Naukowcy z londyńskich uczelni nie ustają w kwestii szukania rozwiązań, które pomogłyby chorym na raka trzustki. Badacze z Queen Mary University of London wykazali w eksperymentach na myszach cierpiących na ten typ nowotworu, że uzupełnienie standardowej chemioterapii o jeden z obecnych w kannabinoidów - kannabidiol (CBD) - aż trzykrotnie wydłużyło im życie.
Równolegle w stolicy Wielkiej Brytanii prowadzone są inne badania, których cel jest taki sam - znaleźć sposób na zahamowanie rozwoju choroby u osób ze zniszczoną zmianami nowotworowymi trzustką (obecnie rokowania dla nich są fatalne - 1-5 procent żyje 5 lat od diagnozy, a mniej niż 1 procent 10 lat).
Od trzech lat prowadzą je naukowcy z King's College London, którzy otrzymali na swoje eksperymenty grant opiewający na pół miliona funtów. Za te pieniądze udało im się opracować terapię, którą na razie przetestowali na myszach. Ze względu na "bardzo obiecujące rezultaty" badacze już zaplanowali testy na ludziach, które mają się odbyć w 2020 roku, a więc już za dwa lata.
Na czym polega owa terapia? Szczegóły na razie nie są znane, bo naukowcy nie upublicznili całościowych wyników swoich eksperymentów. Wiadomo jednak, że bazuje na założeniach immunoterapii i wykorzystuje dwa zasadnicze "narzędzia". Pierwsze to niesprecyzowany, zmodyfikowany wirus, który jest "napuszczany" na zmiany nowotworowe, by te same się ujawniły i zaczęły wysyłać sygnał "tu jestem".
Drugie narzędzie to lek, którego głównym składnikiem są białe krwinki wyizolowane z krwi chorego. Te są modyfikowane tak, by znacząco się rozmnożyły. Następnie z powrotem trafiają do organizmu pacjenta i atakują komórki rakowe, by je zniszczyć.
Zwalczanie raka za pomocą białych krwinek (głównie limfocytów T, ale istnieje też wciąż pozostający w fazie testów lek, który bazuje na makrofagach) to główne założenie immunoterapii. Jest ona obecnie jedną z najprężniej rozwijających się gałęzi medycyny, która równocześnie daje chorym na nowotwory największą nadzieję.
Jakie są jej założenia? Najogólniej mówiąc immunoterapia skupia się na "trenowaniu" czy pobudzaniu układu odpornościowego chorego do tego, by sam "nauczył się" rozpoznawać komórki rakowe jako zagrożenie i je eliminować.
Zabójczość nowotworów (wszystkich, nie tylko trzustki) w dużej mierze polega właśnie na tym, że system immunologiczny sobie z nimi nie radzi, bo po prostu nie rozpoznaje w nich zagrożenia ani "obcego". To dlatego, że komórki rakowe wytwarza nasz własny organizm i są one naprawdę sprytne. Mają mechanizmy, dzięki którym potrafią się świetnie kryć przed układem immunologicznym (m.in., wyjaśniając bardzo obrazowo, wysyłają do komórek układu odpornościowego sygnał "nie jedz mnie", przez co te faktycznie ich nie atakują mimo że ich rolą jest zwalczanie chorób i wywołujących je bakterii, wirusów itd.).
Serwis Evening Standard dotarł do jednego z naukowców odpowiedzialnych za opracowanie nowej terapii, która ma pomóc wydłużyć życie chorym na raka trzustki. To profesor Nick Lemoine, który jest dyrektorem Barts Cancer Institute działającego w ramach King's College London.
Specjalista skromnie zaznacza, że nazywanie ich odkrycia "przełomem" nie byłoby właściwe, bo badania nad nim jeszcze się nie zakończyły, a ich wyniki nie zostały opublikowane (renomowane publikacje naukowe wymagają rzetelnego sprawdzenia i potwierdzenia przez innych specjalistów, co zwykle pochłania całe miesiące).
Mimo to podchodzi do pracy swojego zespołu z entuzjazmem, a jego wypowiedź świadczy o tym, że osiągnęli naprawdę dużo. - W modelu zwierzęcym udało nam się osiągnąć rezultaty, które świadczą o wyleczeniu chorych. Jak dotąd, wszystkie wyniki wyglądają bardzo obiecująco - podsumowuje.
W przypadku raka trzustki opracowanie metod, które pozwoliłyby uzdrowić pacjentów albo choć trochę ulżyć im w cierpieniu i wydłużyć ich życie, są bezcenne. Ten typ nowotworu przeważnie jest wykrywany na zaawansowanym etapie, kiedy żadne leczenie na dłuższą metę już nie pomaga.
Co roku z jego powodu umiera kilkaset tysięcy osób (od 200 tysięcy do ponad 300 tysięcy - statystyki są różne) i tyle samo jest diagnozowanych. W grupie największego ryzyka są osoby po 60. roku życia, a sama choroba rozwija się głównie przez niezdrowy tryb życia - picie alkoholu, palenie papierosów, dietę bogatą w tłuszcze, mięso i węglowodany oraz spędzanie dużo czasu w pozycji siedzącej.
Zobacz też: