Historia kodeiny sięga 1832 roku, kiedy to została zidentyfikowana i po raz pierwszy wydzielona w czystej postaci przez Pierre’a Jeana Robiqueta. Obecnie występuje we wielu lekach przeciwbólowych czy na kaszel - także tych dostępnych bez recepty. Jednak ich długotrwałe stosowanie może prowadzić do uzależnienia.
Kodeina często nazywana jest również metylomorfiną czy metylową pochodną morfiny. Ten organiczny związek z grupy alkaloidów należy do najważniejszych substancji psychoaktywnych pochodzących z opium, czyli mlecznego soku z niedojrzałych makówek maku lekarskiego. Co ciekawe, związek ten był wykorzystywany do uśmierzania bólu jeszcze w starożytności.
Związek pomaga zwalczać kaszel, różnego rodzaju bóle czy biegunkę. Ponieważ może być również pozyskany z morfiny, to wykazuje podobne działania. Wywołuje senność, euforię, wprowadza w stan niewrażliwości lub apatii. Kodeina jest stosowana jako składnik wielu leków i występuje m.in. w postaci syropów, tabletek, tabletek musujących i powlekanych.
Stosowanie leków zgodnie z zaleceniami pomaga złagodzić dolegliwości, jednak eksperci przestrzegają przed przyjmowaniem większych dawek. Ich zdaniem sytuacja może stać się groźna i prowadzić do uzależnień - zarówno psychicznych, jak i fizycznych.
Kodeina jest prolekiem i w naszym organizmie jest metabolizowana przez CYP2D6 do aktywnego metabolitu-morfiny. Skoro ok. 10 proc. kodeiny zostanie przekształcone w naszym organizmie do morfiny, to możemy zakładać, że przyjmując 30 mg kodeiny, uzyskamy w naszym organizmie 3 mg morfiny, czyli przyjmując kodeinę tak naprawdę leczysz się morfiną
- napisała na Instagramie Hanna Przerada, autorka bloga "Gapownik Farmaceutyczny".
Od kodeiny łatwo się uzależnić, dlatego nie lecz kodeiną kaca ani lekkiego bólu, z którym poradziłby sobie paracetamol albo ibuprofen
- dodała.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.