Do żywności, którą kupujemy w sklepie, dodawany jest cukier w różnej postaci. Jest to więc zarówno cukier biały, jak i brązowy, syropy, w tym klonowy, fruktozowy, kukurydziany, ryżowy, a także melasa cukrowa, dekstroza krystaliczna oraz miód. Dzięki przemysłowi spożywczemu, tak ochoczo szafującemu cukrem, w ostatnich kilkunastu latach jego spożycie drastycznie wzrosło na całym świecie, w tym w Polsce. Największe jego źródła to napoje gazowane i energetyzujące, desery, napoje owocowe, cukierki, w dalszej kolejności słodzona herbata, cukier sypki oraz miód. Zauważmy, że cukier może być nawet w... ketchupie. W niektórych produktach przetworzonych nawet 30 proc. ich zawartości to różne postaci cukrów, a to za przyczyną słodzących dodatków, często ukrytych pod innymi nazwami. Dla przykładu - Amerykanie spożywają 3-6 razy więcej dodanego do żywności cukru niż maksymalne ilości, zalecane przez ekspertów.
Z danych, opublikowanych w raporcie Narodowego Funduszu Zdrowia za lata 2008-2017 wynika, że w naszym kraju już około 30 proc. dzieci w wieku 8 lat i niemal 67 proc. nastolatków pije słodzone napoje gazowane lub energetyczne co najmniej raz w tygodniu. A mimo spadku spożycia cukru nieprzetworzonego (minus 5,7 kg), zjadamy teraz co roku niemal o 12 kg przetworzonego cukru więcej. W 2017 roku statystyczny Polak spożył aż 44,5 kg cukru w różnej postaci.
Cukier jako źródło energii jest potrzebny naszemu mózgowi i mięśniom, ale nie w nadmiarze. Eksperci zalecają, aby najwyżej 10 procent energii, dostarczanej organizmowi, pochodziło z cukru. Osobie dorosłej wystarczy więc średnio 10-12 łyżeczek białego cukru na dzień, czyli około 200 kcal. Trzeba jednak pamiętać, że oznacza to zarówno cukier, którym słodzimy herbatę czy kawę, jak i cukier dodany do gotowych produktów spożywczych, w tym napojów, a także cukier zawarty w owocach i warzywach. Zatem, podliczając kalorie i cukier, należy uwzględnić dodatkowe źródła węglowodanów w naszej diecie, a nie tylko cukier z cukiernicy.
Nadmiar cukru to przede wszystkim kłopoty z otyłością, a w konsekwencji większe ryzyko rozwoju takich chorób jak cukrzyca typu 2, choroby sercowo-naczyniowe, nowotwory. Gdy jemy cukier, podwyższa się ciśnienie krwi, dochodzi także do wzrostu stężenia triglicerydów i "złego" cholesterolu LDL we krwi. To prosta droga do rozwoju miażdżycy i zaburzeń w krążeniu krwi. Przypomnijmy, że miażdżyca to zagrożenie udarem mózgu i zawałem serca. Amerykanie udowodnili, że osoby, spożywające więcej niż 25 proc. kalorii dziennie, pochodzących z cukrów prostych, trzykrotnie częściej umierają z powodu chorób sercowo-naczyniowych, niż osoby ograniczające cukier w diecie.
Od dawna też wiadomo, że dodawanie nadmiernej ilości cukru do żywności wprowadzi do insulinooporności i rozwoju cukrzycy typu 2, ryzyko rozwoju tej choroby zwiększa się bowiem aż 11 razy. Ponadto nadmiar cukru grozi rozwojem nowotworów, w tym raka trzustki. Powoduje, że dochodzi w naszym organizmie do niedoborów innych składników odżywczych, w tym witamin A, C, E oraz B i składników mineralnych, takich jak wapń, magnez, żelazo i cynk. Cukier zaburza działanie witamin, w tym witamin A i C, która biorą udział w odpowiedzi immunologicznej organizmu na zagrożenie infekcjami. Nadmiar cukru powoduje, że organizm słabiej radzi sobie z walką z atakującymi nas bakteriami. Cukier ma też wpływ na rozwój stanów zapalnych w organizmie. Pamiętamy też, że to cukier zwiększa ryzyko rozwoju próchnicy oraz chorób przyzębia.
Naukowcy są coraz bardziej skłonni przyznać, że fruktoza może uszkadzać wątrobę, podobnie jak nadmiar alkoholu. Fruktoza w stanie naturalnym występuje głównie w owocach. Ale szkodliwa staje się wtedy, gdy zostanie sztucznie stworzona i skoncentrowana, jak to robią producenci żywności. Dzisiaj firmy spożywcze wytwarzają fruktozę z kukurydzy, buraków i trzciny cukrowej, usuwając błonnik i składniki odżywcze w trakcie tego procesu. Takie wysokie dawki fruktozy, spożywane na przykład z napojami, bez dodatku łagodzącego błonnika, który by ją spowalniał, to właściwie trucizna dla naszej wątroby.
Fruktoza jest bowiem, w przeciwieństwie do innych cukrów, przetwarzana w wątrobie. Małe ilości fruktozy, dostarczane do organizmu powoli, nie stanowią problemu. Dopiero wielkie dawki, szczególnie w formie płynnej, stają się problemem.
Źródła: NCEZ, NFZ, sugarscience.ucsf.edu