Kleszcze w naszym klimacie są zdecydowanie groźniejsze niż znienawidzone komary i meszki. Niektóre preparaty znane głównie z tego, że odstraszają komary, są też skuteczną bronią przed kleszczami. Lepiej po nie sięgnąć, bo krwiożercze potwory (chociaż mikro, to groźne) czają się na nas niemal wszędzie. Jeśli jednak nieproszony gość już zaatakuje - warto wiedzieć, jak pozbyć się kleszcza. Borelioza to nie jedyne zagrożenie ze strony tych pajęczaków.
Agresywne, roznoszące wyjątkowo dużo zarazków i prawie niewidoczne nimfy kleszcza mają ok. 0,5 milimetra długości (są wielkości ziarna maku - zobacz załączony cykl rozwojowy kleszcza). Po znalezieniu żywiciela i opiciu się jego krwią nie powiększają się tak jak dorosłe koleżanki (atakują nas tylko samice dorosłego kleszcza), które po wyssaniu zadowalającej ilości krwi zwiększają rozmiary nawet 200-krotnie. Jeśli nie oglądamy starannie swojego ciała po powrocie z miejsca, w którym kleszcz mógł nas zaatakować, to i dużego roztocza nie zobaczymy. Początkowo ma tylko milimetr, ale nie tylko w tym rzecz. W ślinie kleszczy znajduje się bowiem substancja znieczulająca, więc bywa, że niezauważony pasożyt żeruje na nas nawet 10-11 dni. Larwa kleszcza potrzebuje pokarmu (naszej krwi lub zwierzęcej), żeby przeobrazić się w nimfę, nimfa, by zmienić się w postać dorosłą - dojrzałego kleszcza, żeby złożyć jaja. My tak czy owak mamy problem.
Skoro dorosłych kleszczy tak dużo w lesie, nietrudno zgadnąć, jak często larwom i nimfom udaje się znaleźć żywiciela i wrócić do naturalnego środowiska. Fakt, często po ataku na bezbronnego zwierzaka, ale zawsze. Większość kleszczy przeobraża się w postać dorosłą jesienią. Samce zwykle giną zimą, a agresywnym samicom udaje się doczekać wiosny.
Wierzymy, że kleszcze czają się głównie w lasach i spadają na nas z drzew, nawet ze znacznej wysokości. Znowu błąd. Larwy i nimfy oszczędzają energię maksymalnie i najczęściej nie czekają na żywiciela na wysokości większej niż 15-100 cm od ziemi. Dorosłe osobniki bywają na krzakach o wysokości do 1,5 metra. Do schronienia nie potrzebują zatem lasu, nawet parku. Pełno ich w ogrodach, nawet na miejskich trawnikach. Przekonują się o tym właściciele psów po spacerze z czworonogiem. Niejednokrotnie pupil przynosi kleszcze do domu. Szybko pozbawiony pasożytów ma szansę uniknąć groźnych chorób, bo kleszcz zazwyczaj nie wbija się w skórę od razu. Długo wędruje, nim znajdzie miejsce idealne z jego punktu widzenia. Ryzyko zakażenia nas niechcianym mikrobem, którego roznosi, rośnie z czasem. Bywa, że potrzeba na to nawet doby czy kilku. Od ugryzienia przez kleszcza groźna bakteria Borrelia, powodująca boreliozę, przenosi się w średnim czasie 48 godzin (tj. od 24 do 72 godzin) z jelita pajęczaka do jego ślinianek, skąd trafia przez ślinę do organizmu nosiciela.
Trzeba pamiętać, że są choroby, wirusowe, bakteryjne, roznoszone przez pierwotniaki (łącznie kilkanaście, chociaż niektóre nie zdarzają się w Polsce), którymi możemy zarazić się szybciej, np. KZM (kleszczowe zapalenie mózgu). Amerykanie, którzy mają najbardziej "zjadliwe" kleszcze (niektóre choroby są roznoszone tylko w USA), od lat 70. ubiegłego wieku w ramach profilaktyki mają zalecane po każdym spacerze branie prysznica o dość silnym strumieniu wody. Ma to pozwolić usunąć roztocza, nim przyczepią się do skóry. Cóż, u nas też nie zaszkodzi.
Najlepiej jeszcze przed wyjściem na spacer zadbać o osłonę antykleszczową. Nakrycie głowy (żeby się roztocze we włosy nie dostało), koszula z długim rękawem, pełne buty, długie spodnie... I jeszcze wszystko ze ściągaczami, nogawki wpuszczone w skarpety, kombinezon jeszcze lepszy...
Kto chciałby takich wakacji? Kto miałby to w ogóle znieść? Lepiej już kupić preparat odstraszający kleszcze (niejednokrotnie ten sam, który ma zniechęcać komary czy inne owady latające, ale upewnij się, czy wybrany ma takie właściwości).
Uważnie przeczytaj (informacje na opakowaniu bądź w ulotce), jak długo wybrany preparat ma cię chronić. Przy dłuższej wyprawie niewykluczone, że będzie trzeba się pryskać czy smarować ponownie. Czas ochrony przed różnymi insektami bywa inny. Upewnij się, czy wybrany nadaje się dla dziecka. Odstraszaczy nie wolno nanosić na skórę skaleczoną, podrażnioną, zaraz po opalaniu. Po powrocie do domu substancję należy dokładnie zmyć z ciała, co ma swoje zalety: załatwisz od razu ten prysznic polecany przez Amerykanów.
Starannie obejrzyj całe ciało po powrocie do domu, szczególnie okolice dobrze ukrwione (głowę, szyję, pachy, pachwiny, zgięcia podkolanowe). Jeśli znajdziesz kleszcza, trzeba go zaraz usunąć. Najlepiej zrobić to w rękawiczkach, pęsetą kosmetyczną o wąskich końcach, tak by usunąć pasożyta w całości. Należy jednak uważać, aby nie chwytać i nie ściskać pęsetą miękkiej części ciała kleszcza (w przypadku kleszczy dłużej żerujących jest ona wyraźnie nabrzmiała od pobranej krwi). Kleszcza chwytamy więc za twardą nasadę narządów gębowych, która tkwi bezpośrednio przy skórze. Niejasne? W aptece możesz kupić specjalne kleszczołapki, które są łatwe w obsłudze. Zasadniczo. Te działające na zasadzie pompki ssącej czasem zawodzą, gdy kleszcza masz we włosach. W takim przypadku zdaniem znawców lepsze są te przypominające miniaturowe lasso.
Pamiętaj, by miejsce po ugryzieniu zdezynfekować, choćby spirytusem salicylowym, i umyć ręce.
Dlaczego to takie ważne? Głównie ze względu na ryzyko zakażenia dwiema chorobami: boreliozą i kleszczowym zapaleniem mózgu. Oczywiście, sama dezynfekcja nie daje gwarancji, że choroby na pewno unikniesz, ale zmniejsza ryzyko. Z roku na rok coraz więcej osób zapada na nie z powodu zakażenia od kleszcza.
Ponieważ borelioza daje niespecyficzne objawy, chorych może być znacznie więcej.
Na KZM zapada średnio 250 (150-350) osób rocznie. Choroba może skończyć się śmiercią chorego i chociaż nie dzieje się to często, nie można jej bagatelizować, bo powikłania (niedowłady, porażenia, zanik mięśni) rzutują czasem na resztę życia.
Wiele osób wierzy, że kleszcz nie narobił im szkody, bo na skórze nie pojawił się charakterystyczny rumień (okrągłe zaczerwienienie, blade w środku). Tymczasem to objaw typowy jedynie dla zakażenia boreliozą, a i tak występuje tylko u części chorych: ocenia się, że aż 40-70 proc. chorych na boreliozę nie ma rumienia.
Kleszczowe zapalenie mózgu to ciężka ostra choroba zakaźna centralnego systemu nerwowego. Wywołują ją wirusy z rodziny Flaviviridae bytujące w ślinie kleszczy. Nie przenoszą się one z człowieka na człowieka, więc nie możemy się zakazić od chorej osoby, chociaż znane są przypadki zakażenia pokarmowego, po wypiciu mleka "prosto" od chorego zwierzęcia. Choroba zazwyczaj przebiega w dwóch fazach:
Najlepszym sposobem ochrony przed kleszczowym zapaleniem mózgu jest szczepionka. Zaszczepić może się każdy, u kogo nie stwierdzono wyraźnych przeciwwskazań (np. ciężkiej reakcji alergicznej na białko jaja kurzego). Przede wszystkim powinny to zrobić osoby pracujące w lesie, stacjonujący tam żołnierze, rolnicy i młodzież przebywająca na obozach. Można szczepić dzieci już od pierwszego roku życia.
Znacznie gorzej jest z nie mniej groźną, a znacznie częściej występującą w Polsce boreliozą. Wywołują ją bakterie - krętki należące do trzech gatunków: Borrelia burgdorferi atakuje głównie stawy, Borrelia afzelii - skórę. Najgroźniejsza jest Borrelia garinii powodująca chorobę centralnego systemu nerwowego. Wciąż nie ma szczepionki przeciw tej chorobie, a i rozpoznanie jest trudne: z powodu niespecyficznych objawów, a także braku testu diagnostycznego o 100 proc. skuteczności.
Nieleczona borelioza przebiega u człowieka w 3 etapach:
Boreliozę leczy się przede wszystkim antybiotykiem, przez kilka tygodni. Część lekarzy w Polsce i na świecie przekonuje jednak, że powinno się to robić miesiącami, by mieć pewność, że krętki zostaną trwale zniszczone. Niestety, nawet pokonanie ich nie wszystkim pacjentom z powikłaniami pozwala wrócić do zdrowia.
Krwawe życie kleszcza