Różyczka u dorosłych: atakuje głównie mężczyzn, ale bardziej zagraża kobietom

Wirus różyczki co kilka lat jest bardziej aktywny. Chorują głównie młodzi panowie, między 15., a 24. rokiem życia. Zimą i wczesną wiosną przypada szczyt zachorowań.

Rubivirus , sprawca różyczki, przenosi się drogą kropelkową. Zasadniczo jest bardzo zaraźliwy, jednak w naszym kraju ma utrudnione zadanie i od lat 70. ubiegłego wieku nie odnotowano "prawdziwej" epidemii. Jest spora szansa, że za parę lat w ogóle o nim zapomnimy. Różyczka u dziewczynek i kobiet to rzadkość ze względu na prowadzone od lat szczepienia przypominające w 13. roku życia. Teraz obowiązkowy kalendarz szczepień obejmuje również chłopców - dzieci obu płci są szczepione po raz pierwszy w 2. roku życia, a dawka przypominająca podawana jest w 10. roku życia. Dołącz do Zdrowia na Facebooku!

Różyczka? Trzeba chronić najmłodszych

Różyczki boją się przede wszystkim kobiety w ciąży ze względu na zagrożenie wystąpienia u zakażonego płodu zespołu różyczki wrodzonej, zwanego też zespołem Gregga, powodującego wady serca, zaćmę czy mikrocefalię (małogłowie). Szczęśliwie, takich przypadków jest niewiele: do pięciu rocznie, chociaż niektóre źródła podają, że dane mogą być zaniżone. Przyszła matka może nawet nie wiedzieć, że przechodziła różyczkę, gdyż czasami ta łagodna choroba wirusowa przebiega bez wysypki, powodując jedynie czasowe powiększenie węzłów chłonnych. Tak czy owak, ryzyko jest minimalne. Z co najmniej kilku powodów.

Zdecydowana większość dorosłych kobiet ma przeciwciała , które w pełni chronią przed różyczką. "Przechorowanie" różyczki w dzieciństwie zapewnia trwałą odporność. Szczepionki najczęściej czasową, stąd konieczność przyjmowania dawek przypominających.

Kiedy planujesz dziecko, warto zrobić badanie krwi określające poziom przeciwciał przeciwróżyczkowych. Na podstawie wyniku lekarz zdecyduje, czy potrzebne jest szczepienie. Coraz częściej okazuje się, że tak, gdyż przybywa osób "świadomie" rezygnujących ze szczepienia dzieci. Nie tylko w przypadku różyczki grozi to dramatycznymi konsekwencjami. Uwaga! Po szczepionce nie należy zachodzić w ciążę przez trzy miesiące.

Jeśli jesteś w ciąży, ginekolog zaleci skontrolowanie przeciwciał. Przy wyniku ujemnym wskazana jest szczególna ostrożność. Można zresztą zrobić więcej niż tylko unikać skupisk ludzkich i dzieci z różyczką. Chociaż na szczepienie jest już za późno, w przypadku podejrzenia kontaktu z wirusem jest 7 dni na podanie immunoglobulin, które mogą zapobiec rozwojowi choroby.

Różyczka nie przez całą ciążę jest tak samo groźna. W pierwszym trymestrze prawdopodobieństwo wad rozwojowych u płodu zakażonego różyczką wynosi nawet do 60%. Kluczowe jest okres do 17. tygodnia ciąży. Po czwartym miesiącu ryzyko zakażenia dziecka od matki wyraźnie spada do 20%, a jeśli nawet do niego dojdzie, szkody dla płodu zdarzają się rzadko (prawdopodobieństwo ok. 3%).

Uwaga! Objawy różyczki ujawniają się po różnie długim okresie wylęgania (najczęściej po ok. 2-3 tygodniach), stąd wskazaniem do przyjęcia immunoglobulin jest nie wysypka na skórze, a kontakt z chorym na różyczkę.

Stawy nie lubią różyczki

To uproszczenie jednak, że różyczka bywa niebezpieczna jedynie dla płodu. Zasadniczo to łagodna choroba, przebiegająca z gorączką (najczęściej maksymalnie do 39 st. C) i wysypką, która zazwyczaj nie pozostawia blizn (tworzą ją różowe plamki i grudki, przypominające trochę te typowe dla odry). Bywa, że gorączki nie ma wcale, stąd laikowi zdarza się ją pomylić i z alergią skórną. Różyczka wywołuje nieraz powiększenie węzłów chłonnych za uszami i niekiedy bóle stawów. Czasem jednak prowadzi do groźnych powikłań, częściej u dziewczynek i kobiet, niż chłopców i mężczyzn.

Znane problemy poróżyczkowe to wędrujące zapalenie stawów, małopłytkowość (nawet skaza krwotoczna), bardzo rzadko zapalenie mózgu. Zagrożenie dotyczy obu płci (z wiekiem nieznacznie rośnie), chociaż przede wszystkim trzeba przed różyczką chronić kobiety. Także szczepiąc chłopców, choćby po to, by nie roznosili wirusa.

Jak to leczyć?

Różyczka, jak to bywa z chorobami zasadniczo wieku dziecięcego, u dorosłych przebiega nieco ciężej niż u przedszkolaków. Jeśli przytrafi ci się różyczka, niejednokrotnie już na tydzień przed wysypką pojawia się gorączka i dolegliwości grypopodobne (łamanie w kościach, ogólne rozbicie, osłabienie). Potem możesz spodziewać się pojawienia drobnych, pojedynczych plamek, z czasem zlewających się większe zabarwione na czerwono plamy, głównie na twarzy i tułowiu. Bywa, że te zmiany znikają samoczynnie już po dwóch dobach, najczęściej po kilku dniach.

Jeśli przestrzegasz zasady, by zostać w domu w razie podwyższonej temperatury (zbijanie jej i pójście do pracy to zły pomysł) i konsultować zmiany skórne z lekarzem pierwszego kontaktu, nic poważnego raczej ci nie grozi.

Niezależnie od tego, ile masz lat, jeśli złapiesz różyczkę, leczenie jest przede wszystkim objawowe. Lekarz zaleci środki przeciwgorączkowe, uzupełnianie płynów, ale przede wszystkim pozostanie w domu jeszcze po pojawieniu się ostatnich zmian na skórze. To istotne, gdyż po wysypce możesz wciąż roznosić wirusa nawet do 5 dni. Jeśli dokuczają ci stawy, lekarz może zalecić leki łagodzące te dolegliwości i zapewne kontrolę, by wyeliminować poważniejszy problem.

Powiększone węzły chłonne mogą boleć nawet kilkanaście dni, ale i ten objaw w końcu ustąpi samoczynnie. W razie wątpliwości lekarz może zalecić dodatkowe badania, ale to zdarza się (i jest potrzebne) sporadycznie.

Nie pomyl z różą

Różyczka czasem bywa mylona z odrą. Wysypka jest podobna, jednak przy odrze bardziej nasilona, a lekarz nie będzie miał wątpliwości, który wirus cię dopadł. Na podstawie objawów nie pomyli też różyczki z różą, inną schorzeniem, czasem błędnie uznawanym za samo. Róża jest chorobą skóry, której nie wywołuje wirus, a bakterie paciorkowce. Zamiast wysypki pojawia się spory obrzęk o mocno czerwonym zabarwieniu. Skóra w zmienionym miejscu jest napięta i błyszcząca, jakby poparzona. Gorączka jest wyższa, nawet do 41 st. C. Róża, w przeciwieństwie do różyczki, może wracać, nawet kilkakrotnie. Wymaga antybiotykoterapii.

Zobacz wideo
Więcej o: