NIK opublikowała raport, z którego wynika, że większość z przebadanych przez nią zakładów leczniczych w zabiegach bodźcowych (zabiegi fizjoterapeutyczne z wykorzystaniem naturalnych surowców leczniczych) w leczeniu uzdrowiskowym wykorzystywała zamiast naturalnych surowców leczniczych produkty, które nimi nie były, czyli tzw. zamienniki. Skontrolowanych zostało 16 zakładów leczenia uzdrowiskowego.
Problem wynika z faktu, że wciąż nie zostały określone standardy, według których leczenie uzdrowiskowe miałoby być prowadzone. Powstały jedynie przepisy, które zobowiązują zakłady lecznicze do stosowania w swoich zabiegach bodźcowych wyłącznie naturalnych surowców leczniczych.
Przez to, że standardów brak, istnieje ryzyko, że zabiegi będą wykonywane nieprawidłowo, surowiec zostanie użyty w nieodpowiedniej ilości lub będzie złej jakości. "Brak standardów może też spowodować, że zakłady lecznicze będą częściej stosowały - zamiast naturalnych surowców - ich zamienniki, które nie spełniają wymogów określonych dla naturalnych surowców leczniczych" - dowiadujemy się z raportu NIK.
Wytyczne ministra zdrowia oraz prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia zakazują stosowania w zabiegach bodźcowych produktów innych niż naturalne surowce lecznicze. Kontrola NIK wykazała jednak, że w niektórych zakładach dochodziło do sytuacji, gdy wykorzystywane były zamienniki.
Produkty te stosowano w co piątym zabiegu bodźcowym (ok. 22 proc.). Zamienniki (np. żel borowinowy, plastry borowinowe, pasta borowinowa, płyn siarczkowy czy techniczny dwutlenek węgla) stosowano w 12 (na 16) skontrolowanych zakładach lecznictwa uzdrowiskowego.
Najwyższa Izba Kontroli zwróciła uwagę również na inny istotny problem. Naturalne surowce lecznicze, po wydobyciu ich ze złóż oraz odwiertów, nie podlegają obowiązkowym badaniom, które potwierdzałyby ich skład oraz właściwości. Bada się je, gdy gmina chce uzyskać status uzdrowiska lub raz na 10 lat, gdy stara się o jego utrzymanie. Brak badań jakościowych powoduje, że pacjenci nie mogą być pewni, że leczenie przyniesie zamierzony efekt.
W Polsce nie ma wyznaczonego organu odpowiedzialnego za kontrolę właściwości mikrobiologicznych i fizykochemicznych (leczniczych) surowców naturalnych wykorzystywanych do celów leczniczych, po wydobyciu ze złóż i odwiertów
- zauważają autorzy raportu.
Nie istnieją też wymogi badania innych produktów, które wykorzystują uzdrowiska. Nie jest zatem określone, jaki powinny mieć skład, stężenie i jaka powinna być ich jakość. "Tylko niektóre z nich są rejestrowane jako produkty lecznicze i podlegają reżimowi Prawa farmaceutycznego. Pozostałe substancje nie podlegają kontroli sanitarnej ani nadzorowi farmaceutycznemu" - wskazuje NIK.
Podkreślono także, że na uzdrowiskach spoczywa obowiązek dbania o jakość wód leczniczych w basenach leczniczych, pijalniach uzdrowiskowych i tężniach. Mimo to w żadnym zakładzie nie wykonywano badań fizykochemicznych. Z kolei tylko jeden z pięciu przeprowadził badania bakteriologiczne wód leczniczych w pijalniach uzdrowiskowych, a dwa z 14 badania borowiny.
Kontrola NIK wykazała też, że zdarzało się przechowywanie wykorzystywanych przez uzdrowiska substancji w nieodpowiedni sposób. Były one umieszczane w nieoznakowanych opakowaniach, na których brakowało takich informacji jak: nazwa, skład, ilość, pochodzenie i data ważności. W niektórych zakładach borowina przechowywana była w rozerwanych workach, bez zadaszenia i ochrony słońcem, wiatrem i opadami.
W raporcie wspomniano również o roli naczelnych lekarzy uzdrowisk, których obowiązkiem jest kontrola i ocena jakości świadczeń zdrowotnych, które są tam udzielane. Powinni oni też monitorować wykorzystywanie naturalnych surowców leczniczych. NIK stwierdza jednak, że "żaden nie wykonywał badań surowców leczniczych stosowanych przez zakłady lecznictwa uzdrowiskowego".
Pełny raport Najwyższej Izby Kontroli można znaleźć tutaj oraz tutaj.