Sepsa zabija ludzi częściej niż nowotwory: ok. 11 milionów zgonów rocznie

Globalne badania potwierdziły podejrzenia wielu specjalistów: sepsa jest przyczyną śmierci zdecydowanie częściej, niż dotąd wskazywały statystyki. Wyprzedza już nawet nowotwory. Zmiana jest gwałtowna, ale wcale nie musi oznaczać realnego wzrostu zachorowań. O co więc chodzi?

Sepsa (posocznica) jest nadmierną reakcją organizmu na zakażenie. Czasem bywa błędnie uznawana za chorobę zakaźną, gdy pojawiają się jej większe ogniska (w przedszkolach, szkołach, wśród uczestników koncertów itd.), zwłaszcza że niejednokrotnie dotyczą osób młodych, uchodzących za zdrowe. Rzeczywiście, niektóre mikroorganizmy chorobotwórcze (np. meningokoki) w większym stopniu sprzyjają posocznicy, ale samą sepsą zarazić się nie można i dotyka ona przede wszystkim osób z obniżoną odpornością, starszych, przewlekle chorych. Typowe przypadki sepsy są jednak mniej medialne, stąd niesłuszne wyobrażenie o dużym ryzyku zakażenia. Najnowsze badanie, którego wyniki opublikowano w prestiżowym czasopiśmie "Lancet", jeszcze je wzmocni? Nic podobnego.

Sepsa - skok z pięciu do 11 milionów?

Wyniki badania Global Burden Of Disease Report (GBDR) rzeczywiście można uznać za zatrważające. W 2017 roku w 195 krajach było w sumie 48,9 mln przypadków sepsy, z czego aż 11 mln chorych zmarło. W tym konkretnym roku stanowiło to 19,7 proc. całkowitej liczby zgonów na świecie. Dane z wcześniejszych lat zazwyczaj mówiły o 19 milionach przypadków sepsy i pięciu milionach zgonów. Posocznica pozostawała wówczas daleko w tyle, za chorobami nowotworowymi, które zabijają rocznie ok. 10 milionów ludzi. Pandemia? Nie, inna metodologia badań.

Globalne statystyki zgonów generalnie obciążone są dużym błędem. W różnych krajach w różny sposób ocenia się i zapisuje przyczyny bezpośrednie i pośrednie. To znacznie utrudnia analizy i sensowne wnioski. Przykładowo: jeśli pacjent umiera z powodu anoreksji, ale bezpośrednią przyczyną zgonu jest niewydolność nerek, spowodowana skrajnym niedożywieniem, już na etapie wystawiania aktu zgonu wnioskowanie może być błędne, a zapisy różne. Podobnie jest w przypadku guzów neuroendokrynnych (przyczyna prawdziwa w ogóle bywa pomijana), grypy czy właśnie sepsy, często traktowanej jako przyczyna pośrednia. Dzieje się tak choćby w sytuacji, gdy zabójcą okazuje się jej objaw lub cały zespół objawów (w tym niewydolność krążenia), uznawany jednak w innej terminologii za powikłanie sepsy, a nawet odrębny problem zdrowotny.

Badanie najbliżej prawdy?

Większość wcześniejszych badań oficjalnie globalnych koncentrowała się na krajach zamożniejszych, gdzie nie tylko staranniej prowadzi się zapisy oraz statystyki, ale przede wszystkim diagnostykę pacjentów, pozwalającą ustalić przyczyny zgonu - pośrednie i bezpośrednie. Zasadniczo wykrycie sepsy nie stanowi większego wyzwania, ale w krajach najuboższych, głównie ze względu na ograniczony dostęp do opieki medycznej, nie przeprowadza się wielu analiz, a także nie raportuje ich wyników.

Eksperci Uniwersytetu Waszyngtońskiego, którzy przedstawili wyniki najnowszego badania, podkreślają, że ten raport uwzględnia dane aż ze 195 krajów, w tym również tych o najniższych i średnich dochodach. Ocenia się, że właśnie na uboższe regiony świata przypada 85 proc. przypadków posocznicy. Połowa odnotowanych przypadków wystąpiła u dzieci i młodzieży z biednych, lub średnio zamożnych państw (najwięcej w Afryce Subsaharyjskiej i Azji). Jedynie w 15 proc. zmarli byli obywatelami krajów bogatych i wysoko rozwiniętych. Do zakażeń zazwyczaj nie dochodzi w szpitalach, jak się powszechnie sądzi. Wiele zjadliwych mikroorganizmów dawno opuściło placówki medyczne i spotykamy je na ulicy, a nawet stosunkowo łagodne drobnoustroje mogą wywołać sepsę u organizmów osłabionych, o obniżonej odporności. Ta nieraz wiąże się z niedożywieniem.

Niespodzianki nie było

Prof. Kristina Rudd, jedna z autorek opracowania, powiedziała BBC News, że podobnie jak wielu innych lekarzy, nie była zaskoczona wynikami badań. „Moi koledzy pracujący w krajach uboższych mówili o tym od lat. Leczę również w Ugandzie, gdzie sepsa jest na porządku dziennym”.

Wielu ekspertów, w tym prof. dr hab. n. med. Andrzej Kubler ze Stowarzyszenia Pokonać Sepsę, podkreśla, że są jednak przesłanki wskazujące na rosnące zagrożenie sepsą także w krajach bogatszych. Niektóre badania, przy zachowanej tej samej metodologii i metodach interpretacji, wskazują nawet na kilkuprocentowe wzrosty zachorowań rok do roku. Przyczyna? Wiele, w tym starzenie się społeczeństw i związany z nim przyrost pacjentów przewlekle chorych. Wśród kluczowych przyczyn wskazuje się na coraz powszechniejszą antybiotykooporność, pozwalającą zakażeniom szerzyć się bez kontroli.

Nadużywanie antybiotyków zagraża nie tylko ludzkości:

Zobacz wideo
Więcej o: