By się dowiedzieć, skąd te różnice, naukowcy z jednego z najsłynniejszych uniwersytetów na świecie, zgromadzili grupę 114 ochotników. Nieco ponad połowę (63 osoby) stanowiły kobiety. Wszyscy uczestnicy badania mieli za zadanie przez trzy minuty trzymać dłonie w lodowatej wodzie.
Następnie, z pomocą kamery termowizyjnej, specjaliści obserwowali jak szybko ręce ogrzewają się po takiej kąpieli. - Dłonie mają dużą powierzchnię w stosunku do objętości. To sprawia, że utrzymanie równowagi termicznej w chłodnych warunkach może być wyzwaniem - zaznacza kierująca zespołem badaczy Stephanie Payne, która jest ekspertką w dziedzinie antropologii i ewolucji.
Obserwacje, które zostały opisane w naukowej publikacji, przyniosły konkretne wnioski. Okazuje się, że w tej kwestii bardziej poszkodowane są osoby, które nie mogą się pochwalić umięśnioną sylwetką. Naukowcy zauważyli, że im większą masę mięśniową miał badany, tym szybciej jego dłonie się ogrzewały i równocześnie wolniej ochładzały.
Nie tłuszcz, a mięśnie
- Zawsze sądziliśmy, że to tłuszcz - jako izolacja - jest najważniejszym czynnikiem, który wpływa na termoregulację. A jednak to mięśnie pełnią kluczową rolę w tej kwestii. Ludzkie ciało jest naprawdę niesamowitym, dynamicznym systemem, który używa mięśni do ogrzania reszty ciała z dłońmi włącznie - wyjaśnia Stephanie Payne.
Specjalistka potwierdza przy okazji, że to tłumaczy, dlaczego kobiety i dzieci często mają chłodniejsze dłonie i trudniej im się ogrzać. - Zwykle nie mają dużej masy mięśniowej, więc chroniące przed chłodem rękawiczki powinny być produkowane i sprzedawane głównie z myślą o nich - podsumowuje.
Biorąc pod uwagę nadciągające do Polski mrozy pozostaje więc pilnować, by w najbliższym czasie mieć przy sobie parę ciepłych rękawic albo... iść na siłownię.
Zobacz też: