W okolicy miasta Bikoro w Demokratycznej Repubce Konga zostało odnotowane ognisko epidemiczne gorączki krwotocznej Ebola. O pojawieniu się choroby poinformowało tamtejsze ministerstwo zdrowia.
Specjaliści wysłani na miejsce potwierdzili na razie dwa przypadki, jednak istnieją podejrzenia (na podstawie objawów), że wirus zaatakował nawet 21 osób, z czego 17 już zmarło.
Według resortu kraj "staje w obliczu kolejnej epidemii". W zeszłym roku w Demokratycznej Republice Konga odnotowano osiem śmiertelnych przypadków Eboli.
Tamtejszy minister zdrowia, dr Oly Ilunga, w oficjalnym oświadczeniu poinformował, że dziś (w środę 9 maja) na zagrożony obszar zostanie wysłany "zespół szybkiego reagowania", składający się z ekspertów, którzy mają już doświadczenie w walce z chorobą.
Mimo niewielkiej liczby potwierdzonych przypadków, wszystkie doniesienia o chorych są traktowane bardzo poważnie, a sytuacja jest stale monitorowana przez lokalne władze. W dokumencie znajduje się też informacja o tym, że "zagrożenie epidemią to międzynarodowy alarm dla zdrowia publicznego".
Na gorączkę krwotoczną Ebola wciąż nie ma skutecznej szczepionki ani metody leczenia, choć na całym świecie trwają nad nimi prace. Niestety, nie wiadomo nawet do końca, jak wirus Ebola się przenosi. Najpowszechniejszą teorią jest ta, która zakłada, że przenoszą go nietoperze i zarażają nim małpy i inne zwierzęta, których mięsem żywią się tamtejsi mieszkańcy.
Zarażenie wirusem na początku przypomina objawy grypy. Chory ma gorączkę i może odczuwać silny ból głowy i mięśni, jest osłabiony i zmęczony. Następnie pojawiają bóle brzucha, wymioty i krwawa biegunka oraz krwotoki, również wewnętrzne. Choroba może trwać od 2 do 21 dni (zwykle trwa jednak 8-10 dni) i często, choć nie zawsze kończy się śmiercią.
Źródła: The Independent, Ministère de la Santé, Centers for Disease Control and Prevention.
Zobacz też: