Pierwszy pacjent z małpią ospą opowiedział o objawach choroby: "Nie miałem żadnej wysypki. Wyglądało to raczej jak grypa"

Ma 35 lat. Pracuje jako menedżer HR. Małpią ospę zdiagnozowano u niego pod koniec maja, tuż po powrocie z Dubaju. Wirus nie spowodował u niego zmian skórnych, ale sprawił, że James McFadzean dostał gorączki, był bardzo wyczerpany i mocno bolały go plecy.

Więcej ważnych informacji o zdrowiu znajdziesz na naszej stronie głównej Gazeta.pl

James McFadzean jest pierwszym Brytyjczykiem, który publicznie opowiedział o tym, jakie symptomy wystąpiły u niego po wykryciu małpiej ospy. W rozmowie z Talk TV w programie "The News Desk" mężczyzna skrytykował brytyjskie organy odpowiedzialne za nadzorowanie przypadków tej choroby i potwierdził, że skontaktowano się z nim dopiero po informacjach, które opublikowały na jego temat inne media.

Objawy małpiej ospy. Pierwszy pacjent zdradził, jak przeszedł zakażenie

35-latek wcale nie podejrzewał, że może mieć małpią ospę, bo objawy, które u niego wystąpiły, przypominały zwykłą grypę. Miał gorączkę, bolały go plecy i czuł się osłabiony. W lokalnej klinice, do której zadzwonił po teleporadę, poradzono mu wykonanie testów na obecność wirusa małpiej ospy. Ku jego zaskoczeniu wynik okazał się pozytywny — mimo że wcale nie wystąpiła u niego wysypka ani żadne inne zmiany skórne. 

James przez pierwszy tydzień od zakażenia był bardzo wyczerpany, ale w tej chwili czuje się dużo lepiej niż na początku choroby. 

Nawet jeśli nie mamy wysypki, to możemy chorować na małpią ospę

"Naprawdę nie sądziłem, że mogę mieć małpią ospę" - przyznał mężczyzna. Na żadnym etapie choroby nie miał żadnych krostek, grudek lub innych wykwitów skórnych, o których wcześniej tyle się mówiło w kontekście charakterystycznych objawów wskazujących na zakażenie. Lekarze też byli zdziwieni taką sytuacją i nie byli pewni, jaką terapię wdrożyć.

Wyglądało to raczej jak grypa. Miałem gorączkę, czułem się bardzo zmęczony i bolały mnie plecy — wyznał pierwszy pacjent, który publicznie opowiedział w telewizji o objawach spowodowanych zakażeniem wirusem małpiej ospy.
 

Jamesa najbardziej zaskoczyło, że choć od dawna było wiadomo, że uzyskał pozytywny wynik testu, na który został skierowany, to jednak żadne organy oficjalnie zajmujące się śledzeniem takich infekcji, w ogóle się z nim nie kontaktowały. Sprawa wyszła na jaw, dopiero kiedy zaczął rozmawiać z mediami, a pierwszy telefon od UK Health Security Agency dostał dosłownie 10 minut przed nagraniem w Talk TV.

Był zakażony wirusem małpiej ospy, ale służby sanitarne się z nim nie skontaktowały

Choć jego przypadek miał miejsce wtedy, kiedy w Wielkiej Brytanii małpia ospa dopiero zaczynała przybierać na sile, to jednak mógł nieświadomie zakazić różnych ludzi. Mimo że wynik badań wskazywał jednoznacznie na infekcję wirusem małpiej ospy, to nikt nie zwrócił się do niego o kontakt i nie ustalił, czy ktoś z jego otoczenia wymaga nadzoru epidemiologicznego. Jego zdaniem jest to trochę frustrujące, ponieważ wiele wskazuje na to, że infrastruktura, jaką udało się stworzyć podczas pandemii COVID-19, nie zadziałała u osób z małpią ospą. Zdaniem Jamesa wystarczyłoby uruchomić call center i dać pracę dwóm osobom.

Małpia ospa w praktyce. Kiedy przestają zakażać osoby, które nie mają wysypki?

W tej chwili 35-latek czuje się dużo lepiej i zastanawia się, czy może nadal zarażać innych, skoro dotąd uznawano, że pacjent z małpią ospą może uchodzić za w pełni zdrowego dopiero po zniknięciu wszystkich zmian skórnych. U niego w ogóle nie doszło do żadnej wysypki, więc dotychczasowe zalecenia wydają się bezzasadne.

Takie kwestie z pewnością będą wymagały dalszych ustaleń, ale w tym celu niezbędna jest obserwacja pacjentów, u których zostanie potwierdzona infekcja wirusem małpiej ospy. To jednak wymaga czasu.

Więcej o: