Choroba dekompresyjna zwana inaczej kesonową to specyficzny zespół objawów, towarzyszący osobom, narażonym na nagłe zmiany ciśnienia w swoim otoczeniu. Chodzi konkretnie o spadek ciśnienia, który może pojawić się na przykład podczas zbyt gwałtownego wynurzenia się płetwonurka. Pierwsze wzmianki o chorobie dekompresyjnej pojawiły się już w XIX wieku. Wówczas dotyczyły one robotników, którzy zatrudnieni byli przy budowie mostów.
W trakcie zanurzenia na dużą głębokość na ciało oddziałuje wysokie ciśnienie hydrostatyczne. Zgodnie z prawem Henry'ego wzrost ciśnienia powoduje zwiększenie rozpuszczalności gazów w płynach. Zachodzi to również w ludzkim organizmie, gdzie pod wpływem wysokiego ciśnienia otoczenia, zwiększa się ilość gazów rozpuszczonych w krwi. Dotyczy to szczególnie azotu, znajdującego się w dużych ilościach w mieszaninie oddechowej (około 78 proc.). Gaz ten w takich warunkach będzie się odkładał we krwi oraz w większości tkanek organizmu. Pozbyć się go z organizmu można tylko na drodze procesu oddychania. W momencie, gdy ciśnienie zaczyna spadać, gaz zgromadzony w tkankach uwalnia się w postaci pęcherzyków, które są powodem powstawania objawów choroby dekompresyjnej.
Zobacz też: Prawidłowe ciśnienie krwi: jak mierzyć ciśnienie tętnicze?
Choroba kesonowa to inna, nieco dawniejsza nazwa choroby dekompresyjnej. Związana jest ona z pierwszymi opisanymi przypadkami tego typu objawów, które dotyczyły robotników budujących mosty. Podczas pracy byli oni zamykani w swego rodzaju skrzyniach (kesonach), które umożliwiały wielogodzinną pracę pod powierzchnią wody, dzięki panującemu w nich wysokiemu ciśnieniu, które powstrzymywało dostawanie się do ich wnętrza wody. Takie warunki sprzyjały powstawaniu objawów choroby kesonowej, takich jak:
To, jak poważne objawy pojawią się u konkretnej osoby, zależy w dużej mierze od tego, jak głęboko zanurzyła się i jak szybko opuściła wodę. Objawy choroby kesonowej pojawiają się zazwyczaj już po kilku godzinach, jednak zdarza się, że trzeba na nie poczekać nawet dobę od wypłynięcia.
Choroba nurków to potoczna nazwa choroby dekompresyjnej. To właśnie w ich przypadku istnieje największe ryzyko jej wystąpienia. W normalnym, codziennym życiu nie jesteśmy narażeni na wielkie wahania ciśnienia. Nurkowie zaś schodząc pod wodę, a konkretnie wynurzając się spod niej zbyt gwałtownie, bez zachowania szczególnej ostrożności, mogą doznać poważnych uszczerbków zdrowotnych, a w najgorszym wypadku nawet umrzeć. Doświadczeni nurkowie doskonale wiedzą z czym wiąże się zbyt gwałtowne wynurzenie, jednak nurkowanie w ostatnich latach stało się popularną atrakcją turystyczną i spróbować go może niemal każdy. Stąd też przypadków osób cierpiących na chorobę nurków nie ubywa.
W przypadku, kiedy chory doznaje zaawansowanych objawów choroby dekompresyjnej, wówczas w ramach leczenia stosuje się zabieg umieszczenia go w komorze dekompresyjnej. Robi się to w celu odtworzenia warunków, w jakich doszło do powstania objawów - znając głębokość i czas jak długo nurkował. Tym razem jednak stwarza się organizmowi warunki stopniowej zmiany ciśnienia, co pozwala na powolne pozbycie się nadmiaru pęcherzyków azotu.
Zobacz też: Ciśnienie atmosferyczne w Polsce szaleje. Jak to wpływa na nasze zdrowie i samopoczucie?