Osoby chorujące na zespół Munchhausena bardzo często chodzą do lekarzy, zarówno do swojego lekarza rodzinnego, jak i do specjalistów. Jeśli któryś z medyków odmawia podjęcia leczenia, postawi – w mniemaniu chorego – złą diagnozę lub zaczyna podejrzewać, że chory zwyczajnie symuluje, szukają kolejnego, który być pomoże zastosuje i zapewni im odpowiednią opiekę. Dlaczego to robią? Chory chce poczuć się ważny i znaleźć się w centrum uwagi.
Mimo że osoba z Munchhausenem świadomie oszukuje i wywołuje u siebie niektóre objawy, nie zdaje sobie do końca sprawy po co to robi i co chce w ten sposób osiągnąć. I nie widzi w takim postępowaniu nic złego. Mechanizm, który odpowiada za rozwój schorzenia nie jest do końca jasny. Przypuszcza się, że takie zachowanie pacjenta jest związane z potrzebą:
To wszystko ma swoje podłoże w psychice chorego. Co ciekawe, choroba znacznie częściej dotyka mężczyzn, którzy byli w dzieciństwie krzywdzeni, mają za sobą liczne traumy psychiczne, a ich potrzeby emocjonalne (bliskości, miłości, bezpieczeństwa) nie były zaspokajane. Takie osoby, w dorosłym życiu nie umieją nawiązywać bliższych relacji z innymi ludźmi, czują się odrzuceni, a jedynym (w ich przekonaniu) sposobem na to, by zostać zauważonym, jest chorowanie. Dopiero „wymyślenie” choroby sprawia, że czują się ważni, potrzebni, a także mogą w końcu doświadczyć troski czy współczucia innych. Potrafią ciągle dokładać sobie nowych objawów, aby tylko nie stracić zainteresowania ze strony otoczenia.
Inaczej jest w przypadku przeniesionego zespołu Münchhausena. Zaburzenie dotyka głównie kobiety. W przeciwieństwie do „zwykłego” zespołu, nie szkodzą sobie tylko swojemu dziecku. Nieustannie odwiedzają kolejnych specjalistów i domagają się badań i skuteczniejszej diagnostyki. Matki z przeniesionym zespołem Munchhausena najczęściej wywołują chorobę u małych dzieci, z którymi trudno jest przeprowadzić gruntowny wywiad lekarski (często jeszcze nie mówią). Dzięki czemu wykrycie, że to matka jest chora, a nie dziecko, staje się niezwykle trudne. Podobnie jak w klasycznym zespole chodzi o zainteresowanie i współczucie ze strony otoczenia. Panie, u których rozpoznaje się to zaburzenie, najczęściej mają za sobą nieszczęśliwe dzieciństwo, a ponadto częste i długotrwałe pobyty w szpitalach.
W lżejszych przypadkach chore ograniczają się jedynie do wymyślania objawów u dziecka, w cięższych – zaczynają fałszować wyniki badań i prowokować wystąpienie niektórych objawów, np. przez wychładzanie. Zdarzają się sytuacje, gdy matka, aby osiągnąć cel, podaje dziecku leki lub celowo je głodzi.
Postawienie diagnozy jest bardzo trudne i wymaga czasu. Na szczęście są sytuacje – zachowania, które powinny lekarza nakierować na to, co tak naprawdę jest problemem. Ostrożność i czujność należy zachować gdy:
W przypadku przeniesionego zespołu Munchahausena uwagę lekarzy powinny zwrócić sytuacje:
Leczenie zespołu Munchhausena jest wyjątkowo trudne i rzadko przynosi dobrze rezultaty. Dzieje się tak ponieważ pacjent nie chce przyjąć do wiadomości, że nie ma chorób, do których istnienia stara się przekonać lekarzy. Tacy pacjenci wymagają przede wszystkim pomocy psychiatrycznej. Niestety, chorzy w żaden sposób nie chcą przyjąć takiej diagnozy.
W powrocie do zdrowia niezwykle cenna jest psychoterapia i uświadomienie pacjentowi, że jego problemy tak naprawdę leżą gdzie indziej i symulowanie choroby u siebie czy bliskiej osoby, nie jest sposobem na ich rozwiązanie. Po farmakoterapię sięga się zazwyczaj wtedy, gdy pacjent ma stany silnego napięcia psychicznego bądź współistnieją objawy depresyjne lub lękowe.
To również może cię zainteresować: