"Tylko jedno piwo" nie szkodzi? Według najnowszych badań takie myślenie kosztuje co najmniej pół roku życia

"The Lancet" właśnie opublikował wyniki 83 badań na 600 tys. ochotników, z których wynika jasno, że nie ma czegoś takiego, jak bezpieczny limit spożycia alkoholu. Wystarczy już jedna porcja dziennie, by żyć krócej o pół roku.

Najnowsze doniesienia jednego z najbardziej prestiżowych naukowych czasopism na świecie, "The Lancet" to cios dla osób, które wciąż wierzą, że niewielkie dawki alkoholu nie szkodzą (albo wręcz pomagają, jak wynika z niektórych badań).

Ponad 120 autorów, 83 różne badania i - w sumie - grubo ponad pół miliona obserwowanych przez lata ochotników to liczby, które nie sposób bagatelizować, by podważyć wnioski, które wyciągnęli naukowcy. A te świadczą o jednym - dzienne limity spożycia alkoholu ustalane przez wiele państw powinny być mocno zrewidowane, bo tak naprawdę nie ma czegoś takiego jak jego bezpieczna ilość.

Czy alkohol pomaga zasnąć? [NaZdrowie]

Z wyliczeń specjalistów wynika, że jakakolwiek dawka alkoholu nie jest obojętna dla zdrowia. Jednak ryzyko przedwczesnej śmierci wzrasta powyżej pięciu porcji wypijanych w ciągu siedmiu dni przez osoby po 40. roku życia, które robią to regularnie do końca życia.

Picie od 5 do 10 lampek wina o objętości 175 ml każda albo nieco mniej niż pięć półlitrowych piw tygodniowo wystarczy, by skrócić swoje życie o pół roku.

Osoby, które piją więcej, czyli od 10 do 15 piw, lampek wina czy innego alkoholu tygodniowo, muszą liczyć się z tym, że umrą wcześniej nawet o dwa lata. Ci, którzy mocno przesadzają, czyli w ciągu tygodnia piją więcej niż 18 drinków, mogą umrzeć nawet 4 do 5 lat szybciej niż gdyby stronili od alkoholu.

Mężczyźni mogą pić więcej? Nieprawda

Oprócz tego, wbrew obiegowej opinii, że "mężczyźni mogą pić więcej", naukowcy ustalili, że ich wyliczenia są uniwersalne dla obu płci. Na tej jak się okazuje błędnej podstawie ustalony jest m.in. dzienny limit bezpiecznego spożycia alkoholu w USA, który zakłada, że panowie mogą pić dwa razy więcej niż panie bez szkody dla zdrowia.

Te doniesienia, ustalone na podstawie obserwacji alkoholowych nawyków  599 912 dorosłych osób z 19 krajów i monitorowania ich stanu zdrowia, zaprzeczają doniesieniom o tym, że małe dawki alkoholu mogą chronić przed niektórymi chorobami.

Dlaczego alkohol tak szkodzi?

Z jakiego powodu ludzie, którzy nie stronią od "procentów", ryzykują wcześniejszą śmiercią? Głównie dlatego, że te zaburzają pracę układu krążenia. Każde 12,5 jednostek (1 jednostka to 8 g albo 10 ml czystego alkoholu) alkoholu wypitego w ciągu tygodnia zwiększa ryzyko wystąpienia kilku poważnych chorób o kilkanaście do kilkudziesięciu procent:

  • zawał serca - o 14 proc.
  • śmiertelne w skutkach nadciśnienie - o 24 proc.
  • niewydolność serca - o 9 proc.
  • śmiertelny tętniak aorty - o 15 proc.

"Nie ma zdrowotnych korzyści z picia alkoholu"

Owszem, są badania, które wykazały, że regularne picie niewielkich ilości alkoholu może zmniejszyć ryzyko nieśmiertelnego ataku serca lub cukrzycy typu 2, jednak równocześnie "procenty" przyspieszają wystąpienie chorób i schorzeń, które są o wiele groźniejsze w skutkach.

- Te badania pokazują jasno, że nie ma zdrowotnych korzyści z picia alkoholu. O ile nieśmiertelne zawały serca faktycznie rzadziej dotykają osób, które go piją, to zwiększone ryzyko wystąpienia tych fatalnych w skutkach chorób sprawia, że ta "zaleta" przestaje mieć znaczenie - komentuje dla BBC nie związany z badaniami specjalista od układu krążenia, prof. Tim Chico z University of Sheffield.

Korzystając z zainteresowania, które wzbudziła publikacja wyników badań na temat szkodliwości alkoholu w "The Lancet", kierująca nimi dr Angela Wood napomina:

Kluczowym wnioskiem wynikającym z tych badań jest to, że jeśli już pijesz alkohol, ograniczenie go może pomóc ci dłużej żyć i obniżyć ryzyko wystąpienia chorób układu krążenia.

Zobacz też:

Więcej o: