Problem niedoboru snu u młodzieży zauważany jest na całym świecie. Nie ogranicza się tylko do pewnych typów osobowości i stał się na tyle alarmujący, że zajęły się nim najpoważniejsze instytucje medyczne. Amerykańskie Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom uznały niedobór snu za problem zdrowia publicznego, który może być odpowiedzialny za wzrost zachorowań na takie choroby jak depresja, otyłość, cukrzyca i inne choroby metaboliczne. Nie mówiąc już o wzrastającym ryzyku wypadków w drodze do szkoły, czy też kłopotów z koncentracją, a zatem z nauką.
Czy zmiana godzin rozpoczynania nauki w szkole mogłaby poprawić jakość snu nastolatków oraz ich zdolności poznawcze? To jedno z pytań, które przyświecało autorom badania w jednym z liceów w Niemczech w miejscowości Alsdorf. Przeprowadzili je naukowcy z Ludwig-Maximilians-Universität w Monachium.
Szkoła w Alsdorf wdrożyła tzw. plan Daltona, opracowany w USA system preferujący indywidualny tok nauczania. Uczniowie starszych klas mogą część materiału przyswoić sobie samodzielnie lub w ramach wybranych projektów, a nie na tradycyjnej lekcji. W tego typu specjalnych zajęciach można było uczestniczyć między ósmą a dziewiątą rano, ale uczeń samodzielnie decyduje, czy będzie na nie chodził o tej porze, czy też w innym czasie przerobi zadania. Dzięki temu mógł przyjść do szkoły w tych dniach o godzinę później.
Grupa, która została poddana obserwacji, składała się z uczniów trzech starszych klas liceum, czyli będących w wieku od 15 do 19 lat. Naukowcy z Ludwig-Maximilians-Universität w Monachium.prowadzili badania przez trzy tygodnie przed i przez sześć tygodni po wprowadzeniu planu Daltona w szkole. W tym czasie uczniowie uczestniczący w eksperymencie notowali codziennie długość swojego snu, ponadto połowa z nich została wyposażona w urządzenia do monitorowania ruchu. Młodzież wypełniała także kwestionariusze dotyczące samopoczucia, stopnia koncentracji na zajęciach oraz oceniające jakość snu.
Jak zauważono na koniec eksperymentu, uczniowie nie korzystali nadmiernie z przywileju opuszczania pierwszej lekcji w szkole. Po taką opcję sięgali średnio dwa razy w tygodniu. Spali wtedy o godzinę dłużej niż zwykle i chociaż nie spowodowało to znacznego wydłużenia ogólnego czasu ich snu, to jednak poprawiło jego jakość. Uczniowie twierdzili, że spało im się lepiej, wstawali bardziej wypoczęci niż zwykle, a dzięki temu mogli skoncentrować się na zajęciach i nauka szła im po prostu lepiej. Korzyści z późniejszego rozpoczynania nauki odczuwali wszyscy uczestnicy eksperymentu, bez względu na płeć, wiek, chronotyp (wewnętrzny zegar biologiczny), czy też częstotliwość późniejszego przychodzenia do szkoły.
Naukowcy i nauczyciele wyrażali wcześniej obawy, czy ta dodatkowa godzina snu rano, z której mogła skorzystać młodzież, nie zachęci tym samym do późniejszego pójścia spać oraz nie rozreguluje ich wewnętrznego zegara biologicznego. Te obawy nie sprawdziły się jednak i młodzież rzeczywiście zyskała średnio 1,1 dodatkowej godziny snu.
Jedna z autorek badania, Eva Winnebeck tak posumowała wyniki uzyskane przez zespół badawczy:
Być może sam fakt, że młodzi ludzie sami decydują o tym, kiedy wstać rano, wystarczy, aby przerwać niekorzystny cykl, zmniejszyć presję i poprawić sen nastolatków.
Niemieccy badacze uważają zatem, że elastyczny czas rozpoczynania nauki w szkole mógłby w wydatny sposób pomóc młodzieży w uporaniu się z niedoborami snu i ułatwić im naukę. Nie tylko w szkole, lecz także w czasie zajęć pozalekcyjnych.
Wyniki badań ukazały się na łamach czasopisma "Sleep".
Źródło: ScienceDaily