Olejek miętowy na usunięcie kleszcza? Eksperci: "Działa, ale może przynieść więcej szkody niż pożytku"

Filmik, na którym anonimowa kobieta w 20 sekund pozbywa się kleszcza za pomocą olejku miętowego, obejrzało ponad 60 mln osób. Ale lekarze ostrzegają - to wcale nie jest dobra metoda na usuwanie tych pasożytów.

Są agresywne, roznoszą bakterie (w tym te najgroźniejsze, które wywołują boreliozę) i właśnie zaczyna się na nie sezon. Mimo swoich niewielkich rozmiarów (ich nimfy, czyli niedorosłe osobniki, mają wielkość ziarenka maku) mogą wyrządzić ludziom i zwierzętom poważne szkody zdrowotne. O czym mowa? Oczywiście o kleszczach.

Zbiorowe przerażenie

Nie dziwi więc, że z nadejściem wiosny właściwie co roku budzą niepokój. Jeśli ten strach prowadzi do zapoznania się z rzetelnymi metodami na ich unikanie i radzenie sobie w sytuacjach, w których jednak nas dopadną - świetnie.

Przeczytaj: Kleszcze atakują, a na boreliozę nie ma szczepionki

Gorzej, kiedy źródłem wiedzy na ten temat stają się przypadkowe publikacje i "dobre rady" niemające poparcia wśród lekarzy. Właśnie takim przypadkiem jest filmik opublikowany na Facebooku, który obejrzało już niemal 30 mln osób.

Trwające nieco ponad minutę wideo pokazuje, jak anonimowa kobieta używa miętowego olejku do pozbycia się kleszcza z ręki stojącego przed nią chłopca.

Wystarczyła jedna kropla wylana na pasożyta, by po kilkunastu sekundach "ewakuował" się z miejsca, w które się wgryzł i został zabity przez przeprowadzającą ten prosty zabieg kobietę.

Osoby pamiętające rady dotyczące tych pajęczaków i metod na ich usunięcie z pewnością zwróciły uwagę na niewątpliwą zaletę tego rozwiązania. Kleszcz wychodzi sam i w całości, więc nie ma ryzyka, że jego głowa czy część zostanie w rance - to ważne, bo nawet fragment narządów gębowych kleszczy może sprawić, że czymś się zarazimy.

Skuteczny, ale niebezpieczny

Wydawałoby się więc, że to idealny sposób na pozbycie się pasożyta z naszego ciała - szybki, prosty, bezbolesny i skuteczny. To wszystko prawda, ale według specjalistów jest przy tym bardzo niebezpieczny.

Dlaczego? To, co wydawało się zaletą, jest w rzeczywistości wadą, która według doktor Neety Connally z uniwersytetu stanowego w Connecticut "może przynieść więcej szkody niż pożytku".

Kleszcze nie tolerują miętowego olejku - substancja zmusza je do szybkiej reakcji. W panice kleszcz próbujący wydostać się z miejsca, w które się wgryzł, może zostawić więcej swojej śliny. A to właśnie w niej znajdują się bakterie chorobotwórcze, które sprawiają, że te pasożyty są dla nas tak niebezpieczne:

Nie należy drażnić kleszcza w żaden sposób, który może sprawić, że zacznie wydzielać więcej śliny, bo tym samym zwiększa się szanse na to, że czymś nas zarazi

Ostrzeżenie doktor Connally powtarza też brytyjskie towarzystwo zwiększające świadomość na temat boreliozy i powiązanych z kleszczami chorób (Borreliosis and Associated Diseases Awareness). Na jego stronie można przeczytać, że "stosowanie takich rozwiązań jak alkohol, pianka do golenia, olej, masło, parafina czy wazelina w celu uduszenia kleszcza może wywołać u niego reakcję wymiotną śliną i zawartością wnętrzności, kiedy będzie próbował odczepić się od ciała żywiciela i uciec przed drażniącą substancją".

To bardzo ważne, bo od prawidłowej reakcji na tego pasożyta w naszym ciele może zależeć nasze zdrowie, a nawet życie.

Prawidłowa reakcja

Najbezpieczniejszą metodą, polecaną przez największą liczbę specjalistów z całego świata, nadal jest ręczne, mechaniczne usunięcie kleszcza - u lekarza lub pielęgniarki albo specjalnymi szczypczykami, które można dostać w każdej aptece.

Do tego należy bezwzględnie pamiętać, by po usunięciu kleszcza najszybciej jak to możliwe zdezynfekować ślad po ukąszeniu - na przykład spirytusem salicylowym. Potem trzeba obserwować miejsce ugryzienia i swój stan zdrowia, by w razie jakichkolwiek nieprawidłowości jak najszybciej trafić do lekarza.

Zobacz też:



Więcej o: