Otóż, alkohol to alkohol, chodzi nie tyle o rodzaj, ile o ilość. Podobne skutki odczujemy, gdy wypijemy nadmiernie dużo piwa i mocniejszego drinka. To nie mieszanie alkoholu szkodzi, ale jego nadmiar. Alkohol po wypiciu szybko trafia do krwiobiegu. Jest wchłaniany w jelitach, a tym, co spowalnia jego przenikanie do krwi, jest jedzenie. Zatem, aby zbyt szybko się nie upić, warto przegryźć coś od czasu do czasu.
Alkohol jest metabolizowany średnio w tempie 10 g na godzinę, ale zależy to od wielu czynników, w tym od masy ciała, stanu zdrowia, a nawet płci. Zatem pozbywanie się alkoholu z organizmu to sprawa indywidualna i trudno tutaj o jednoznaczne wyliczenia. Wszelkie kalkulatory, z którymi możemy się spotkać choćby w sieci, są więc tylko wskazówką.
Wypicie nadmiaru alkoholu grozi "urwaniem się filmu", czyli nie będziemy pamiętać wydarzeń z ostatnich godzin. To mało komfortowa sytuacja, szczególnie gdy w tym czasie wiele się działo. Mimo że nadal byliście przytomni i nawet prowadziliście rozmowy lub szaleliście na parkiecie, za nic nie potraficie sobie tego przypomnieć nazajutrz. Im więcej alkoholu i im szybciej wypity, tym - niestety - większe niebezpieczeństwo, że chwilowo stracicie pamięć i przytomność. Dzieje się tak, ponieważ po osiągnięciu pewnego poziomu stężenia alkoholu we krwi, mózg przestaje tworzyć wspomnienia.
Niestety nie. Organizm potrzebuje czasu, aby uporać się z alkoholem, przetrawić go, a następnie wydalić zbędne produkty przemiany materii. Kofeina nas może rozbudzi, ale nie spowoduje ani trochę, że wytrzeźwiejemy. Poziom alkoholu w organizmie pozostanie taki sam, bez względu na liczbę wypitych filiżanek kawy, zatem dalej będziemy pijani, aż z alkoholem upora się czas.
A co z zimnym prysznicem, ćwiczeniami, spacerem, piciem dużych ilości wody itp.? Z pewnością nie zaszkodzą, poczujemy się lepiej, ale także i te sposoby nie przyspieszą powrotu trzeźwości. Stężenie alkoholu we krwi oraz zaburzenia powodowane przez alkohol pozostaną. Trzeba nadal czekać, aż organizm wypełni swoje zadanie.
Tutaj niespodzianka: nauka nie wie tak naprawdę, jaka jest etiologia kaca. Podejrzewa się kilka przyczyn. Pierwsza to odwodnienie organizmu spowodowane moczopędnym działaniem alkoholu. Pomocne jest zatem picie dużych ilości wody pomiędzy drinkami. Odwodnienie i towarzyszące temu zaburzenie równowagi elektrolitowej powodują, że stajemy się senni lub drażliwi, kręci nam się w głowie. A dodatkowo alkohol podrażnia błonę śluzową żołądka. Stąd towarzyszące nadmiarowi alkoholu nudności i wymioty, a nawet biegunka. Zaburzenie równowagi elektrolitowej to ponadto przyczyna osłabienia mięśni, czasem nawet skurczu oraz ogarniającego nas uczucia zmęczenia. Skąd jednak ból głowy i charakterystyczny "łomot"? Powodem mogą być rozszerzone przez nadmiar alkoholu naczynia krwionośne oraz zaburzenia równowagi płynów w organizmie. Co więcej, alkohol hamuje produkcję glukozy, stąd ospałość i uczucie osłabienia.
Niestety, tutaj nie ma dobrych wiadomości. Mimo że po większej dawce alkoholu stajemy się senni, a nawet szybciej zasypiamy, to jednak nie jest to zwykły, zdrowy sen. Fazy snu pod wpływem alkoholu ulegają zakłóceniu. Bywa też, że wypity alkohol budzi nas nad ranem, zanim jeszcze zdążymy się wyspać. Nie wspominając już o chrapaniu i bezdechu sennym. Te zaburzenia snu pod wpływem alkoholu jeszcze się pogłębiają. Na pewien czas ulega zakłóceniu całodobowy cykl, co przeszkadza w solidnym nocnym odpoczynku.
Naukowcy uważają, że nie ma sposobów, aby wyleczyć kaca. Ani tzw. klin, czyli mała dawka alkoholu nazajutrz, ani inne często polecane sposoby nie leczą kaca. W dodatku wypity rano alkohol jeszcze pogłębia problem i przedłuża powrót do trzeźwości. Organizm potrzebuje teraz spokoju, aby metabolizować alkohol i usuwać jego skutki, a nie walczyć z kolejną dawką. Oczywiście, picie dużej ilości wody, uzupełnianie poziomu elektrolitów w organizmie, lekkie posiłki mogą spowodować, że zniesiemy kaca nieco lepiej.
Jednym z najmniej przyjemnych skutków nadużycia alkoholu jest ogarniający nas nazajutrz niepokój, nieuzasadniony niczym lęk, uczucie wewnętrznego rozbicia. Powstaje pod wpływem procesów chemicznych, które stymulowane są nadmiarem alkoholu. Najpierw alkohol powoduje rozbawienie, relaksuje, a to dlatego, że nasz mózg produkuje więcej niż zwykle substancji chemicznej zwanej GABA (kwas gamma-aminomasłowy). Jest to neuroprzekaźnik hamujący, związany z układem przywspółczulnym, którego zadaniem jest zmniejszenie pobudliwości komórek nerwowych oraz relaksacja komórek mięśniowych. GABA równoważy działanie takich neuroprzekaźników jak glutaminian czy acetylocholina, a zatem obniża lęk. Ale potem mózg, pod wpływem alkoholu, zaczyna produkować coraz więcej glutaminianu i blokować uspokajające działanie GABA. Stąd budzimy się z uczuciem wewnętrznego rozdygotania. Z lękiem można walczyć na różne sposoby. Pomocne są różne techniki relaksacji, ćwiczenia oddechowe, ćwiczenia fizyczne, leki uspokajające.
Zachować umiar i nie przekraczać czterech dawek alkoholu dziennie lub dziesięciu napojów tygodniowo - mówią wytyczne sformułowane przez australijskich naukowców. Wchłanianie alkoholu spowolnią jedzenie i picie wody lub napojów bezalkoholowych między drinkami. Ponadto specjaliści radzą, aby powiedzieć sobie wcześniej, jaką maksymalną ilość alkoholu możemy wypić tego wieczoru i trzymać się tego. A drinki sączyć małymi łykami, a nie jednym haustem. I wtedy nazajutrz wstaniemy w niezłej kondycji.
Źródło: ScienceAlert