Więcej artykułów o zdrowiu przeczytasz na głównej stronie Gazeta.pl.
W obliczu rosnących cen energii tej zimy co najmniej 70 proc Brytyjczyków zamierza słabiej ogrzewać mieszkanie, aby zmniejszyć rachunki - donosi "The Guardian". Tak wynika z ankiety przeprowadzonej w sierpniu w Wielkiej Brytanii. Niemal jedna czwarta respondentów oświadczyła, że w ogóle wyłączy ogrzewanie.
Jednak przebywanie w zimnych pomieszczeniach nie służy zdrowiu. Angielscy eksperci obliczyli, że jeżeli temperatury w mieszkaniu spadną poniżej 18 stopni, liczba dodatkowych zgonów może wynieść tej zimy nawet 3,5 tys. Jak zatem może ucierpieć nasze zdrowie, jeżeli zdecydujemy się zmniejszyć ogrzewanie?
Możemy nabawić się problemów z układem oddechowym, a także z układem sercowo-naczyniowym, grozi nam astma, a ponadto trudności w zasypianiu, a nawet depresja. Oto, jak o tym piszą eksperci.
Im zimniej w mieszkaniu, tym większe ryzyko, że w końcu dopadnie nas przeziębienie, grypa, czy COVID-19. Chodzi o to, że wiele wirusów, w tym rinowirusy (rynowirusy) odpowiedzialne za niemal połowę przeziębień, namnażają się w nosie, a niższe temperatury wdychanego powietrza bardzo im odpowiadają. Wirusy przeziębienia (w tym koronawirusy) na ogół "preferują" źle wentylowane, chłodne, wilgotne i zapleśniałe pomieszczenia.
Niestety, rinowirusy wywołują nie tylko przeziębienia, infekcja może się wiązać z zaostrzeniem przewlekłej choroby płuc, pojawieniem się astmy, a nawet z ciężkim zapaleniem oskrzelików u niemowląt i dzieci, a także ze śmiertelnym zapaleniem płuc u osób starszych i dorosłych z obniżoną odpornością.
Zimne powietrze osłabia bowiem nasz układ odpornościowy, który staje się mniej efektywny - dlatego jesienią czy zimą łatwiej o przeziębienie czy grypę. Naukowcy z Yale University znaleźli na to dowody, badając komórki wyściełające drogi oddechowe myszy. Okazało się, że w niższych temperaturach wydzielają mniej interferonu.
Interferon to jedno z wielu rodzajów białek produkowanych przez komórki odpornościowe w celu obrony przed patogenami. Należy do grupy cytokin, czyli maleńkich cząstek biorących udział w przekazywaniu informacji między komórkami i w inicjowaniu odpowiedzi immunologicznej. Interferon "nakłania" zakażone komórki do produkowania białek, które mają zapobiegać replikacji wirusa. A jeśli jest go mniej, nasz organizm traci odporność.
Brak silnej ochrony immunologicznej jest groźny dla osób cierpiących na schorzenia dróg oddechowych, a tym POChP (przewlekła obturacyjna choroba płuc).
- Oddychanie zimnym powietrzem podrażnia drogi oddechowe, płuca reagują napinając się, co utrudnia oddychanie. Przeziębienie jest powszechnym wyzwalaczem chorób, takich jak POChP oraz astma i prowadzi do zagrażających życiu zaostrzeń i ataków - mówi Sarah MacFadyen - kierownik ds. polityki i spraw zewnętrznych w British Lung Foundation i Asthma UK.
Zimno i wilgoć w pomieszczeniach sprzyjają pojawianiu się pleśni. W takim środowisku łatwo o alergie, szczególnie u dzieci, które zwykle najbardziej cierpią z powodu złym warunków mieszkaniowych.
Niska temperatura powietrza to także obciążenie dla układu krążenia. W zimnie naczynia krwionośne obkurczają się, utrudniając przepływ krwi. Najgorzej jest, gdy temperatura w mieszkaniu spada poniżej 12 stopni C. Pojawia się wówczas ryzyko udaru i zawału serca, ponieważ zwężenie naczyń wiąże się z wyższym ciśnieniem krwi oraz ze zwiększoną jej lepkością.
Zwrócono na to uwagę w opublikowanym w 2014 r. raporcie opisującym powiązania pomiędzy mieszkaniem w niedogrzanym domu a zdrowiem, przeprowadzonym przez UCL Institute of Health Equity and Public Health England. Pisze o tym także Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) w wytycznych dotyczących mieszkalnictwa i zdrowia.
- Zimne powietrze rozpala płuca i hamuje krążenie, zwiększając ryzyko chorób układu oddechowego, takich jak ataki lub objawy astmy, pogorszenie przewlekłej obturacyjnej choroby płuc (POChP) i infekcje. Zimno powoduje również skurcz naczyń, który wiąże się ze stresem w układzie krążenia, co może prowadzić do skutków sercowo-naczyniowych, w tym choroby niedokrwiennej serca, choroby wieńcowej, udarów, krwotoku podpajęczynówkowego i śmierci - czytamy w dokumencie.
Zbyt zimna sypialnia utrudnia zasypianie i zaburza normalny sen. Najlepiej śpi się w temperaturze 16-18 stopni C - przekonują eksperci z organizacji Sleep Charity. Gdy jednak termometr w sypialni spadnie poniżej 12 stopni C, nie będzie nam łatwo zasnąć. Niewyspany organizm źle funkcjonuje, a mieszkanie w zimnych i wilgotnych domach zwiększa stres i przyczynia się do pogorszenia zdrowia psychicznego. A stąd już tylko krok do depresji.
Źródła: The Guardian, ncbi.nlm.nih.gov, pub.med.gov