Najpierw był rekord ustanowiony przez Toma Roundsa, dziennikarza radiowego, który spędził bez snu 260 godzin. Ten czas spędził w oknie domu towarowego w Honolulu, obserwowany przez przechodniów. Zrobił to, aby zyskać rozgłos i wypromować stację radiową, dla której pracował. Jego rekord został pobity w 1963/64 roku. Randy Gardner, siedemnastoletni wówczas uczeń liceum w San Diego w Kalifornii, przeprowadził na sobie eksperyment.
Podczas tego doświadczenia Randy nie spał przez 264 godziny. Potem jeszcze kilkakrotnie podejmowano próby bicia rekordu Gardnera. Nie były to jednak badania ściśle naukowe, nie były bowiem prowadzone w kontrolowanych warunkach, stąd ich wyniki trudno jest zweryfikować.
Sam Gardner był obserwowany podczas doświadczenia przez Williama Dementa, amerykańskiego badacza snu, założyciela Sleep Research Center na Uniwersytecie Stanforda. Badacz odnotował, że podczas eksperymentu młody człowiek doznał znacznego upośledzenia funkcji poznawczych i sensorycznych. Jego stan wrócił do normy, gdy przespał ponad 14 godzin, chociaż on sam skarżył się potem na bezsenność. Nie wiadomo jednak, co dokładnie działo się z mózgiem Gardnera, czy zdarzały mu się epizody określane mianem mikrosnu, gdy człowiek traci na kilka sekund przytomność. Wyczyn Gardnera nie rozstrzygnął jednak problemu. Do dzisiaj nie znamy ostatecznej odpowiedzi na pytanie, jak długo człowiek może pozostawać bez snu.
O braku snu mówimy, gdy nie śpimy tyle, ile organizm potrzebuje. Noworodki przesypiają większość dnia, starsze dzieci i młodzież potrzebują więcej snu niż dorośli. Eksperci podają, że dorosły człowiek powinien spać nie mniej niż 7 godzin na dobę. Jednak trzeba przy tym dodać, że jest to do pewnego stopnia sprawa indywidualna, każda osoba ma bowiem nieco inne zapotrzebowanie na sen.
Nie ulega za to wątpliwości, że regularne niedosypianie jest szkodliwe dla zdrowia. Dowiedziono, że zwiększa ryzyko rozwoju takich chorób jak cukrzyca, choroby serca i otyłość. Brak snu jest niebezpieczny w przypadku, gdy robimy coś, co wymaga wzmożonej uwagi, na przykład prowadzimy samochód. Istnieje też niezwykle rzadkie zaburzenie o nazwie bezsenność rodzinna (FFI), które prowadzi do szybkiej śmierci. U podstaw tego schorzenia leży mutacja genetyczna skutkująca wadliwą budową jednego z białek. Te nieprawidłowe białka gromadzą się w tym regionie mózgu, które reguluje sen i w krótkim czasie, bo po 12-18 miesiącach od pierwszego objawu, chory umiera.
Poważniejsze skutki braku snu zaczynamy zwykle odczuwać po 24 godzinach bezsenności. Jesteśmy senni, drażliwi, mamy kłopoty z koncentracją i pamięcią, w tym z pamięcią krótkotrwałą. Brakuje nam cierpliwości, tracimy jasność osądów. Od strony fizjologicznej zauważa się podwyższony poziom cukru we krwi oraz zwiększone wydzielanie kortyzolu i adrenaliny. Towarzyszy temu napięcie mięśni. W takiej sytuacji zdolność do wykonywania skomplikowanych i wymagających uwagi zadań, jest znacznie obniżona.
Amerykańska agencja Centers for Disease Control and Prevention (CDC) pisze, że gdy nie śpimy co najmniej przez dobę, nasz stan można porównać do stanu, w którym mamy we krwi 0,10 promila alkoholu.
Po 48 godzinach bez snu dopada nas ogromne zmęczenie, a nasze możliwości poznawcze są w tym stanie znacznie okrojone. Co więcej, pojawiają się krótkie, niezauważalne dla nas, momenty, gdy tracimy przytomność. To tak zwany mikrosen, czyli stan, gdy mózg wyłącza się na kilka sekund.
Po trzech dniach bez snu dochodzi już do poważnego upośledzenia funkcji poznawczych. Pojawia się skrajne zmęczenie, niemożność skoncentrowania się, kłopoty z pamięcią, poważne obniżenie nastroju, paranoja. W takim stanie mamy kłopot z normalnym porozumieniem się z otoczeniem, nie jesteśmy też w stanie wykonać bardziej skomplikowanych poleceń. Badania 2015 roku pokazały, że pozostawanie w stanie czuwania przez 72 godziny powoduje znaczne przyspieszenie tętna, pogorszenie nastroju i funkcji poznawczych.
Długotrwałe skutki niedosypiania niewątpliwie szkodzą zdrowiu. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley dowiedli, że zaburzenia snu wiążą się z wyższym poziomem stresu (zwiększa się aż o jedną trzecią). Ponadto zwiększają ryzyko depresji i zaburzeń lękowych, a ryzyko chorób serca wzrasta aż trzykrotnie (o czym mówią niedawne badania, przeprowadzone na Uniwersytecie Południowej Florydy (USA).
Więcej artykułów o zdrowiu przeczytasz na głównej stronie Gazeta.pl.
Źródła: MedicalNewsToday.com, CDC.gov