Fałszywe leki w polskich aptekach. Ludzie nieświadomie je kupują, a urzędy nic z tym nie robią

Prof. Fijałek: każdego dnia kilka tysięcy Polaków nieświadomie kupuje w aptekach podrobione lekarstwa - także te na receptę. Problem jest też z tymi sprzedawanymi w internecie, czy na bazarach. A służby wciąż zdają się nie dostrzegać problemu.

Według informacji podawanych przez prof. Zbigniewa Fijałka, który jest szefem Zespołu ds. Sfałszowanych Leków Wydziału Farmaceutycznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, rocznie na całym świecie aż 1 mln osób umiera z powodu zażywania sfałszowanych lekarstw

W obszernym wywiadzie przeprowadzonym przez dziennikarzy serwisu "Gazeta Prawna" ekspert wyjaśnia, że ten problem wcale nie dotyczy tylko krajów afrykańskich czy Chin, ale też Polski. Zgodnie z jego szacunkami nawet jedna na sto osób nieświadomie kupuje w aptece podrobione leki. Również te na receptę, w tym antybiotyki, czy takie, które ratują życie (np. stosowane w leczeniu nowotworów).

GIF: Nawet połowa leków w internecie to "fałszywki"

Jeszcze gorzej jest w przypadku zakupów internetowych. Główny Inspektorat Farmaceutyczny szacuje, że nawet połowa sprzedawanych w sieci leków to "fałszywki". Prof. Fijałek twierdzi, że jest ich jeszcze więcej.

Według niego wiele internetowych aptek ma tak profesjonalnie zrobioną stronę, że przeciętnemu użytkownikowi trudno się zorientować w oszustwie. Na szczęście jest na to prosty, choć większości ludzi nieznany sposób. Od 2015 roku w całej Unii Europejskiej obowiązuje system znakowania legalnych aptek internetowych - każda musi mieć na swojej stronie zielony symbol z flagą danego państwa.

Każda legalnie działająca apteka internetowa powinna mieć odpowiednie oznaczenieKażda legalnie działająca apteka internetowa powinna mieć odpowiednie oznaczenie Fot. Materiały informacyjne Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego/https://www.gif.gov.pl/bip/internetowa-sprzedaz-le/415,Internetowa-sprzedaz-lekow.html

W przypadku sfałszowanych leków stracone pieniądze to najmniejszy problem. Takie środki są po prostu niebezpieczne. - 1/3 z nich nie zawiera w ogóle substancji aktywnej. Mniej więcej 20 proc. zawiera jej nieprawidłową dawkę, a ok. 20 proc. inną substancję – tańszą i mniej skuteczną - tłumaczy prof. Fijałek.

Arsen, cyjanek potasu i farba

W jego opinii to właśnie takie podróbki są najgroźniejsze dla zdrowia, bo pacjent myśli, że się leczy, a w rzeczywistości wcale tak nie jest. Ale lekarstwa ze śladowymi ilościami arsenu, cyjanku potasu czy farby też oczywiście mogą zaszkodzić.

I zabić. Leki to bardzo wrażliwy towar, a za sfałszowane uznaje się też te kradzione, bo nie mają odpowiedniej dokumentacji. W wielu przypadkach wystarczy, że są źle przechowywane - na przykład poza lodówką - by z leku zmieniły się w truciznę. Tak to wygląda m.in. w przypadku leków onkologicznych, które rozkładając się zaczynają być bardziej toksyczne, a są silnymi truciznami same w sobie (mają przecież "zabić" nowotwór).

O skali zjawiska i samym procederze fałszowania leków prof. Fijałek mówi mocno, że "to ludobójstwo". Twierdzi tak m.in. na podstawie wydawanych przez Światową Organizację Zdrowia raportów, z których wynika, że tylko w Afryce przez podrobione środki przeciwmalaryczne umiera aż 120 tys. osób

Tymczasem czarny rynek leków kwitnie. Mafie okradają fabryki, magazyny i tiry przewożące lekarstwa, fałszerze produkują podróbki i własne środki (często z użyciem profesjonalnego sprzętu, który mógłby zapewnić odpowiednią jakość podrabianym lekom, ale fałszerze skupiają się na jak najwierniejszym odwzorowaniu opakowania, a nie składu, bo to je widzi i ocenia kupujący), w sieci działają fałszywe apteki.

Czy multiwitamina daje efekty? [NaZdrowie]

Fałszywki warte jedną trzecią PKB Polski

Tylko w Polsce w sprzedaży pozostają "fałszywki" o szacowanej wartości 62 mln euro (około 266,5 mln zł), a ta kwota obejmuje wyłącznie te, które są rozprowadzane legalnymi kanałami, poza internetem. Na świecie ten rynek jest wart 150 mld dolarów. To około 547,5 mld zł, czyli prawie jedna trzecia PKB Polski.

Mimo tak dużych kwot i faktu, że fałszowanie lekarstw jest przestępstwem, w Polsce "rocznie prokuratura kieruje od trzech do sześciu aktów oskarżenia". Ekspert wyjaśnia, że instytucje państwowe i służby (np. policja i celnicy) nie chcą albo nie potrafią dostrzec problemu z prozaicznego powodu. To ogólnie panująca niewiedza odnośnie istnienia i skali problemu fałszowania leków.

Koncerny farmaceutyczne też nie palą się do tego, by nagłaśniać kradzieże leków z ich magazynów czy informacje o podróbkach na rynku. Dlaczego? Bo wtedy ich własne produkty w oczach konsumentów mogą stracić na wiarygodności. 

Szczepionki: podwójnie trudna sytuacja

Najbardziej ten problem jest widoczny w przypadku szczepionek, które również są podrabiane. To podwójnie trudna sytuacja, bo w dobie funkcjonujących na całym świecie ruchach antyszczepionkowych upublicznianie informacji o tym, że jakieś ministerstwo zdrowia kupiło sfałszowane szczepionki, które nie działają, jest - delikatnie mówiąc - ryzykowne.

Mimo to prof. Fijałek ostatecznie ocenia legalną dystrybucję leków, czyli tych sprzedawanych w aptekach stacjonarnych, w Polsce jako "relatywnie bezpieczną". W porównaniu z chociażby Stanami Zjednoczonymi polskie władze robią mniej w kwestii rozwiązania problemu sfałszowanych leków, ale też skala samego zjawiska jest jednak o wiele mniejsza. 

Źródła: Gazeta Prawna, Ministerstwo Zdrowia, Główny Inspektorat Farmaceutyczny, INN Poland, Rynek Aptek.

Zobacz też:

Więcej o: