Niderlandzki Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności i Produktów Konsumenckich (NVWA) zbadał pestki i orzekł, że zawierają one aż 200 razy więcej cyjanku, niż powinny. Minister zdrowia, Bruno Bruins, ogłosił, że podejrzane paczki pestek zostaną wycofane z sieci sklepów Erica. Zażądał również zbadania pestek innych marek. Jednak produkt, którym zatruł się Arts, wciąż można kupić online. Pestki są reklamowane jako superfoods, czyli jedzenie "naturalne" i wybitnie korzystne dla zdrowia.
Dołącz do Zdrowia na Facebooku!
Na opakowaniach z pestkami moreli znajdują się ostrzeżenia o tym, że nie można jeść ich więcej niż od sześciu do ośmiu dziennie. Prawda jest jednak taka, że nie powinno się ich jeść w ogóle (nawet tych z zawartością cyjanku "w normie"). Dlaczego? Zawierają one amigdalinę, związek chemiczny z grupy glikozydów. Jest on - niesłusznie - nazywany witaminą B17. W istocie żadną witaminą nie jest, w dodatku szkodzi.
"To, że podobne rzeczy znajdują się na półkach sieci sklepów, jest kompletnie nieodpowiedzialne. Taki produkt powinien mieć na sobie mnóstwo ostrzegawczych czaszek i, moim zdaniem, być w ogóle zabroniony" - powiedział profesor Martijn Katan, specjalista od żywienia.
Amigdalina z trawionych pestek rozkłada się pod wpływem enzymów; w wyniku procesu wytrąca się z niej kwas cyjanowodorowy (czyli znany wszystkim cyjanek), który może wywołać nawet bardzo silne zatrucie. Jedna pestka nie zabije, ale spożywanie kilku lub kilkunastu dziennie może bardzo zaszkodzić i w skrajnych przypadkach doprowadzić do śmierci (której nieszczęsny Holender przytruty cyjankiem z pestek moreli wywinął się cudem).
Amigdalina znajduje się również w innych pestkach. Można ją znaleźć (choć lepiej jej nie szukać) w pestkach migdałowca zwyczajnego, pigwy pospolitej, brzoskwini, czeremchy, śliwki czy wiśni. Da się zdobyć również suplementy z zawartością "cudownej" substancji.
Kluczowe pytanie - PO CO ktokolwiek chciałby się faszerować potencjalnie trującymi (i z pewnością niezbyt smacznymi) pestkami? Otóż amigdalina w kręgach zwolenników medycyny alternatywnej (czyli tzw. naturalnej) cieszy się opinią leku na raka. Ma również przed nowotworami chronić. To bzdura. Nie potwierdziły tego żadne badania, zresztą już sama idea uniwersalnego "leku na raka" brzmi co najmniej podejrzanie. Warto zatem zapamiętać historię Gerta Artsa i nie dać się hochsztaplerom, bo takich nie brakuje. I w dodatku zapłacić za to duże pieniądze.
Więcej o amigdalinie napisaliśmy tutaj.
Źródło: RTL Nieuws