Na konferencji naukowej Alzheimer’s Association International Conference 2018, która odbyła się w poniedziałek w Chicago, naukowcy z nowojorskiego Columbia University przedstawili wyniki swoich badań dotyczących relacji między cukrem w diecie i jego ilością a ryzykiem zachorowania na alzheimera.
Okazuje się, że nadmiar cukru ma spore znaczenie w tej kwestii. Na podstawie 7-letnich obserwacji ponad dwóch tysięcy emerytów (choroba Alzheimera dotyka głównie starsze osoby) badacze wyliczyli, że u osób, które dziennie przyswajają 30,3 g (ok. 6 łyżeczek) dodatkowego cukru, ryzyko zachorowania jest większe aż o jedną trzecią (o 33 procent) w porównaniu z tymi, którzy "przesadzają" tylko o 6 g cukru w ciągu dnia (nieco ponad jedną łyżeczkę).
Analizując nawyki ochotników, naukowcy stwierdzili, że taki efekt daje picie puszki słodkiego napoju dziennie lub co drugi dzień, a także nawyk dodawania do kawy, herbaty lub jedzenia (wiele osób posypuje cukrem płatki, owsiankę czy naleśniki) cukru w sporej ilości - co najmniej 2,5 łyżeczek.
Niejako przy okazji wyliczyli, że w kwestii napojów, bezpieczna "dawka", która nie zwiększa ryzyka zachorowania na alzheimera, to jedna puszka na 100 dni, czyli maksymalnie 3-4 razy w roku.
Dr Doug Brown, który jest jednym z brytyjskich ekspertów od alzheimera i demencji, pokusił się o komentarz odnośnie do odkrycia nowojorskich kolegów po fachu. Jego wypowiedź sugeruje, skąd może się brać zależność między cukrem a tą wyniszczającą mózg chorobą.
- Nadmiar cukru ma związek z występowaniem cukrzycy typu 2 (wynikającej z otyłości - przyp.red.), a, jak zostało wykazane w innych badaniach, jest ona jednym z czynników ryzyka w przypadku występowania demencji - zauważa. - To odkrycie wspiera wspomnianą tezę i świadczy o tym, że nadmiar cukru jakiegokolwiek pochodzenia - czy z soku czy z lemoniady - ma taki sam negatywny wpływ - podsumowuje.
To ważne odkrycie, bo na alzheimera nie ma skutecznego lekarstwa. Na razie lekarze potrafią tylko łagodzić objawy tej choroby, która polega na zaniku neuronów w mózgu. Przez to organizm chorego stopniowo przestaje prawidłowo funkcjonować - zapamiętywać, myśleć abstrakcyjnie, mówić, pisać, a nawet się ruszać. Innymi słowy, w kwestii wiedzy i nabytych w ciągu życia umiejętności cofa się w rozwoju aż do czasów dzieciństwa.
Dlatego wszelka skuteczna profilaktyka, dzięki której można uniknąć zachorowań, jest niezwykle istotna.
Badania specjalistów z Columbia University wciąż potrzebują ostatecznego potwierdzenia - m.in. ze strony innych naukowców - i na razie ich autorzy traktują je wciąż jak hipotezę. Cukier z roku na rok ma jednak coraz gorszą sławę i nie bez powodu jest określany mianem "białej śmierci". Przyczynia się m.in. do otyłości, cukrzycy typu 2, nowotworów trzustki i chorób układu krążenia.
Głównie dlatego, że na potęgę go nadużywamy. Również dlatego, że cukier jest już niemal wszędzie - nie tylko w słodyczach, ale też w wielu gotowych daniach, we wszystkich wysoko przetworzonych produktach, pieczywie, napojach, "zdrowych" sokach i surówkach, sosach (keczup!), a nawet w środkach farmakologicznych (np. w preparatach witaminowych dla dzieci czy syropach i tabletkach na kaszel).
Jest nie tylko wszechobecny. Jest go pełno. 330-mililitrowa puszka coli to aż 7 łyżeczek cukru (35 g), czyli już o dwie więcej niż dzienny, bezpieczny limit. W 245-gramowym kubku "dietetycznego" jogurtu o zerowej zawartości tłuszczu nawet 45 g (9 łyżeczek) to cukier, który dodaje się w większej ilości, by ukryć mdły smak odtłuszczonego jogurtu (tłuszcz jest nośnikiem smaku).
Kawy z sieciówek powinny się nazywać raczej "cukrowymi napojami" - dla przykładu w dużym waniliowym frappucino z popularnej sieci kawiarni jest aż 12 łyżeczek "białej śmierci" (58 g).
Tymczasem według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) cukier nie powinien stanowić więcej niż 5 procent wszystkich przyswojonych w ciągu dnia kalorii albo, dla ułatwienia, nie powinno to być więcej niż 6 łyżeczek dziennie. Przy standardowych 2 tys. kcal dziennie te 5 proc. to zaledwie 100 kcal.
Zobacz też: