"W proch się obrócisz"? To się dzieje z ciałem po śmierci

Kiedyś ta wiedza była w każdej rodzinie, bo ludzie umierali w domach, a bliscy rozumieli potrzebę rychłego pochówku, nim ciało zacznie się rozkładać. Dziś o nieuniknionym procesie rozkładu wiemy niewiele, bo wszelkie kwestie pośmiertne przekazaliśmy w ręce specjalistów. Tymczasem zawsze warto wiedzieć.

Więcej takich tematów na Gazeta.pl

Proces rozkładu ludzkiego ciała dotyczy każdego, a jednak to temat tabu, nieraz podszyty lękiem. Po śmierci zachodzą gwałtowne zmiany: ciało czasowo sztywnieje, brzydko pachnie, zmienia barwę. Niekoniecznie przyjmujemy do wiadomości, że może się też poruszać (nawet rok po śmierci), wydawać dźwięki, częściowo zmieniać się w mydło, defekować. Zaskakująco szybko zostaje z nas trochę wysuszonych kości i resztek skóry.

Śmierć mózgu

Dla wielu osób takie informacje są szokujące. Powszechnie, społecznie, wyłączyliśmy się z procesu umierania innych ludzi. Śmierć przestała być naturalna. Umieramy niejednokrotnie wyłącznie w towarzystwie medyków, bez pożegnania z bliskimi, a potem trafiamy w ręce patologów oraz specjalistów z branży pogrzebowej. Naturalny proces stał się elementem wiedzy specjalistycznej. Dobre i to - niejednokrotnie dokładna analiza zwłok pozwala nie tylko odkryć przyczynę i okoliczności śmierci, ale też ująć groźnego przestępcę.

embed

Dopiero śmierć mózgu oznacza prawdziwą śmierć człowieka, ale zmiany fizjologiczne rozpoczynają się, nim ta ostatecznie nastąpi - czasem kilka minut po zatrzymaniu pracy serca. To dlatego możliwe jest po przywróceniu krążenia przez osobę udzielającą pierwszej pomocy ocalenie człowieka, a nawet jego pełny powrót do zdrowia. Jeśli jednak nastąpią nieodwracalne zmiany w mózgu, nawet sztucznie bijące serce (z pomocą specjalistycznego sprzętu w szpitalu) już nie oznacza życia.

Mózg zaczyna się wyłączać ok. 30 sekund po zatrzymaniu serca. Wcześniej jest bardzo pobudzony - najpewniej to ten moment, gdy przewija nam się przed oczami całe życie. Uważa się, że to dość przyjemne doświadczenie - równocześnie najpewniej wydzielane są substancje uspakajające, znieczulające, takie swoiste narkotyki naturalne, więc człowiek nie boi się procesu odchodzenia.

Już po minucie od zatrzymania krążenia termoregulacja zaczyna szwankować i stygniemy. To nic zaskakującego - nawet ciężko ranni, żywi ludzie, którzy mają uszkodzony układ krążenia (krwotok) są nieraz znacząco wychłodzeni. Nim jednak ciało wystygnie do szpiku kości i przyjmie temperaturę otoczenia, minie doba.

Wiedza z kryminałów

Miłośnicy seriali kryminalnych znają takie pojęcia, jak "stężenie pośmiertne" czy "plamy opadowe". Wiedzą też, że denat dość szybko może zacząć brzydko pachnieć.

Trupi zapach, oznaka aktywnej pracy bakterii jelitowych, czasem pojawia się już kilka godzin po śmierci (patrz grafika powyżej). Intensywna, trudna do zniesienia woń, jest wyczuwalna po dobie. Oczywiście, w temperaturze pokojowej, a przynajmniej nie niższej niż 10 stopni. W chłodziarce proces rozkładu jest wolniejszy, a pracownicy zakładu pogrzebowego dość szybko poddają ciało działaniu specjalnych substancji chemicznych, by zapobiec nieprzyjemnemu zapachowi podczas pogrzebu (to szczególnie ważne, gdy w czasie uroczystości trumna ma być otwarta).

Plamy opadowe, nazywane też pośmiertnymi, są wyraźną oznaką zgonu i wiele mogą powiedzieć patologom sądowym o samej śmierci. Na podstawie ich rozkładu i wielkości można stwierdzić nie tylko możliwą godzinę zgonu, ale też w jakiej pozycji leżał zmarły po śmierci. Gdy krążenie przestaje pracować, krew podlega prawom ciążenia i gromadzi się w niżej położonych partiach ciała. Gdzie indziej pojawią się plamy opadowe u kogoś, kto upadł na twarz, gdzie indziej u tego, kto zmarł podczas snu, w łóżku.

Najczęściej wyraźne plamy opadowe na całym ciele są obserwowane po 12 godzinach od śmierci. Bywa jednak, że pojawiają się jeszcze za życia - w przypadku długiej agonii i powolnego wyłączania się układu krążenia.

Dla patologa kolor plam ma znaczenie. Np. intensywnie czerwone bywają skutkiem zatrucia tlenkiem węgla lub przetrzymywania zwłok w bardzo niskiej temperaturze.  Bardzo ciemne, brunatne plamy na twarzy pojawiają się u osób zatrutych niektórymi związkami azotu (np. stosowanymi w przemyśle papierniczym, przy produkcji materiałów pirotechnicznych).

Stężenie pośmiertne, czyli charakterystyczna sztywność mięśni, spowodowana kumulowaniem się wapnia w kościach i mięśniach, pojawia się po trzech godzinach, ale szczyt osiąga po ok. 12, by potem powoli ustępować. Po trzech dobach ciało jest znowu wiotkie. Po ostatecznym rozluźnieniu może jeszcze dojść do opróżnienia pęcherza i jelit, chociaż zazwyczaj następuje to przed stężeniem. Jeśli nie, osoby odpowiedzialne za przygotowanie ciała do pochówku muszą pamiętać o tym fakcie, by uniknąć krępującej niespodzianki.

Zmarłemu szybko urosły włosy i paznokcie? Przed wiekami czasem podejrzewano, że to dowód na udział sił nieczystych. Tymczasem to nie przydatki skóry rosną, a ciało i skóra się kurczą, w wyniku wysychania. Przez to włosy i paznokcie już po 13-15 godzinach mogą być bardziej wyeksponowane.

Po dobie ciało, wcześniej blade, z odcieniem fioletu, pokryte plamami, jest już zielonkawe. To skutek zaawansowanych procesów gnilnych.

Wystarcza tydzień, by niewiele z nas zostało. Skóra robi się czarna, ciało jest nie tylko rozkładane przez bakterie, ale też pożerane przez larwy much, chrząszcze, roztocza. Te przez 7 dni mogą pochłonąć ok. 60 proc. tkanek miękkich. Po 4 miesiącach zostaje praktycznie sam szkielet, czasem też resztki wysuszonej skóry.

Owady, woda, krypta, czyli odstępstwa

To oczywiście dane orientacyjne. Każde ciało ulega rozkładowi, ale proces może być szybszy lub zdecydowanie wolniejszy. Na każdym etapie może przebiegać inaczej. Jest mnóstwo zmiennych, poza wspomnianą temperaturą otoczenia.

Jeśli śmierć nastąpiła w wodzie, zazwyczaj proces rozkładu zdecydowanie przyspiesza. Ciało jest napęczniałe, może pękać, nieraz jest atakowane przez zwierzęta. Bywa, że trudno w ogóle zidentyfikować takie zwłoki.

Sporą rolę w rozkładzie zwłok odgrywają owady. Niełatwo uchronić martwe ciało przed złożeniem w nim jaj przez muchy (wystarcza dosłownie chwila, by to zrobiły). Jeśli jednak do tego nie dojdzie, a potem ciało spocznie w szczelnej trumnie i chłodnej krypcie, czasem dopiero po roku jest w stanie takim, w jakim byłoby po kwartale na wolnym powietrzu czy w płytkim grobie bez dodatkowej osłony.

Na tempo rozkładu mają wpływ także okoliczności śmierci - zmasakrowane zwłoki, pozbawione warstwy ochronnej, np. skóry, szybciej się psują. Ważne są chemikalia - i te podawane przez pracowników domu pogrzebowego, które spowalniają proces rozkładu, i te, które zaaplikowano zmarłemu jeszcze przed śmiercią. Bywa, że robaki nie chcą nawet tknąć ciała nafaszerowanego chemią, ale też zdarza się, że np. trucizna dosłownie rozpuszcza tkanki miękkie i przyspiesza cały proces.

Tajemnicze dźwięki i ruchy

"Zachowanie" ciała po śmierci to temat-rzeka. Może zaskoczyć na wiele sposobów. Skąd to wiemy? Wielu badaczy przez lata poddaje zwłoki obserwacjom w różnych środowiskach, np. na specjalnych "farmach ciał". To bardzo pomocne dla rozwoju medycyny sądowej i generalnie kryminalistyki.

Spore doświadczenia w tym zakresie mają Australijczycy, którzy kilka lat temu dowiedli choćby, że ciało może się ruszać  (i przemieszczać!) nawet rok po śmierci. Nie ma przy tym mowy o żadnych dowodach na nieśmiertelność czy o działaniu duchów. To czysta fizjologia. Po śmierci ludzkie ciało nie tylko ulega klasycznemu rozkładowi, ale także traci płyny. Ich utrata, głównie w więzadłach, sprzyja odkształceniom kości na tyle silnym, że możliwe jest przemieszczanie całego ciała. Na przebieg procesu wpływ ma choćby... klimat.

Interesuje cię szczególnie ten temat? Wiele ciekawych informacji znajdziesz na stronie Muzeum Australijskiego, najstarszego muzeum historii naturalnej na świecie, które konsekwentnie rozprawia się z tematem śmierci, "ostatnim tabu".

A dziwne dźwięki, które czasem wydają ciała zmarłych? Znane są przypadki, że były na tyle głośne i upiorne (przypominały jęki), że przerywano uroczystość pogrzebową. Takie odgłosy to zazwyczaj rezultat wydobywających się z ciała gazów czy sztywnienia mięśni kontrolujących struny głosowe.

Naturalne mumie i wosk grobowy

Zapewne informacja o pełnym rozkładzie nie tylko po czterech miesiącach, ale też po roku, budzi u wielu osób spore wątpliwości. Słusznie! Słyszymy przecież o badaniach DNA naszych przodków czy odkrytych dobrze zachowanych zwłokach sprzed tysięcy lat. Nie muszą to wcale być specjalnie spreparowane mumie egipskie.

Ludzkie ciała, pod wpływem wysokiej lub bardzo niskiej temperatury, czasem ulegają naturalnej mumifikacji. Właśnie dlatego bywa, że odkrywane są zwłoki, których fragmenty doskonale się zachowały.

Ciało może dłużej przetrwać także dzięki tzw. woskowi grobowemu (adipacere). Ta szarawa substancja gromadzi się zwykle tam, gdzie mamy najwięcej tłuszczu - na policzkach, piersiach, brzuchu i pośladkach. Jest produktem reakcji chemicznej, w której tłuszcze reagują z wodą i wodorem w obecności enzymów bakteryjnych. Powstający wosk (a dokładniej mydła i kwasy tłuszczowe) osłania zwłoki i jest odporny na działanie bakterii. By jednak powstał, do ciała nie mogą dobrać się owady, a zwłoki powinny przebywać w środowisku beztlenowym o sporej wilgotności.

Wreszcie i tak w proch się obrócisz? Z pewnością szybko, jeśli rodzina zdecyduje się na skremowanie ciała. W normalnych warunkach kości rozpadają się po ponad 100 latach.

Więcej o: