Robot terapeuta, może jest słabszy niż człowiek, ale łatwiej się przed nim otworzyć

Niewątpliwie to pandemia COVID-19 przyczyniła się do gwałtownego rozwoju usług terapeutycznych online. Powstała ogromna liczba różnej jakości aplikacji oferujących pomoc w problemach psychicznych. Czy to oznacza, że i ten świat podzielił się na tych, których stać na "prawdziwą" terapię i tych, którzy będą musieli zadowolić się rozmową z robotem?

Ostatnie dziesięć lat przyniosło ogromne zmiany w sposobach prowadzenia terapii psychologicznej. Psychoterapia to uznana i skuteczna metoda leczenia zaburzeń i trudności psychicznych. Zaczęło się od intymnych rozmów twarzą w twarz z terapeutą, następnie pojawiły się terapie na odległość (teleterapie), potem terapie "tekstowe", dzięki programom umożliwiającym przesyłanie pytań i otrzymywanie porad online w czasie rzeczywistym, a następnie chatboty przeprowadzające terapię poznawczo-behawioralną. Szybko powstały platformy psychoterapeutyczne online, które dzięki algorytmom łączą nas ze specjalizującym się w naszym problemie terapeutą.

Wygląda jednak na to, że niebawem psychoterapeutów-ludzi zaczną zastępować roboty. Amerykańska agencja rządowa testuje teraz robota-psychoterapeutę Ellie. Podczas rozmowy z pacjentem sztuczna terapeutka jest w stanie odczytać aż 60 niewerbalnych wskazówek na sekundę - donoszą twórcy. Dziennik "The Guardian" zastanawia się, czy terapeutka-robot to rzeczywiście idealne rozwiązanie, umożliwiające w niedalekiej przyszłości, za niewielką opłatą, dostęp do psychoterapii każdemu i w każdym miejscu?

Terapie online są odpowiedzią na ogromną społeczną potrzebę

Niewątpliwie za wielkim wzrostem zapotrzebowania na terapie online stoi pandemia COVID-19. Zapotrzebowanie na pomoc psychologa niepomiernie wzrosło. Odczuły to natychmiast istniejące już platformy terapeutyczne online, które mają wciąż rosnące, rekordowe liczby użytkowników.

- Demokratyzacja usług terapeutycznych, które wcześniej dostępne były tylko dla bogatych, jest wartością samą w sobie - pisze "The Guardian". Dla przykładu, uruchomiony przez National Health Service (NHS) w Wielkiej Brytanii Program Dostępu do Terapii Psychologicznych (IAPT) działa już od 2008 roku i ma na celu udzielać szybkiej pomocy psychologicznej wszystkim potrzebującym.

Pandemia ogromnie przyspieszyła rozwój rynku terapii online. Istnieją już setki, mniej lub bardziej rozwiniętych aplikacji, które nie wymagają obecności terapeuty czy nawet osoby słuchającej. Jak zauważa "The Guardian", wielu ekspertów postrzega przyszłość psychoterapii jako połączenie stacjonarnych i internetowych sesji, prowadzonych zgodnie z indywidualnymi potrzebami. Dostęp do natychmiastowej pomocy psychologicznej stał się możliwy dla każdego, kto dysponuje choćby telefonem.

Wśród zalet zautomatyzowanej psychoterapii wymienia się też, oprócz przystępności i niskiej ceny, także możliwość zachowania anonimowości. Niektórzy czują się bardziej komfortowo, gdy o swoich problemach mogą porozmawiać online, a nie twarzą w twarz. - Dyskusyjne przy korzystaniu z takich platform terapeutycznych jest jednak to, że to aplikacja wybiera twojego terapeutę za ciebie, starając się dopasować go do twojego problemu. A to nie zawsze się udaje. Stąd też sporo rozczarowań - zauważa ekspertka w rozmowie z reporterką dziennika.

Zobacz wideo Rząd zapowiada kolejne programy zachęcające do szczepień

Demokratyzacja usług terapeutycznych czy tylko sposób na wielkie pieniądze?

Nie wszyscy dobrze postrzegają te nowe trendy w psychoterapii. Terapeutka Elizabeth Cotton z Cardiff Metropolitan University mówi reporterce "Guardiana":

Uważam, że doszło właśnie do industrializacji i degradacji terapii, która otwiera drzwi dostawcom usług cyfrowych, a tym, co się pojawia jest "uberyzacja" usług w zakresie zdrowia psychicznego.

Badaczka przeprowadziła swego rodzaju "śledztwo" wśród terapeutów pracujących online w jednej z największych państwowych platform psychoterapeutycznych. Pokazali jej, jak manipuluje się liczbami, aby wykazać swoją skuteczność, a także jak zawyża się liczbę pacjentów, jak wstępną diagnozę uznaje się już za leczenie itd. - W naszym kapitalistycznym społeczeństwie skuteczne leczenie służy państwu bardziej niż jednostce, a celem jest jak najszybsze przywrócenie pacjenta do pracy - mówi Cotton.

Autorka opracowania zatytułowanego "Przyszłość terapii" uważa, że mimo iż wciąż istnieją dobre platformy online i skuteczni terapeuci, to jednak ogólny model jest tak pomyślany, aby obniżyć jakość usług, skrócić czas leczenia, zmniejszyć oczekiwania i przekonać ludzi, że to, co otrzymują, to jest prawdziwe leczenie.

Ponadto platformy terapeutyczne online zmieniają relację pomiędzy pacjentem a terapeutą. - Skoro możesz go w każdym momencie zmienić, to co się stanie z ciągłością leczenia? Nie mówiąc już o tym, że trudna relacja z terapeutą bywa też ważnym elementem procesu zdrowienia. Teraz ważne jest bowiem przede wszystkim to, aby terapeuta był atrakcyjny dla użytkownika aplikacji - uważa badaczka, która nazywa to zjawisko "Tinderem terapeutycznym".

Dzieje się tak, gdy jakaś innowacja obiecuje tańszy dostęp do czegoś, czego chcą miliony ludzi. Na rynek nowych usług (czy produktów) wchodzą wówczas duże przedsiębiorstwa i monopolizują go, widząc w nim źródło potężnych zarobków.

- Jest jeszcze coś, co obecnie jest naprawdę niedostatecznie wyartykułowane. Niebezpieczeństwo aktualnego modelu psychoterapii online polega na tym, że odpowiedzialność za powrót do zdrowia ostatecznie zdaje się spadać na jednostkę. Publikowane na stronie takich serwisów dane mówią, że przecież inni wyzdrowieli. To twoja terapia się nie powiodła. Jest to zatem twój problem. Tak wygląda coś, co nazywa się indywidualizacją problemów społecznych. I widzimy już tego konsekwencje - wyjaśnia badaczka.

"Złoty standard" psychoterapii, czyli rozmowa w pokoju, w którym jedna osoba mówi, a druga słucha, jest obecnie zarezerwowany dla najbogatszych oraz najbardziej chorych. Tym, co pozostaje reszcie, to jak najlepiej wykorzystać to, co proponuje nam ewoluująca wciąż technologia. A ta z kolei, mimo swoich wad, oferuje jednak coraz szerszy dostęp do terapii coraz większej liczbie osób - czytamy w podsumowaniu artykułu.

Źródło: The Guardian

Więcej o: