Więcej artykułów o zdrowiu przeczytasz na głównej stronie Gazeta.pl.
Nadmierna ilość soli w pożywieniu podnosi ciśnienie krwi, a tym samym zwiększa ryzyko chorób sercowo-naczyniowych. Te schorzenia są dzisiaj główną przyczyną zgonów i niepełnosprawności na świecie. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaleca wszystkim dorosłym zmniejszenie spożycia soli do mniej niż 5 g dziennie.
Są kraje, w których jednak soli zjada się dużo więcej niż mówią zalecenia, a do takich państw należą Chiny. Według oficjalnych danych przeciętny Chińczyk zjada średnio 11 gramów soli dziennie i są to ilości prawdopodobnie najwyższe, albo jedne z najwyższych na świecie. Nadmiar soli przyczynia się do nadciśnienia, głównego czynnika rozwoju chorób sercowo-naczyniowych, które z kolei odpowiadają za około 40 proc. zgonów rocznie. Dlatego rząd Chin pracuje nad programem redukcji spożycia soli w ramach projektu pod nazwą Healthy China 2030.
- Aby zmniejszyć ryzyko zawału serca i udaru mózgu i uratować życie milionom ludzi wystarczyłoby zmniejszyć spożycie soli o jeden gram dziennie. W samych tylko Chinach oznaczałoby to o 9 milionów mniej przypadków choroby sercowo-naczyniowej i 4 miliony ludzi uratowanych od śmierci do 2030 roku - piszą naukowcy na łamach czasopisma "BMJ Nutrition Prevention & Health", którzy przyjrzeli się bliżej temu zagadnieniu. Badaniami kierowała dr Monique Tan z Uniwersytetu Królowej Marii w Londynie.
Aby sprawdzić, jakich skutków zdrowotnych należałoby się spodziewać do 2030 roku, gdyby Chińczykom udało się ograniczyć spożycie soli, opracowano model komputerowy, który uwzględniał m.in. dane na temat skurczowego ciśnienia krwi.
- Te dane są ważne, ponieważ podwyższone skurczowe ciśnienie krwi wiąże się z nasileniem incydentów sercowych, a na wzrost ciśnienia ma wpływ nadmierne spożycie soli - piszą naukowcy.
Modelowanie wykazało, że zmniejszenie spożycia soli o 1 g może obniżyć ryzyko choroby niedokrwiennej serca o 4 proc. i ryzyko udaru mózgu o 6 proc.
Mimo iż model nie uwzględniał wielu innych czynników chorób serca i mózgu, takich choćby jak starzenie się, to jednak i tak warto zapoznać się z wynikami i rozważyć zmiany w diecie - piszą w komentarzach inni naukowcy.
Odpowiedź jest twierdząca. Potrzebujemy chlorku sodu (główny składnik soli), aby mogło dojść do kilku reakcji biochemicznych w ciele. Organizm ludzki wykorzystuje niewielką ilość sodu do przewodzenia impulsów nerwowych, sód bierze też udział w procesie kurczenia i rozluźniania mięśni oraz w utrzymywaniu równowagi wodno-elektrolitowej. Natomiast nadmiar soli w diecie ma negatywne skutki zdrowotne. Wielokrotnie już dowiedziono, że ryzykujemy chorobami sercowo-naczyniowymi, a także chorobami nerek.
Trudno jednakże zupełnie zrezygnować z tego dodatku. Sól nadaje potrawom smak, ponadto zmienia właściwości czy konsystencję jedzenia, a ponieważ stanowi dla bakterii bardzo niegościnne środowisko jest dobrym konserwantem żywności.
Sól w diecie to nie tylko przyprawa sypana do zup, czy drugiego dania, ale także dodatek znajdujący się w wielu wysokoprzetworzonych produktach spożywczych. Sól jest nawet w chlebie, nie mówiąc już o przetworach mięsnych, serze czy przekąskach. Dlatego tak trudno jest nam określić dokładnie, ile soli dziennie zjadamy, a także ograniczyć spożycie. Po prostu nie mamy pełnej wiedzy, jak wiele soli trafia na nasz stół.
- Około 70 proc. sodu, który spożywają Amerykanie, pochodzi z przetworzonej żywności, takiej jak krakersy, ser i żywność w puszkach oraz posiłki restauracyjne. Nawet przetworzona żywność, która nie ma smaku słonego – jak płatki śniadaniowe – może mieć zaskakująco wysoki poziom sodu. Ponadto pokarmy spożywane wiele razy dziennie, takie jak chleb, mogą zwiększać spożycie sodu, nawet jeśli pojedyncza porcja nie jest bogata w sód - przestrzegają eksperci Centers for Disease Control and Prevention (USA).
Źródła: MedicalNewsToday.com, BMJ Journals, hsph.harvard.edu