Superroznosicielem okazał się pięćdziesięcioparoletni mężczyzna, który powrócił niedawno z konferencji w Singapurze - jak czytamy w "Guardianie". Tam zakaził się nowym koronawirusem od osoby, która prawdopodobnie także była superroznosicielem. Po powrocie do kraju nieświadomy niczego mężczyzna wybrał się z rodziną na narty do alpejskiego kurortu Les Contamines-Montjoie we Francji. Dopiero po powrocie z nart u mężczyzny stwierdzono obecność koronawirusa.
Tymczasem okazało się, że pięć osób, w tym dziesięcioletni chłopiec, mieszkające w tym samym narciarskim domku co Brytyjczyk, są zakażone nowym koronawirusem. Potem znaleziono koronawirusa 2019-nCoV u kolejnych czterech osób, które wróciły z nart z tej samej miejscowości. Przebywający w domku narciarskim inny Brytyjczyk wrócił tymczasem do domu na Majorce. Tam okazało się, że także on jest chory. Zatem mężczyzna, który przebywał krótko w Singapurze zaraził po powrocie do Europy w sumie co najmniej 10 osób, zanim został zdiagnozowany w szpitalu w Brighton.
Superroznosiciel to osoba, która zaraża znacznie więcej osób, niż przeciętny chory. Epidemiolodzy nazywają to zasadą 20/80. Superroznosicielem bywa jedna osoba na pięć. Nie wiadomo, kto nim zostanie, tak jak nie wiadomo, dlaczego tak się dzieje. Istnieją domniemania, że być może to układ immunologiczny superroznosiciela działa nietypowo. Albo nie potrafi zupełnie radzić sobie z wirusem, albo wręcz przeciwnie - tłumi go w tak znacznym stopniu, że sam nie ma żadnych objawów choroby, gdy tymczasem aktywny wirus przenosi się na inne osoby. Może to być także efekt zakażenia wieloma patogenami naraz. Podejrzewa się także, że superroznosiciel mógł wchłonąć większą niż przeciętna dawkę wirusa.
Superroznosicieli spotyka się właściwie w przypadku każdej choroby zakaźnej. Największym zagrożeniem są osoby, które są bezobjawowymi nosicielami wirusa. Zanim zostaną zidentyfikowani, mogą zarazić niewspółmiernie wiele osób.
Źródło: The Guardian