Borelioza daje niespecyficzne objawy, stąd wiele osób nierzadko przez długi czas nawet nie wie, że to właśnie ta choroba odpowiada za ich zły stan zdrowia. Pojawiła się jednak nowa nadzieja dla wszystkich chorych, których z roku na rok przybywa w szybkim tempie.
Tylko w zeszłym roku boreliozę zdiagnozowano u ponad 21 tysięcy Polaków, a kleszcze, które ją przenoszą, przestają być aktywne dopiero, kiedy średnia temperatura powietrza spadnie poniżej 5-7 stopni Celsjusza, czyli na przełomie października i listopada. Ale kiedy jest ciepło, pajęczaki mogą atakować nawet w grudniu.
Borelioza to problem nie tylko Polski. Nic więc dziwnego, że naukowcy z całego świata pracują nad usprawnieniem diagnostyki tej niezwykle poważnej w skutkach choroby. Duży krok naprzód udało się zrobić w tej kwestii ekspertom, którzy reprezentują szereg renomowanych ośrodków badawczych (Uniwersytet Harvarda i Yale, a także Rutgers Biomedical and Health Sciences) i amerykańskich instytucji zdrowotnych (m.in. Narodowy Instytut Alergii i Chorób Zakaźnych oraz Agencję Żywności i Leków).
Naukowcom udało się bowiem opracować nowy test na boreliozę, który może zrewolucjonizować jej diagnostykę. Obecnie do tego celu stosuje się głównie dwa rodzaje badań: ELISA i Western blot, które są jednak testami pośrednimi. To oznacza, że nie wykrywają bezpośrednio samej choroby, tylko obecność przeciwciał, które wytwarza organizm, kiedy dojdzie do kontaktu z bakteriami, które wywołują boreliozę (krętkami Borrelia burgdorferi). A to nie świadczy jednoznacznie o tym, że poddana testowi osoba jest chora, tylko, że zetknęła się z patogenem, co mogło się zdarzyć niedawno, ale też w bardziej odległej przeszłości.
Nowy test, o którym jego twórcy poinformowali na łamach czasopisma medycznego "Clinical Infectious Diseases", jest od wiele bardziej precyzyjny od obecnie stosowanych. Pozwala bowiem bezpośrednio i jednoznacznie wykryć obecność DNA albo białek Borrelia burgdorferi we krwi, a więc potwierdzić, że doszło do zakażenia i że jest ono aktywne, co oznacza, że należy natychmiast rozpocząć leczenie.
Oprócz precyzji, dodatkową zaletą nowego testu jest to, że pozwala potwierdzić chorobę nawet kilka tygodni wcześniej niż inne badania, dzięki czemu chory szybciej może zacząć być leczony na boreliozę, a to oczywiście oznacza większą skuteczność jakiejkolwiek terapii.
Niestety, nie wiadomo jeszcze, kiedy dokładnie test wejdzie do powszechnego użytku. Biorąc pod uwagę, że jego twórcami są światowej rangi eksperci, którzy współpracują z rządowymi instytucjami, raczej nie trzeba będzie na niego czekać latami. Oby, bo liczba diagnozowanych przypadków boreliozy na całym świecie sukcesywnie wzrasta z roku na rok, a im szybciej uda się stwierdzić tę chorobę, tym większe szanse na uniknięcie najgroźniejszych powikłań.
Zobacz też: