Atenolol już nie wróci. Brak leków na cukrzycę i antybiotyków dla dzieci - nowy raport prosto z aptek

Kryzys lekowy w Polsce ma się dobrze i nie zanosi się na poprawę sytuacji w najbliższym czasie. Przynajmniej w sierpniowym raporcie GdziePoLek trudno dostrzec światełko w tunelu. Niby lista jest nieco krótsza niż w czerwcu, ale sporo na niej leków, które wcześniej jeszcze były dostępne. Czy te, które zniknęły z wykazu braków, pojawiły się w sprzedaży? Bynajmniej.

Więcej tematów zdrowotnych na Gazeta.pl

O kryzysie lekowym w naszym kraju słyszy się już od kilku lat. Mówią o nim pacjenci bezskutecznie poszukujący wielu leków. Regularnie o problemach informują farmaceuci, coraz bardziej poirytowani, że uzasadnione pretensje chorych skrupiają się na nich. Narzekają też lekarze, do których wracają chorzy, którzy nie mogą zrealizować recepty.

Kryzys lekowy to nie jest sprawa (tylko) polska. Ostatnio o przyczynach kryzysu i sposobach jego zażegnania (między innymi o ścisłej współpracy władz, rynku farmaceutycznego i pacjentów) mówiła Europejska Agencja Leków (EMA).

Problemu zdaje się nie widzieć tylko Ministerstwo Zdrowia, konsekwentnie twierdzące, że kryzysu po prostu nie ma. Jeśli nawet decydenci dostrzegają jakiś "lokalny problem" z niedoborami leków, to obwiniają za niego dziennikarzy, którzy "piszą nieprawdę", ewentualnie farmaceutów i "grupy interesów".

Leków od tego nie przybywa.

Sporna lista

Co dwa miesiące Minister Zdrowia jest zobowiązany publikować listę produktów leczniczych zagrożonych brakiem dostępności w Polsce. Na ostatniej, lipcowej liście znalazło się aż 215 pozycji, w tym popularne leki na nadciśnienie, cukrzycę, depresję czy astmę. Rekordowo dużo leków. Reakcja ministerstwa na pytania o listę, którą samo ministerstwo przygotowało? Definiowanie, co jest lekiem, co "opakowaniem". Zapewnianie, że to nie jest lista niedoborów, a jedynie "antywywozowa", profilaktyczna, by właśnie niedoborom zapobiegać. Przekonywanie, że to ma tylko ochronić polski rynek przed wywozem leków za granicę, a generalnie to jest bardzo dobra sytuacja i Polakom leków nie zabraknie.

Leków od zapewnień nie przybywa. Kolejnych leków brakuje. Farmaceuci twierdzą, że na ministerialną listę antywywozową trafiają przede wszystkim leki, których nie ma w co najmniej 5 proc. aptek. Ministerstwo Zdrowia zapewnia, że nie ma takiego wymogu. Skoro lista leków zagrożonych brakiem na rynku to jedynie prewencja i można wpisywać wszelkie preparaty, które chce się chronić, to może w ogóle wszystkie leki warto wpisać na taką listę? Tylko w takim razie - po co w ogóle wtedy lista?

Na zrozumiałych, przejrzystych zasadach swoją listę i raport o braku leków w Polsce opracowuje popularna wyszukiwarka GdziePoLek. W swoim raporcie nie zajmuje się ani prewencją, ani jednostkowymi przypadkami niedoborów. Analizowane są tylko leki na receptę, których dostępność spadła o minimum połowę. Nim lek trafi na listę, sprawdzane jest, czy ma zamienniki, czy nie jest sezonowy (np. szczepionka przeciw grypie), czy jest wciąż produkowany (jeśli nie, nie będzie go na liście).

17 sierpnia ukazał się najnowszy raport GdziePoLek. Wnioski nie są optymistyczne.

Braków ubyło?

embed

Źródło: GdziePoLek, sierpień 2022 r.

W czerwcu wg raportu brakowało 39 leków, teraz brakuje 37. Dwa leki wróciły więc do aptek? Niestety, to tak nie działa.

Na liście jest sporo nowości, czyli leków, które jeszcze w czerwcu można było w kraju kupić, a teraz ich nie ma. Dlaczego zatem lista nie urosła? Jeśli jakiegoś leku w kraju już nie ma wcale i wszystko wskazuje na to, że już nigdy go nie będzie, nie znajdzie się w wykazie braków GdziePoLek.

Jeśli twórcy listy braków dostają informację od producenta, że leku, który nie ma zamienników, nie będzie już produkował ani dystrybuował w Polsce, usuwają go z listy.

W sierpniu żegnamy więc bezpowrotnie między innymi:

  • Alfadiol, niedawno dostępny w 80 proc. aptek, lek ważny dla osób z chorobami nerek, pozwalający im uzupełniać niedobory wit. D.;
  • Mytelase - zakończyła się dystrybucja w Polsce tego leku, stosowanego w objawowym leczeniu miastenii;
  • Atenolol Sanofi 25 i Atenolol Sanofi 50, ważne leki stosowane w leczeniu chorób krążenia. Nie ma zamienników. Trzeba porozmawiać z lekarzem o zmianie sposobu leczenia;
  • Pravator, lek o działaniu przeciwmiażdżycowym (obniża poziom lipidów we krwi).

Dokuczliwe braki

embed

Źródło: GdziePoLek, sierpień 2022 r.

Wśród kluczowych braków GdziePoLek wymienia:

  • antybiotyki dla dzieci,
  • nowoczesne leki stosowane w terapii cukrzycy (Ozempic, Trulicity, Victoza),
  • nowoczesne leki stosowane w celu redukcji masy ciała (Saxenda),
  • systemy transdermalne stosowane w hormonalnej terapii zastępczej (cała marka Systen),
  • leki z przeciwdepresyjnym bupropionem (Welbox i Wellbutrin XR) oraz przeciwpsychotycznym chlorprotiksenem.

Najbardziej poszukiwane leki przez pacjentów? Ta lista w dużej części pokrywa się z deficytami. Najwięcej pacjentów szuka informacji o możliwości zakupu leków Ozempic i Saxenda oraz leków przeciwdepresyjnych z buproprionem.

Sporo osób zapisało się także na powiadomienia o mleku modyfikowanym dla niemowląt pod nazwą Nutramigen 2 LGG. Brakuje również innych nutramigenów (1 i 3). Od dłuższego czasu zakupy graniczyły z cudem. Od kilku dni sytuacja nieznacznie się poprawia, ale daleko jeszcze do normy.

Jest też nieco lepiej z zaopatrzeniem w Saxendę. To lek zawierający liraglutyd w postaci roztworu do wstrzykiwań, wskazany w celu kontroli masy ciała u pacjentów otyłych lub z nadwagą i towarzyszącymi czynnikami ryzyka, takimi jak cukrzyca lub stan przedcukrzycowy, nadciśnienie, dyslipidemia lub obturacyjny bezdech senny. Lek niedawno dostępny w niemal co drugiej aptece dosłownie znikł z rynku. Teraz jednak, zgodnie z ustaleniami GdziePoLek, w firmie Novo Nordisk hurtownie farmaceutyczne otrzymały dostawy i jest szansa na poprawę dostępności.

Niestety, pogłębia się problem z dostępnością leku Trulicity (dulaglutyd). To kolejny preparat nowej generacji, przeznaczony dla pacjentów z cukrzycą typu 2, który trudno kupić. Od dłuższego czasu niedostępny jest semaglutyd pod nazwą handlową Ozempic.

Poważne schorzenia, poważne braki

Brakuje Androcuru, leku hormonalnego stosowanego między innymi u kobiet z hirsutyzmem i mężczyzn z nowotworem gruczołu krokowego (prostaty). Brakuje leku Atossa, łagodzącego dolegliwości u pacjentów po chemioterapii. Trudno kupić antybiotyki pediatryczne (Augmentin ES oraz Amoksiklav ES). Z augmentinem problem może utrzymać się do października.

Występują też regularne niedobory preparatów dermatologicznych na skórę: Laticort i Locoid, zawierających przeciwzapalnie działający maślan hydrokortyzonu. Można kupić jeszcze Locoid Lipocream z tym samym składnikiem aktywnym, ale nie jest to dokładny zamiennik ze względu na formulację - stosuje się go w leczeniu zmian skórnych suchych i sucho-sączących. Locoid natomiast ma zastosowanie w leczeniu zmian skórnych suchych, sucho-sączących i sączących. Należy również zaznaczyć, że poszczególne związki hydrokortyzonu różnią się siłą działania, więc za wymienione produkty nie należy proponować leków z octanem hydrokortyzonu jako odpowiednika.

Pojawiły się istotne spadki dostępności produktów z przeciwcukrzycową metforminą w formule o przedłużonym uwalnianiu.

Są problemy z lekami dla chorych na zaćmę (niedobór kropli stosowanych po zabiegu operacyjnym), toksoplazmozę, z psychozami, ciężką postacią trądziku...

Można długo wymieniać. Z ustaleń autorów raportu wynika, że niektóre preparaty mają pojawić się wkrótce, inne w październiku czy grudniu, jeszcze inne w bliżej nieokreślonej przyszłości.

Zapoznaj się z pełną treścią raportu

Kryzysu nie ma, marże wzrosną

Przyczyn kryzysu lekowego w Polsce jest co najmniej kilka. Rynek farmaceutyczny wskazuje je od lat. Absurdalne przepisy, wywóz leków za granicę, niskie, sztywno określone marże obowiązujące od 2012 roku, które uderzają w rentowność aptek - to wszystko zagraża bezpieczeństwu lekowemu Polaków. Do tej pory Ministerstwo Zdrowia wydawało się głuche na sygnały z rynku farmaceutycznego. Teraz, niespodziewanie, wiceminister Maciej Miłkowski, odpowiedzialny za politykę lekową, zapowiada wzrost marż na leki refundowane. Co więcej, pacjenci mają tej zmiany nie odczuć we własnej kieszeni, bo koszty spadną na NFZ. Tak to przynajmniej wygląda w zapowiedziach.

Czym władza tłumaczy nagłą zmianę stanowiska w sprawie marż? To ma być odpowiedź nie tyle na kryzys lekowy, ile na inflację. Nieważne w sumie motywy. Oby pomogło. Chociaż trochę.

Więcej o: