Chociaż leczenie alergii i związanych z nią schorzeń jest coraz skuteczniejsze, o zapobieganiu uczuleniom wiemy niewiele. Badania epidemiologiczne nie rozstrzygnęły kwestii sensowności unikania kontaktu z alergenami. Wiemy na pewno, że palenie papierosów i rezygnacja karmienia dzieci piersią do 6. miesiąca życia sprzyja zapadaniu na alergię. Narażenie na kontakt z alergenami osoby, u której uczulenie do tej pory nie wystąpiło, wbrew twierdzeniom obowiązującym jeszcze parę lat temu, już nie ( więcej na ten temat mówi prof. Jerzy Kruszewski, krajowy konsultant w dziedzinie alergologii ).
Nie ma więc sensu zakazywanie potencjalnym alergikom (co drugi Polak), nawet tym najmłodszym, zabaw z psem, kotem czy świnką morską - "tak na wszelki wypadek". Z drugiej strony, gdy uczulenie jednak się pojawi, nadal najskuteczniejszym sposobem leczenia jest unikanie substancji wywołującej reakcję alergiczną. Farmakoterapia to kolejny etap. Stąd zapewne bierze się wątpliwość alergologów, gdy rodzice pragną kupić zwierzaka dziecku ze skłonnością do uczuleń. Trudno przecież przewidzieć ewentualne nasilenie objawów, przebieg choroby, a zatem brać odpowiedzialność za taką decyzję. Zatem - ryzykować czy nie - musimy zdecydować sami. Jeśli odpowiedź jest na tak, warto pamiętać o paru zasadach.
Właściwie każde zwierzę może być źródłem radości dla właściciela, a zarazem przyczyną problemów ze zdrowiem, niekoniecznie alergii. Choroby odzwierzęce to realne zagrożenie, jeśli nie dbasz o konkretne, zależne od gatunku, potrzeby pupila. Regularne wizyty weterynaryjne, szczepienia i przestrzeganie zasad higieny oraz pielęgnacji to podstawa obowiązująca wszystkich, niezależnie od wyboru. Uwaga! Usuwanie psich kup z trawników także się liczy - stanowią tylko zagrożenia estetycznego, ale i epidemiologiczne, również dla tych, którzy pieska nie mają.
Alergię mogą wywołać różne zwierzęta hodowane w domu: najczęściej są to koty, psy, ale również chomiki, świnki morskie, szczury, myszy, skoczki pustynne, koszatniczki. Uczulają także ptaki, choćby papużki faliste czy kanarki, a nawet rybki, a dokładniej ich pokarm (dafnie).
To mit, że źródłem alergenów zwierzęcych jest przede wszystkim sierść i pióra. Uczula naskórek, wydzielina gruczołów potowych i łojowych, mocz, ślina, surowica, odchody. za pomocą sierści natomiast alergeny są roznoszone. Nie trzeba zwierzęcia pogłaskać, by doszło do reakcji. Im rzadziej sprzątasz, tym większa kumulacja substancji uczulających.
Chociaż uczulić może każde zwierzę, ryzyko nie jest zawsze takie samo. Najsilniej uczula świnka morska: prawie 2/3 osób z astmą lub katarem alergicznym, które mają w domu to zwierzątko, okazuje się na nie uczulone. Podobnie często uczula kot, w nieco mniejszym stopniu szczur i mysz. Z alergenem kocim wyjątkowo trudno wygrać. Utrzymuje się w mieszkaniu, nawet gdy zwierzęcia nie ma w nim od dłuższego czasu. Alergia na kota niejednokrotnie przebiega ciężko, w tym w postaci astmy.
Szczególnie silnymi alergenami dysponuje koń. Działanie bywa tak intensywne, że osoba uczulona, przechodząc ulicą, po której kilka godzin wcześniej przeszedł koń, będzie odczuwała dolegliwości.
Znacznie bezpieczniej jest postawić na psa. Chociaż często właśnie alergia jest przyczyną rezygnacji z zakupu tego zwierzęcia, ok. 17% osób z objawami choroby alergicznej reaguje rzeczywiście na swojego przyjaciela.
Przy wyborze psa warto kierować się jego rasą. Wśród najbezpieczniejszych dla alergików wymienia się pudle, yorki, czy biszony kędzierzawe.
Nawet płeć ma znaczenie. Dowiedziono, że wydzieliny zwierząt samców są "bardziej zjadliwe" i samiczki rzadziej uczulają, a jeśli już, objawy są mniej dokuczliwe. Pomaga też kastracja zwierzaka.
Obserwując objawy uczulenia nie ma sensu natychmiast "obwiniać" za nie czworonoga. Dopiero testy pozwalają przekonać się, czy rzeczywiście zwierzę, a nie kurz, pyłki, detergenty czy produkty spożywcze, czy wszystkie czynniki naraz, są odpowiedzialne za alergię.
Liczba i rodzaj alergenów, na które reagujemy nie jest stała. Bywa, że uczulenie występuje po dłuższym czasie, dochodzą nowe substancje, wobec których organizm nie pozostaje obojętny. Takie ryzyko istnieje zawsze, jednak życie pełne ograniczeń nie jest skuteczną ochroną.
Alergeny zwierzęce można spotkać wszędzie. Pełne ich unikanie jest niemożliwe choćby dlatego, że sporo ich na ulicach, w sklepach, środkach transportu (przenoszone wiatrem, na ubraniach właścicieli, etc.). Rzadko jednak małe stężenie wywołuje silną reakcję. Gdy tak jest, rzeczywiście, niejednokrotnie konieczna jest rezygnacja ze zwierzaka w domu. To dramatyczna decyzja, więc lepiej działać prewencyjnie. Prawdopodobieństwo uczulenia na wszystkie zwierzaki jest niewielkie. Podobnie, jak pierwsze objawy alergii dopiero po zakupie ptaszka czy czworonoga. Najczęściej z alergią, o różnym nasileniu, mamy do czynienia od wczesnego dzieciństwa. Jeśli jej kontrola odbywa się pod nadzorem lekarza alergologa, zostały wykonane testy i wdrożone jest odpowiednie leczenie, można dokonać wyboru zwierzęcego przyjaciela o najniższym ryzyku.
Łzawienie oczu, kichanie, katar, świąd skóry, wysypka, kaszel, trudności z oddychaniem: tak najczęściej objawia się alergia na zwierzaka. Może prowadzić do przewlekłego zapalenia zatok lub do astmy. Dolegliwości niejednokrotnie nasilają się po głaskaniu zwierzęcia. Pozostaje nam już tylko bolesne rozstanie? Niekoniecznie!
Nie ma sensu ukrywać przed alergologiem, że w domu jest zwierzę, z którym nie zamierzamy się pożegnać. Chociaż specjaliście może nie spodobać się nasza decyzja, znając fakty, skuteczniej może pomóc. Zapewne potrzebne będą leki nie tylko chroniące przed rozwojem choroby alergicznej, ale i skutecznie usuwające objawy. Gdy wyeliminowanie alergenu z otoczenia dziecka jest niemożliwe, szansą na trwałą poprawę stanu zdrowia jest prowadzenie immunoterapii swoistej z użyciem alergenów zwierzęcych (popularnie: odczulanie). Najczęściej terapię taką prowadzi się u osób uczulonych na kota, psa i konia. U dzieci immunoterapię można zacząć w szóstym roku życia. Przy odczulaniu alergenem kota efekt jest dowiedziony i zwykle wyraźnie widoczny w pierwszym roku terapii, w przypadku psa - w trzecim roku terapii, a i tak trudno dać gwarancję powodzenia. Immunoterapię należy kontynuować przez co najmniej trzy lata. Leczenie takie można przeprowadzać tylko w gabinetach alergologicznych.
Sami też możemy sporo zdziałać. Oczywiście, niełatwo przekonać dziecko, by nie głaskało kotka. Wyrabiajmy jednak nawyk mycia rąk po każdej zabawie, ostrzegajmy przed ryzykiem związanym z pocieraniem oczu, braniem rąk do buzi, itd. Sprzątanie na mokro, regularne i staranne, a także używanie specjalnych odkurzaczy z filtrami - znacznie pomaga. Podobnie, jak rezygnacja z wszelkich rzeczy, na których sierść i wydzieliny mogą osiadać (meble zasłony, dywany, narzuty, etc.). Podłogi i wykładziny podłogowe powinny być łatwo zmywalne. Należy je systematycznie dezynfekować.
Chociaż sprzątanie po pupilu to dobry element wychowania, raczej nie jest wskazane, by kocią kuwetę czy klatkę świnki albo papużki, sprzątała osoba uczulona na zwierzaki. Systematyczne, wskazane bardzo, czesanie i mycie zwierząt (kontrolowane tak, by sierść nie walała się potem w mieszkaniu) także zostawmy osobom zdrowym. Bez problemu jednak osoba uczulona może spędzać z psem jak najwięcej czasu na świeżym powietrzu - stężenie alergenów będzie wtedy mniejsze.
Uwaga! O alergii człowieka trzeba też powiedzieć weterynarzowi. Poza kwestią sterylizacji może zrobić więcej, by nam pomóc, np. tak ułożyć menu zwierzaka, że produkcja alergenów się zmniejszy.