Dr n. med. Patrycja Wachowska-Kelly: Tak i co istotne nie jest to opinia jakichś pojedynczych lekarzy. Otyłość to choroba zdefiniowana przez Światową Organizację Zdrowia. Zgodnie z tymi standardami diagnozuje się ją w przypadkach BMI powyżej 30.
Warto mieć przede wszystkim świadomość tego, że otyłość, czyli nadmierna ilość tkanki tłuszczowej, powoduje dysfunkcję całego organizmu. Natomiast to wiąże się z groźnymi następstwami. To m.in. różne dolegliwości ortopedyczne. Poza tym nadmiar tkanki tłuszczowej wiąże się z wydzielaniem dodatkowych hormonów. Najczęściej są to hormony żeńskie - estrogeny i pochodne. Właśnie dlatego u mężczyzn w takich przypadkach zmienia się sylwetka, pojawia się na przykład problem dużych piersi.
Tak, ich lista jest długa. To m.in. nadciśnienie, lipodemie aterogenne, czyli prowadzące do powstania miażdżycy, cukrzyca typu 2, różne zaburzenia ginekologiczne. Nie możemy zapominać też o chorobach nowotworowych. Badania potwierdziły, że współistnieją one z otyłością. Co więcej, otyli mają znacznie większe predyspozycje do zachorowania niż ludzie z prawidłową masą ciała.
Racjonalne żywienie, odpowiednie nawodnienie, aktywność fizyczna. Jeśli te trzy elementy są zachowane, waga na ogół jest utrzymana w normie. Tutaj pojawia się więc pytanie, co to oznacza, że ktoś prowadzi zdrowy styl życia. Bo zdarza się, że ktoś deklaruje, że bardzo dba o dietę - unika fast foodów czy słodyczy. A potem okazuje się, że w diecie tej osoby jest nieprawidłowy stosunek białek, tłuszczy i węglowodanów. Poza tym spotykam się z pacjentami, których posiłki mają nieodpowiednią objętość w stosunku do ich wieku i aktywności. Wówczas każda nadwyżka kaloryczna, nawet pochodząca ze zdrowej żywności, może prowadzić do tycia.
Pacjenci też nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, że czegoś nie doliczają. Przykładowo, piją kawę z mlekiem i cukrem czy wodę smakową. A wtedy wartość kaloryczna tych napojów znacznie wzrasta.
Tak naprawdę dzienne zapotrzebowanie dla każdego z nas jest inne. Mimo to średnio przyjmuje się, że w przypadku aktywnej kobiety jest to 1600 kalorii, a mężczyzny 2000 kalorii. Oczywiście nie mówimy tutaj o sportowcach, gdzie to zapotrzebowanie jest znacznie większe.
Tak. Spotykam się na przykład z pacjentami, którzy twierdzą, że sporo się ruszają. A potem okazuje się, że w ich przypadku ten ruch to przejście się do domu z przystanku autobusowego, czyli kilkuminutowy spacer.
Powinno to być coś, co robimy regularnie, trwa minimum 30 minut i odpowiednio pobudza nasze tętno. W przypadku takich krótkich spacerów z przystanku przynajmniej te dwa ostatnie warunki nie są zazwyczaj spełnione.
Już samo skorzystanie z pomocy dietetyka w układaniu jadłospisu jest w wielu przypadkach dobrym rozwiązaniem. Jednak nie zawsze odpowiednia dieta pomaga poprawić metabolizm. Istnieją też inne elementy, które mają wpływ na masę ciała i metabolizm. To na przykład leki, które zwiększają łaknienie lub utrudniają redukcję masy ciała.
Często są to sterydy lub leki psychotropowe. W takich przypadkach dietetyk już nie pomoże. Może co najwyżej zasugerować, by osoba, która korzysta z jego usług, zgłosiła się do lekarza z prośbą o zmianę leków. Miałam kiedyś pacjentkę po operacji bariatrycznej (operacja zmniejszenia żołądka - przyp.red.), która przytyła. Zauważyłam, że przyjmuje leki przypisane przez psychiatrę, które zwiększają łaknienie. Poprosiłam więc, by skontaktowała się z tym lekarzem i poprosiła o zmianę leku.
Co ciekawe, potem okazało się, że dla tego psychiatry wcale nie było to problemem, że środki, które przypisuje powodują zwiększone łaknienie. Sam lekarz miał znacznie większy problem z otyłością niż ta moja pacjentka.
Kolejne ważne kroki w takiej diagnozie to sprawdzenie podstawowej przemiany materii oraz badania hormonalne. Dysregulacja hormonów płciowych, tarczycy czy kory nadnerczy może wpływać na to, jak się czujemy i na nasz sposób odżywiania. Muszę jednak podkreślić, że nie zawsze zaburzenia hormonalne powodują tycie. Przykładowo, gdy ktoś choruje na Hashimoto, nie może od razu zakładać, że na pewno pojawią się u niego problemy z wagą.
Gdy zadbaliśmy o odpowiednią dietę, nawodnienie i aktywność fizyczną, a nie przynosi to żadnych efektów pojawiają się inne możliwości. To na przykład farmakoterapia, implantacja balona żołądkowego czy operacja bariatryczna.
Do zabiegów kwalifikowane są osoby z przedziału wiekowego 18-65 z otyłością trzeciego stopnia z BMI powyżej 40.
Ponadto operacje wykonuje się u osób z BMI powyżej 35, gdy są zdiagnozowane choroby współistniejące z otyłością. Ich lista jest dosyć długa. Najważniejsze z tych schorzeń to nadciśnienie, stan przedcukrzycowy, cukrzyca, lipodemia, bezdech senny, choroby ortopedyczne, bezpłodność. W tej kwestii sporo się jednak zmienia. Pojawiają się nawet głosy, by operować już pacjentów z nadwagą, u których wykryto więcej niż trzy choroby współistniejące. Przesuwa się też górna granica wiekowa. Do operacji kwalifikowane są osoby, w przypadku których szacowany czas przeżycia jest dłuższy niż 10 lat.
Jednym z głównych czynników, przez które pacjent nie zostanie zakwalifikowany, to brak chęci zmiany. Jeśli ktoś po prostu nie chce zmienić stylu życia, to lekarz nie zgodzi się na operację. Kolejne przeciwwskazania to narkomania i alkoholizm. Operacji nie wykonuje się też w przypadku chorób psychiatrycznych w nieustabilizowanym stanie.
Okres przygotowawczy trwa około pół roku. W tym czasie pacjent powinien uzyskać ubytek masy ciała od 15 do 20 procent wyjściowej wagi. To po pierwsze poprawia skuteczność zabiegu, a po drugie działa motywacyjnie.
Zauważyłam, że gdy kwalifikacja do operacji jest dobra, to i efekty są bardzo zadowalające. Oczywiście my nie obiecujemy pacjentom, że po zabiegu ich życie zmieni się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Muszą być przygotowani na to, że konieczna jest zmiana stylu życia i konsekwencja.
Zdarzają się jednak przypadki, gdy żołądek po operacji jest rozszerzony do wyjściowych rozmiarów. To nie dzieje się zaraz po zabiegu, jest to zdecydowanie dłuższy proces, który trwa kilka lat. Pacjenci potrafią małymi kroczkami zniweczyć cały ten proces terapeutyczny. I w takich przypadkach wracają do wagi sprzed zabiegu.
Czasami zdarza się, że reoperujemy takich pacjentów. Ale skuteczność potwierdzona klinicznie reoperacji to około 20 procent.
Zauważyłam, że pacjenci poszukują lekarzy, którzy podejdą do ich wyglądu w sposób całkowicie neutralny. Nie będą krytykować i oceniać. Z tego, co mi wiadomo osoby z otyłością wymieniają się na forach nazwiskami lekarzy, którzy zachowują się właśnie w taki sposób.
Nie możemy jednak zapominać, że ludzie często wybierają informacje, które lekarze im przekazują, dokonują błędnych interpretacji. Zdarzają się na przykład sytuacje, gdy ze względu na otyłość jakieś zabiegi nie mogą być przeprowadzone. Tak jest w przypadku operacji ortopedycznych, neurochirurgicznych, kardiochirurgicznych. Pacjenci, kiedy są o tym informowani, odbierają to bardzo negatywnie.
***
Dr n. med. Patrycja Wachowska-Kelly - diabetolog, specjalista chorób wewnętrznych, certyfikowany lekarz medycyny estetycznej. Absolwentka Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Specjalizację z chorób wewnętrznych i umiejętność leczenia otyłości uzyskała, pracując w Klinice Gastroenterologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, a następnie ukończyła podspecjalizację z diabetologii. Ukończyła podyplomowe studia Medycyna Estetyczna dla lekarzy. Temat pracy zaliczeniowej to "Zastosowanie laserów w medycynie estetycznej i przeciwstarzeniowej – wybrane przykłady własne", za którą otrzymała wyróżnienie.