Myślisz, że masz alergię pokarmową? Błąd, to może być coś zupełnie innego

Jest wiele nieporozumień związanych z alergią pokarmową. Próbując samodzielnie się zdiagnozować często mylimy ją z nietolerancją pokarmową. Zanim drastycznie zmienimy dietę, poprośmy lekarza o poradę.

- Do 35 procent osób samodzielnie diagnozuje alergię lub nietolerancję pokarmową (nadwrażliwość pokarmową) lub rozpoznaje ją u swojego dziecka, a potem samodzielnie stara się leczyć, zamiast szukać diagnozy klinicznej. To znacznie wyższy wskaźnik, niż rozpowszechnienie nietolerancji pokarmowej, szacowane na 2-5 proc. populacji ogólnej - pisze Rebecca C. Knibb z Aston University w Birmingham w (Wielka Brytania), autorka pracy zatytułowanej "Dlaczego ludzie błędnie diagnozują nadwrażliwość pokarmową?".

Badaczka uważa za prawdopodobne, że za to zjawisko odpowiada więcej niż jeden czynnik. Przesłanki psychologiczne obejmują niejasność, co do diagnozy, przypadkowe powiązania między jedzeniem a objawami, reakcje psychosomatyczne oraz awersje smakowe. Dochodzą do tego mechanizmy biologiczne, stojące za alergiami pokarmowymi, które nie zostały w pełni przebadane, takie jak kondycja układu odpornościowego lub reakcja na stres. Kontekst społeczny natomiast oznacza większy dostęp do różnej jakości wiedzy upowszechnianej przez internet i inne media oraz zmiany w przepisach, związane z etykietowaniem żywności.

Kilka najpopularniejszych mitów na temat alergii lub nietolerancji pokarmowej

Na łamach czasopisma "The Conversation" Marian Cunningham, ekspertka ds. żywienia człowieka i dietetyki, wykładowca w Glasgow Caledonian Uniwersity wyjaśnia, na czym jej zdaniem polega problem. Uważa, że hołdujemy co najmniej pięciu mitom na temat alergii i nietolerancji pokarmowej, które powodują, że nie szukamy profesjonalnej diagnozy, tylko stawiamy ją sobie sami.

  • Pierwszy mit brzmi: "Mam pewne objawy po jedzeniu, więc musi to być alergia". Jednak nie jest to takie proste.

- Niepożądane reakcje na żywność mogą wystąpić z różnych powodów i wszystkie mieszczą się w ogólnym terminie "nadwrażliwość pokarmowa". Obejmuje on reakcje alergiczne, które wynikają z działania układu odpornościowego, ale także szereg innych, które nazywa się "nietolerancją pokarmową" -  pisze autorka.

Chodzi o to, że reakcja alergiczna powiązana jest z aktywacją układu odpornościowego i produkcją immunoglobuliny E (IgE). Tzw. alergie IgE-zależne dotykają do 10 procent populacji. Objawy tej alergii mogą być łagodne (takie jak swędzenie oczu) lub ciężkie, a nawet zagrażać życiu, jeśli dojdzie do tzw.   wstrząsu anafilaktycznego (obrzęk gardła lub języka, trudności w oddychaniu, niskie ciśnienie krwi). Do tego typu ciężkiej reakcji alergicznej dochodzi szybko po zjedzeniu danego pokarmu. Wymaga też natychmiastowej pomocy lekarskiej. Alergia IgE-zależna wymaga całkowitego wykluczenia z diety żywności zawierającej alergizujący składnik.

Istnieje też alergia pokarmowa niezależna od IgE. Możliwe objawy to zaczerwienienie skóry, swędzenie (wyprysk atopowy), zgaga, wymioty, biegunka. Niektóre objawy są podobne jak w nietolerancji pokarmowej. W zależności od przyczyny wystarczy wtedy ograniczyć ilości pokarmu powodującego dyskomfort.

  • Drugie nieporozumienie dotyczy dostępnych w internecie testów na alergie. Ekspertka nie jest o nich najlepszego zdania.

- Wiele z oferowanych tam testów nie jest opartych na dowodach dotyczących alergii pokarmowych lub nietolerancji pokarmowej. Mogą one prowadzić do nieuzasadnionych, nakładających się na siebie ograniczeń dietetycznych, które nie tylko zwiększają ryzyko niedoborów żywieniowych, ale mogą mieć szkodliwy wpływ na twoje życie społeczne i obniżać jakość życia - pisze Marian Cunningham.

Tzw. punktowe testy skórne, oparte na dowodach, wymagają starannej interpretacji i uzupełnienia badaniami krwi oraz analizą przebiegu alergii, a to zadanie dla lekarza alergologa.

Zobacz wideo 8 proc. mieszkańców Europy ma alergię na jad owadów. Jedynym sposobem leczenia jest odczulanie
  • Kolejny mit dotyczy przekonania, że trzeba unikać wielu pokarmów, aby nie dopuścić do pojawienia się wysypki

Jest wiele czynników środowiskowych, które mogą mieć związek z wysypką. - Kluczem do kontrolowania choroby jest leczenie, a nie usuwanie z diety określonych pokarmów - podkreśla ekspertka. Przed wprowadzenie drastycznych zmian w posiłkach warto zasięgnąć porady lekarza (a nie korzystać z gotowych "recept" w internecie). Choć w przypadku osób cierpiących z powodu wyprysku atopowego pomocna jest czasem zmiana diety i unikanie pewnych pokarmów, to jednak wymaga przedtem starannego zbadania.

  • Pamiętajmy, że ostrzeżenie na opakowaniu produktu typu "może zawierać śladowe ilości..." tak naprawdę mają chronić producenta. Nic nam nie mówią o rzeczywistym zagrożeniu.

Ekspertka uważa, że mimo iż znakowanie alergenów w żywności znacznie się poprawiło odkąd w Unii Europejskiej obowiązują nowe przepisy (czyli od 2014 roku), to jednak mają one też swoje ograniczenia. W rzeczywistości ostrzeżenie o śladowych ilościach alergenu nie jest szczegółowo uregulowane w przepisach, poza wymogiem, że nie może wprowadzać konsumenta w błąd. Tego typu ostrzeżenia nie są więc ustandaryzowane i - co ważniejsze - nie mówią nic o poziomie ryzyka.

- Najbezpieczniejszym, a dla niektórych koniecznym podejściem, jest więc unikanie wszystkich produktów, na których znajduje się tego typu ostrzeżenie. Ostatecznie więc wszystko zależy od osobistego wyboru - pisze badaczka. Wymaga się więc od nas zrozumienia, co jest napisane na etykietach produktów żywnościowych i... czego tam brakuje.

  • W przypadku alergii pokarmowej wystarczy unikać pokarmu wyzwalającego reakcję układu immunologicznego? Możliwe, ale najpierw warto to sprawdzić.

Ciężka alergia pokarmowa ma szkodliwy wpływ na jakość życia i pogarsza ogólne zdrowie. Dlatego tym bardziej konieczne jest wtedy fachowe doradztwo. - Dlatego jeśli korzystasz ze źródeł internetowych, upewnij się, że są wiarygodne - podkreśla ekspertka.

Artykuł Rebekki C. Knibb "Dlaczego ludzie błędnie diagnozują nadwrażliwość pokarmową?" ukazał się w marciu 2019 roku na łamach "European Medical Journal".

 Źródła: The Conversation.com, Aston University

Więcej o: