Jeśli guza by nie wycięto, Harkness zostałby maksymalnie miesiąc życia. Wielki nowotwór dosłownie pożerał pacjentkę, przesuwał i uciskał narządy, między innymi żołądek i wątrobę. Sama Harkness podeszła do dość niecodziennej choroby z dystansem. "Widzieliście filmy o kosmitach, prawda?" - śmieje się.
Dołącz do Zdrowia na Facebooku!
Lekarze nie byli pewni, czy uda im się usunąć nowotwór. Nie dało się przewidzieć przebiegu operacji - wszystko miało się okazać dopiero po otwarciu brzucha pacjentki. Przyznali, że jeszcze kilka lat temu taka operacja byłaby absolutnie niemożliwa.
Guz stanowił dla lekarzy nie lada wyzwanie. Trzeba było wyciąć go tak, by nie naruszyć żadnego z organów i naczyń krwionośnych kobiety. Za każdym razem, gdy guz nieco mocniej naciskał na wnętrzności pacjentki, jej ciśnienie krwi rosło, a wraz z nim ryzyko poważnych komplikacji. Co więcej, nowotwór musiał zostać usunięty w jednym kawałku, nienaruszony - nawet najdrobniejsza pozostałość guza grozi wznową choroby.
Na szczęście ekipie lekarskiej ze Szpitala Królowej Elżbiety w Birmingham udało się przeprowadzić operację z sukcesem. W odcinku cyklu BBC Chirurdzy (Surgeons) można zobaczyć, jak lekarze w pocie czoła (dosłownie) zmagają się z gigantycznym nowotworem. "O mój Boże, ale wielki skurczybyk" - krzyczy w pewnej chwili jeden z chirurgów.
Jasmine Harkness stwierdziła, że po operacji czuje się, jakby "unosiła się w powietrzu". I trudno się dziwić - guz stanowił jedną trzecią wagi pacjentki! Przed operacją Harkness była wyniszczona przez nowotwór, chudła w zawrotnym tempie. "Gdy się obudzi, będzie się czuć zupełnie inaczej" - podsumowuje członkini ekipy operacyjnej. "Będzie musiała kupić nowe ubrania" - żartuje.