"Udostępnienie pacjentom przestarzałej terapii to igranie z ludzkim życiem". Taki mamy standard w leczeniu raka wątroby

Dziś diagnoza, dziś wyrok śmierci? Niestety, w przypadku raka wątrobowokomórkowego to się zdarza dość często. Choroba długo nie daje wyraźnych objawów, ale jak już są, proces nowotworowy bywa bardzo zaawansowany. Na świecie dla chorych jest jeszcze nadzieja na skuteczne leczenie nawet w takich przypadkach. Polacy wciąż są pozbawieni dostępu do nowoczesnych terapii.

Więcej o sytuacji pacjentów onkologicznych podczas pandemii na Gazeta.pl

Co dwa miesiące, gdy ogłaszana jest nowa lista leków refundowanych w Polsce, wśród pacjentów z rakiem wątrobowokomórkowym budzi się nadzieja i szybko gaśnie. Jeszcze nie tym razem... Na styczniowej liście znowu nie ma dla nich terapii. Pacjenci czekają, czekają, czekają. Wielu nie doczekało. Tu wszystko dzieje się szybko. Od rozpoznania do zgonu czasem upływa naprawdę niewiele czasu.

Polak to nie Słoweniec!

Pan Marek, o którym pisaliśmy jesienią, wciąż jeszcze jakoś się trzyma. Chociaż usilnie go namawiano, wciąż nie zdecydował się na publiczną zbiórkę środków na leczenie. Bardzo chce żyć, ale to nie jest rozwiązanie dla każdego. Na jego terapię potrzeba prawdopodobnie ok. 200 tysięcy złotych*. Takie pieniądze niełatwo zebrać nawet dla dziecka. A dla 60-latka?

Co więcej - immunoterapia pacjentów onkologicznych wymaga profesjonalnego nadzoru medycznego. Potrzebny jest wyspecjalizowany zespół, doskonały ośrodek... Mamy w Polsce i odpowiednich lekarzy, i placówki z odpowiednim kontraktem NFZ. Tylko do leków Polacy nie mają prawa.

Z nowej immunoterapii w ramach ubezpieczenia korzystają już mieszkańcy Austrii, Słowenii, Niemiec, Danii, czy Wielkiej Brytanii. Polska swoich obywateli zwodzi. Polski nie stać. 250-300 chorych w ten sposób zostaje skazanych na śmierć.

Brak wiedzy, profilaktyki, trudny dostęp do diagnostyki sprawia, że to nie jest zamknięta lista ofiar raka wątrobowokomórkowego w Polsce.

Rak wątrobowokomórkowy (hepatocellular carcinoma - HCC) jest najczęstszym pierwotnym nowotworem złośliwym wątroby (80-90 proc. wszystkich zachorowań), a 3/4 Polaków nic o nim nie wie. Ta niewiedza skutkuje choćby późnym rozpoznaniem choroby, a czasu na ratunek jest wyjątkowo mało. HCC znajduje się w drugiej dziesiątce wśród wszystkich rozpoznawanych nowotworów złośliwych w Polsce, więc pozornie nie jest poważnym problemem rodaków. Tymczasem ma wyjątkowo niekorzystne rokowania - charakteryzuje się dużą śmiertelnością i jednym z najniższych wskaźników przeżycia pięcioletniego w porównaniu z innymi rodzajami nowotworów.

Tymczasem - nie badamy się. Wokół wątroby i jej schorzeń narosło wiele mitów. Powszechne jest przekonanie, że to narząd, któremu nic poważnego nie zagraża, bo ma ogromne zdolności regeneracyjne. Wierzymy, że choroby wątroby to przede wszystkim problem alkoholików, a gdy wątroba boli, to skutecznie poprawimy jej stan za pomocą ziółek. Faktycznie, wątroba jest bardzo cierpliwa i wypełnia swoje funkcje nawet wtedy, gdy narząd jest solidnie nadwyrężony, ale wszystko do czasu. Wystarczy kilkunastogodzinna przerwa w jej pracy, by doszło do zatrucia wielonarządowego i śmierci. Nawet poważnie chory narząd wcale nie musi boleć, ani dawać żadnych innych wyraźnych sygnałów problemów.

Zobacz wideo

Owszem, nadużywanie alkoholu niszczy wątrobę. Nie mniej groźnymi jej wrogami są jednak wirusy, które występują powszechnie i wcale nietrudno się nimi zakazić. Ciężkie schorzenia wątroby, jak marskość wątroby i rak, mogą więc dotyczyć osób w każdym wieku, niezależnie od stylu życia. Przed grożnym wirusem typu B chroni nas obowiązkowe szczepienie, ale są też inne wirusy, przed którymi trudno skutecznie się bronić.

Często pierwotną przyczyną rozwoju raka wątrobowokomórkowego jest zakażenie HCV, wirusem odpowiedzialnym za zapalenie wątroby typu C. Kiedy można się nim zakazić? Przy każdej czynności, w wyniku której dochodzi do przerwania ciągłości skóry i kontaktu z zakażoną krwią (niekoniecznie bardzo świeżą: wirus może długo przetrwać poza ustrojem). Przykładowo: podczas usuwania kamienia nazębnego, pobrania krwi, używania cudzej maszynki do golenia, zabiegów kosmetycznych.

Ocenia się, że w Polsce może nim być zakażonych ok. 200 tys. osób dorosłych. Niestety, tylko co dziesiąty z nich wie o swojej chorobie. Wielu, jak pan Marek, dowie się o zakażeniu już po rozpoznaniu choroby nowotworowej. Być może wtedy, gdy obecnie stosowane terapie już nie pomogą.

Niby jest nadzieja

12 lat - aż tyle zajęło wynalezienie nowej, znacznie skuteczniejszej, strategii leczenia zaawansowanego raka wątrobowokomórkowego (HCC). Okazała się nią terapia skojarzona z zastosowaniem dobrze znanych i z powodzeniem stosowanych w innych wskazaniach leków: bewacyzumabu i atezolizumabu. Została uznana za terapię przełomową.

Po raz pierwszy w historii zaobserwowano u prawie 10 proc. pacjentów całkowitą remisję nowotworu, a u pozostałych nastąpiło wyraźne wydłużenie czasu przeżycia.

Co rzadko się zdarza, Europejskie Towarzystwo Onkologii Klinicznej przyznało nowej terapii maksymalną liczbę punktów - 5 w skali NCBS, co oznacza, że powinna być niezwłocznie dostępna dla pacjentów. Dziś dostępna jest w większości krajów Unii Europejskiej i rekomendowana w pierwszej linii leczenia zarówno przez Europejskie Towarzystwo Onkologii Klinicznej (ESMO), jak i polskich ekspertów klinicznych.

Niestety, nie uwzględnia jej aktualna lista refundacyjna i polscy pacjenci nadal dostępu do nowej terapii nie mają.

- W Polsce mamy do czynienia z paradoksem, jeśli chodzi o pacjentów z rakiem wątrobowokomórkowym. Albo leczy się ich lekiem starej generacji, przynoszącym gorsze efekty, co jest niezgodne z aktualnymi wytycznymi zarówno światowymi jak i polskimi, albo nie leczy się ich wcale, gdyż nie kwalifikują się do programu lekowego.

Mimo zapewnień Ministerstwa Zdrowia, że onkologia jest jednym z priorytetów obecnie prowadzonej polityki zdrowotnej, rak wątrobowokomórkowy jest nadal białą plamą na mapie onkologicznej w Polsce. Łatanie dziury poprzez udostępnienie pacjentom przestarzałej terapii, podczas gdy wiemy, że istnieje skuteczniejsza, jest po prostu igraniem z ludzkim życiem

- mówi Barbara Pepke, prezes Fundacji Gwiazda Nadziei.

Polscy pacjenci wciąż mają dostęp jedynie do terapii o nieporównywalnie gorszych rokowaniach. Nie rozumieją dlaczego mają być leczeni mniej skutecznie, niezgodnie ze współczesnymi europejskimi i światowymi wytycznymi oraz rekomendacjami polskich ekspertów, zaprezentowanymi podczas V Kongresu Onkologii Polskiej.

- Pacjenci z rakiem wątrobowokomórkowym mówią o strachu, bezsilności i złości na system ochrony zdrowia, który pozostawił ich zdanych na samych siebie w walce ze śmiertelną chorobą. Czują złość, bo przez lata żyli nie wiedząc, że są zakażeni wirusem zapalenia wątroby typu C (HCV), który doprowadził do marskości wątroby, a następnie do rozwoju agresywnego nowotworu. Gdyby wprowadzono systemowe testowanie na obecność tego wirusa, prawdopodobnie nie musieliby teraz toczyć nierównej walki z nowotworem, najczęściej wykrywanym w zaawansowanym już stadium. Śladem pacjentów z innych krajów chcą otrzymać dostęp do nowoczesnej terapii optymalnej, dającej im największe szanse na wyleczenie lub wydłużenie życia - dodaje Pepke.

Wyautowany

Pan Marek, pacjent z zaawansowanym nowotworem wątrobowokomórkowym, który z powodu tzw. zmian pozawątrobowych nie został zakwalifikowany do programu lekowego, nie widzi szansy w dostaniu się do niego:

- Nawet, gdybym w końcu doczekał się i dopukał do programu refundacji, to i tak byłby to program refundacji lekami, które są terapiami niedoskonałymi - starymi terapiami. One już nie spowodują niczego więcej, niczego lepiej. Gdy natomiast czytałem nowsze opracowania, to w nich mówi się o skutecznych nowych terapiach, które są terapiami dającymi większą gwarancję, że się kogoś wyleczy.

Czuję się wyoutowany przez system. Całe życie pracowałem, płaciłem składki zdrowotne, a teraz, gdy zachorowałem i potrzebuję pomocy, to okazuje się, że nie mogę być leczony, bo jedyna terapia, która mogłaby mi realnie pomóc, która jest na świecie już standardem, jest dla mnie niedostępna

- dodaje Pan Marek.

Lekarze też czekają

- Niestety, program terapeutyczny leczenia raka wątrobowokomórkowego w Polsce ma dosyć duże ograniczenia, przede wszystkim ze względu na zawężone kryteria kwalifikacji i brak możliwości leczenia pacjentów ze zmianami pozawątrobowymi. Problemem jest też brak możliwości wyboru leku w pierwszej linii terapii, gdy są już zarejestrowane leki o wyższej skuteczności niż ten jedyny dostępny w programie lekowym. Nie są one niestety refundowane w Polsce. Zarówno my, środowisko medyczne, jak i nasi pacjenci, czekamy z niecierpliwością i nadzieją na decyzję Ministerstwa Zdrowia o objęciu refundacją nowego standardu leczenia pacjentów z zaawansowanym lub nieresekcyjnym (czyli niemożliwym do usunięcia, przyp. red.) nowotworem wątrobowokomórkowym - mówi dr hab. n. med. Ewa Janczewska, specjalista chorób zakaźnych, hepatolog ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.

* Jednorazowa pełna terapia skojarzona z wykorzystaniem bewacyzumabu i atezolizumabu najczęściej trwa od 6 do 9 miesięcy. Ponieważ procedura nie jest refundowana i trwają negocjacje między producentem a Ministerstwem Zdrowia, uzyskanie informacji dot. cen jest utrudniona, więc suma podana jest orientacyjną.

Więcej o: