Tylko chodziła po świecie, ale prowadziła dwoje dzieci:

Jedno było zdrowe, Drugie było hifowe, A nie chciała powiedzieć, Które jest które.

Przesada typowa dla artystycznego przekazu? Cóż, akcja "Zabić Kotańskiego i rodzinę jego" (uczestnicy nie zabijali, tłum "tylko" skandował to hasło) to fakt historyczny. Czym sobie wielki społecznik tamtych czasów Marek Kotański na nią zasłużył? Chciał "tylko pomagać chorym". Wystarczyło. Atakowano też księdza Arkadiusza Nowaka, polskiego opiekuna osób zakażonych. Naturalna, jak mogłoby się wydawać, u duchownego troska o człowieka była unikalna i nieakceptowana także przez część środowiska kościelnego. Na zdjęciu w naszej galerii (na górze artykułu) ksiądz Nowak stoi przy pomazanej farbą skrzynce na listy. Zniszczyli ją przeciwnicy budowy domu dla chorych w Piastowie. W sumie nic takiego - wielokrotnie wybijano też szyby kamieniami. Farba to jednak protest light.

Zobacz wideo

Filadelfia, Magic i Queen

Ksiądz Nowak konsekwentnie tłumaczył, że chorych nie trzeba się bać. Na świecie robili to głównie artyści. Wątek AIDS pojawiał się w literaturze i kinie. Tom Hanks za rolę zakażonego prawnika w filmie "Filadelfia" dostał w 1993 roku Oskara.

Oswajanie z chorobą w dużym stopniu zawdzięczamy zespołowi Queen, który przez HIV stracił wybitnego wokalistę Freddiego Mercury'ego. Po jego śmierci w 1991 roku zespół zorganizował wielki koncert, z którego cały dochód przeznaczono na tworzenie The Mercury Phoenix Trust. Organizacja ta od 1992 roku przekazała ponad osiem milionów funtów brytyjskich na walkę z AIDS i jest wciąż aktywna. Na pewno przyczyniła się do zaangażowania się w walkę z AIDS tysięcy ludzi na świecie i większej gotowości władz do wydatków i wspierania chorych. Klimat panujący wokół danego zjawiska zawsze ma znaczący wpływ na polityków.

W koncercie wzięły udział takie gwiazdy jak David Bowie, U2, Extreme, Bob Geldof, Guns N’ Roses, Elton John czy Metallica. Ocenia się, że oglądały go dwa miliardy ludzi. Wiele osób uważa, że to takie działania sprawiły, że AIDS przestało być utożsamiane z "gniewem Boga", bo zaangażowanie i przesłanie idoli może dotrzeć szybciej niż broszurka informacyjna czy pogadanka w szkole.

Kiedy w listopadzie 1991 roku Magic Jonhson ogłosił światu, że ma HIV, oczekiwano jego rychłej śmierci, także społecznej. Wielka gwiazda NBA, ulubieniec milionów, nie mógł mieć tego "brzydkiego wirusa". Początkowo sądzono, że cudowny chłopiec kłamie i nie przyznaje się do bycia gejem czy narkomanem. Z czasem zrozumiano, że to po prostu ludzka choroba.

Jestem błogosławieństwem sprawy HIV i jej przekleństwem. Błogosławieństwem, bo dzięki mnie wzrosła świadomość, co to za choroba, jak się przed nią chronić. I przekleństwem, bo ludzie patrzą, że mam się świetnie i nie chce im się chronić tak jak powinni. A nie będzie postępów w tej walce, jeśli nie wrócimy do strachu przed złapaniem HIV

- mówił Magic w 20. rocznicę ogłoszenia choroby. 

Początki były jednak zupełnie inne

Na początku nie było lęku przed AIDS. Pierwsze informacje o nowym zespole chorobowym opublikowano ponad 41 lat temu - 5 czerwca 1981 roku w "Tygodniowym raporcie o zachorowaniach i śmiertelności" CDC ( amerykańskie Centra Kontroli i Prewencji Chorób). Zaledwie 13 dni później oficjalnie ogłoszono epidemię HIV.

Za początek epidemii AIDS (zespół nabytego niedoboru odporności, ang. acquired immune deficiency syndrome) uznaje się rok 1981. Wówczas lekarze z Nowego Jorku i Kalifornii zaobserwowali nienaturalnie dużo przypadków rzadkich, ciężkich schorzeń u dotąd zdrowych, młodych ludzi. Terapie nie przynosiły efektu, chorzy umierali.

Już rok później podejrzewano, że sprawcą tajemniczej choroby może być wirus, ale wykrycie go, a potem udowodnienie, że to on wywołuje AIDS, zajęło kilka lat. Wprawdzie zespół badaczy na czele z Francuzami Françoise Barré-Sinoussi (ur. 1947r.) i Lucem Montagnierem (ur. 1932r.) z Instytutu Pasteura w Paryżu miał niezbite dowody już w 1983 roku, jednak przyjęto je chłodno, z niedowierzaniem. I lekceważeniem. Jak wspomina Luc Montagnier - część uczonych wierzyła choćby, że HIV to "pasażer na gapę", który jedynie atakuje już ciężko chorych ludzi. Według uczonego odkrycie, że nowy wirus trwale uszkadza odporność, stało się powszechnie uznanym faktem dopiero jesienią 1985 roku.(1)

W 2008 roku Komitet Noblowski docenił dokonania pary Francuzów i przyznał im nagrodę w dziedzinie fizjologii lub medycyny. To wyjątkowa sytuacja, że badaczy HIV doceniono w tak spektakularny sposób.

W XX wieku uczeni pracujący przy dużych projektach pozostawali zazwyczaj anonimowi. Wierzono raczej w zbiorową mądrość, możliwości czołowych instytutów i uczelni, a nie w indywidualne dokonania. Te zarezerwowane miały już być dla historii, XIX wieku, czasów Kocha i Pasteura.

Teraz gwiazdą był sam wirus, bądź celebryci pozyskujący środki na walkę z zarazą. I rzeczywiście, śmiało rzucili się na front walki z nowym retrowirusem, chociaż nie od razu. Początkowo wszyscy odsuwali się od chorych lub przynajmniej trzymali dystans. Fala wsparcia oficjalnie przyszła w latach 90.

Już po wykryciu samego wirusa przez lata nie było kolejnych konkretnych dokonań, za które można by kogoś indywidualnie docenić. Świat regularnie obiegały informacje o tym, że jesteśmy tuż tuż od wynalezienia leku czy szczepionki. I zazwyczaj równie szybko je dementowano.

Ludzki wirus niedoboru odporności (HIV) należy do wirusów RNA (szybko mutujących), więc zwykle nim prace kończono, już ulegał przeobrażeniom uodparniającym go na szczepienia. Powierzchnia wirusa ma specyficzną, skomplikowaną, trójwymiarową strukturę. Połowa powierzchni jest powleczona cukrem - glikowana - co znacznie utrudnia systemowi immunologicznemu atak na agresora. Każda kolejna generacja wirusa ma zmienioną powłokę, co dodatkowo utrudnia pracę nad skutecznym preparatem. Wciąż trwają badania nad szczepionką i chociaż ostatnie doniesienia są optymistyczne, temat nie jest zamknięty.

Skuteczne leki pozwalają dość skutecznie ograniczać rozwój choroby. Według jury Polsko-Amerykańskiej Nagrody Naukowej następnym takim spektakularnym dokonaniem było ustalenie w 1985 roku struktury atomowej ważnego białka - proteazy HIV. To ono pozwoliło siedem lat później stworzyć pierwszy racjonalnie zaprojektowany lek przeciwko wirusowi (a potem następne). Nie zwalczał wprawdzie trwale wirusa, ale sprawił, że chory mógł dłużej cieszyć się życiem, zazwyczaj w dobrym zdrowiu. Odkrycia dokonali dr Alexander Wlodawer z Narodowego Instytutu Raka w USA i prof. Mariusz Jaskólski z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza oraz Instytutu Chemii Bioorganicznej PAN w Poznaniu, wówczas uczony z Wrocławia.(2) Amerykanie sprowadzili Polaka, by pomógł im w badaniach. Okazało się to możliwe, chociaż Polska była jeszcze za żelazną kurtyną. W walkę z AIDS, by zapobiec pandemii, włączali się wszyscy.

Spiskowe teorie

Ponieważ HIV był wirusem, który nie przypominał niczego, co znała medycyna, od początku towarzyszyły mu teorie spiskowe, chociaż niekoniecznie strach. Wierzono choćby, że zakażenia to skutek naukowego eksperymentu, "nieszkodliwego dla normalnych ludzi", bo chorować będą jedynie homoseksualiści. Z czasem brano jeszcze pod uwagę, że narkomani i Afroamerykanie, ewentualnie pozbawieni zahamowań artyści, a wszystko to jest "karą bożą". Kiedy jednak okazało się, że chorują także heteroseksualne kobiety, które nigdy nie miały kontaktu z narkotykami, świat naprawdę zaczął się bać i walczyć z zagrożeniem. Tak czy owak hasło: "Nie ma grup ryzyka, są tylko ryzykowne zachowania" z większym zrozumieniem spotkało się dopiero na przełomie wieków. Do dziś ma jednak wielu przeciwników, którzy wierzą, że to "kara boska". Wielu z nich chętnie komentuje teksty takie jak ten, atakując choćby Magica Jonhsona, który miał na chorobę "zapracować hulaszczym stylem życia". Nikt na taką chorobę nie zasługuje. A statystyki przeczą teorii, że to tylko problem seksualnych mniejszości.

W 1986 roku Rosjanie ogłosili, że wirus HIV został stworzony w USA, podczas prac nad bronią biologiczną. Chociaż świat nauki odrzucił te zarzuty, do dziś pojawiają się głosy, że AIDS to choroba stworzona przez człowieka. Generalnie uważa się, że wirus pochodzi z Afryki, od szympansów i został przeniesiony na ludzi nawet już w latach 20. ubiegłego wieku. Nie ma jednak co do tego absolutnej pewności. Nie wiemy też, dlaczego prawdopodobnie początkowo łagodny mikrob nagle zmienił się w bezwzględnego zabójcę. Niewątpliwie przyczyniła się do tego specyfika wirusa - jego unikalna zdolność do częstych mutacji. Któraś z nich okazała się po prostu śmiertelnie niebezpieczna.

Inny świat

Od 1988 roku zgodnie z rezolucją ONZ obchodzimy Światowy Dzień AIDS. Ta choroba zmieniła naszą obyczajowość. Wzajemnie wierny partner - niespodziewanie nieaktualne hasło przestało być utożsamiane z zaściankowością, głosem przeszłości. Stało się symbolem odpowiedzialności za drugiego człowieka. Równie ważne okazało się jednak także głośne mówienie o używaniu prezerwatyw czy robieniu badań wykluczających zakażenie przed podjęciem aktywności seksualnej z nowym partnerem (sprawdź, gdzie zrobisz bezpłatnie badania).

AIDS zabił do tej pory ok. 40 milionów ludzi. Od początku z powodującym go wirusem HIV walczono nietypowo - przy ogromnym zaangażowaniu różnych środowisk i wielkich pieniędzy. Sukcesy? Zdecydowanie są, chociaż wciąż nie ma leku trwale zwalczającego wirusa i szczepionki przeciw niemu.

Przypisy:

  1. "The Nobel Prize in Physiology or Medicine 2008", materiały prasowe, www.nobelprize.org, data dostępu: 25.05.20
  2. Michał Rolecki "Ich odkrycia przyczyniły się do powstania leku na AIDS",  Polak i Amerykanin nagrodzeni, wyborcza.pl, 29.04.15
Więcej o: