Badania przeprowadzone przez zespół fińskich naukowców dowodzą, że w przypadku nieskomplikowanego zapalenia wyrostka robaczkowego, można uniknąć chirurgicznej interwencji i zastąpić ją zdecydowanie mniej inwazyjnym leczeniem antybiotykami.
Wyniki tych rewolucyjnych obserwacji badacze opublikowali w Journal of the American Medical Association, tygodniku internetowym wydawanym przez organizację amerykańskich lekarzy (American Medical Association).
Naukowcy z Uniwersytetu w Turku w Finlandii, pod kierownictwem chirurga dr Pauliny Salminen, przeprowadzili 5-letnią obserwację setek pacjentów, u których zdiagnozowano zapalenie nieskomplikowane zapalenie wyrostka robaczkowego. Przez nieskomplikowane należy rozumieć to, że ich wyrostki nie były pęknięte, jelita pozostawały drożne, a liczba białych krwinek we krwi stosunkowo niska. Pacjentów tych poddano terapii antybiotykami, bez przeprowadzania operacji.
Chorym przez trzy dni podawano w szpitalu dożylnie ertapenem (rodzaj antybiotyku). Potem przez kolejne siedem leczono ich już doustnie w domu lewofloksacyną i metronidazolem (leki o działaniu głównie bakteriobójczym). Po pięciu latach, aż u dwóch trzecich pacjentów poddanych eksperymentalnej terapii, nie doszło do nawrotu zapalenia wyrostka robaczkowego.
To proste do zastosowania i bezpieczne rozwiązanie.
- twierdzi dr Paulina Salminen, chirurg z Uniwersytetu w Turku w Finlandii i główna autorka badania.
Naukowcy informują, że nowy, nieinwazyjny sposób leczenia zapalenia wyrostka robaczkowego jest możliwy i bezpieczny dzięki istnieniu nowoczesnych badań obrazowych, zwłaszcza tomografii komputerowej. Dzięki nim można np. precyzyjnie oszacować ryzyko pęknięcia wyrostka robaczkowego i tym samym ocenić, czy istnieje możliwość wyleczenia pacjenta bez konieczności interwencji chirurgicznej.
Co prawda obserwacje te przeprowadzone były na stosunkowo niewielkiej próbie 257 pacjentów, ale ich wyniki dają nadzieję, że w przyszłości antybiotyki mogą stać się skuteczną alternatywą dla operacji.
Kojarzymy go zwykle z bólem i kłopotami, ale wyrostek robaczkowy pełni w naszym organizmie konkretną rolę. Mimo to trzeba go jak najszybciej usunąć, gdy stanie się ogniskiem stanu zapalnego.
Kiedyś uważano, że do niczego nie służy, że jest jedynie zbędną "pamiątką" po naszych przodkach. Tymczasem wyrostek robaczkowy zawiera dużą ilość tkanki chłonnej i bierze udział w pracy układu odpornościowego. Przyczepiony do początkowego odcinka jelita grubego (do tzw. kątnicy), około 10-centymetrowy wyrostek zwisa luźno do jamy brzusznej i może się nieco przesuwać, ale zazwyczaj znajduje się w prawym dole biodrowym (mniej więcej pod prawą kieszenią spodni).
Chociaż mamy XXI wiek i medycyna jest na zaawansowanym poziomie, "banalny", zlekceważony ból brzucha po prawej stronie wciąż może doprowadzić do realnego zagrożenia życia w wyniku zapalenia otrzewnej, niedrożności jelit czy posocznicy. Pęknięcie wyrostka (i jego rozlanie) jest tylko jednym z groźnych powikłań. Problem często dotyczy dzieci i nastolatków (najczęściej osób między 10. a 30. rokiem życia), a dolegliwości zapowiadające kłopoty łatwo w ich przypadku przegapić.
Powikłania wyrostka robaczkowego najczęściej zdarzają się u osób, które zbyt późno trafiły do lekarza z powodu jego zapalenia. Niekoniecznie dlatego, że zlekceważyły swój stan. U ponad 30 procent pacjentów objawy nie są charakterystyczne, stąd choremu czy jego rodzicom trudno prawidłowo ocenić sytuację.
Zasadniczo ból wywołany zapaleniem wyrostka robaczkowego jest bardzo charakterystyczny, a na rozstrzygnięcie pozwala tzw. objaw Blumberga (nasilenie bólu nie w momencie ucisku brzucha, a po puszczeniu palców), towarzysząca zapaleniu podwyższona temperatura, wyraźny brak apetytu i wymioty.