Soplówka jeżowata - superfood czy jednak trucizna? Nie tak łatwo odpowiedzieć na to pytanie

Wiele osób po raz pierwszy usłyszało o tym grzybie na początku wiosny, gdy w mediach społecznościowych pojawiły się informacje o jego rzekomym niszczącym wpływie na układ nerwowy. Sporo czasu zajęło nam sprawdzenie, jak to z tą soplówką jeżowatą jest. Wyniki jednak nie są zadowalające.

Soplówka jeżowata (łac. Hericium erinaceus) niewątpliwie jest grzybem o imponującym wyglądzie, cieszącym oko. Nieprzypadkowo ten pasożyt drzew nazywany jest też lwią grzywą czy bujną brodą. Oficjalne nazwy, z którymi można się spotkać, to: Lion's Mane, Yamabushitake czy Hou Tou Gu. Brzmi egzotycznie? Rzeczywiście, to jadalny grzyb, którego najprędzej spotkasz w Azji, ale czasem rośnie też w Polsce. Jeśli będziesz mieć szczęście i go spotkasz, niech ci przypadkiem nie przyjdzie do głowy, żeby go zbierać i wrzucić do gara. Jest pod ścisłą ochroną. Możesz kupić grzybnię i sobie soplówkę wyhodować. Najczęściej jednak dostępne są suplementy z lwią grzywą. I to o nie była wiosenna awantura.

Zobacz wideo

Soplówka jeżowata - zastosowanie

Jeśli ktoś wierzy w tradycyjną medycynę chińską i japońską, może traktować soplówkę jeżowatą jako lek. Ma wpływać kojąco na układ nerwowy, obniżać ciśnienie krwi, goić rany i tak dalej. Poza różnymi "substancjami bioaktywnymi" o nie do końca potwierdzonym działaniu soplówka niewątpliwie zawiera sporo wartościowych soli mineralnych i dobrego białka.

To grzyb jadalny o delikatnym, lekko słodkawym smaku, ponoć przypominającym mięso kraba lub homara. Nadaje się do jedzenia na surowo, w postaci ugotowanej lub suszonej. Ponoć znakomity jest w wersji smażonej na patelni, w panierce. Bywa też spożywany jako napar (zalewany wrzątkiem, jak herbata).

W naszym kraju najłatwiej spotkać go w aptekach czy drogeriach, które oferują różne suplementy diety z ekstraktem (wyciągiem) z soplówki jeżowatej. Są dostępne w formie tabletek, kapsułek lub proszku.

Lek? Nie na moje nerwy

Właśnie na suplement diety z soplówką skusiła się pewna użytkowniczka TikToka i, jak twierdziła, przez to straciła zdrowie. Jej filmik zrobił spory zasięg w sieci, a cała historia zaczęła żyć własnym życiem. Skutkiem przyjmowania suplementu miała być nerwica i generalnie problemy natury emocjonalnej, psychicznej. Wprawdzie różni specjaliści przekonywali kobietę, że jej gorsze samopoczucie i stosowanie suplementu to koincydencja (dwa wydarzenia w tym samym czasie, ale bez związku), ona wiedziała swoje. Czuła potrzebę, żeby ostrzec cały świat.

Nauczeni doświadczeniem, że w Polsce rzeczywiście można różne dziwne rzeczy kupić i sobie zaszkodzić, postanowiliśmy sprawdzić, jak to jest z tym handlem soplówką w naszym kraju. W pierwszym momencie wydawało się, że niezbędnych informacji może udzielić Państwowy Zakład Higieny (aktualnie pełna nazwa: Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego PZH – PIB), ale okazało się, że skoro soplówka jeżowata to grzyb, to trzeba pytać w Głównym Inspektoracie Sanitarnym (GIS). I faktycznie, sporo się z sanepidu dowiedzieliśmy.

Soplówka niezbadana

Soplówką można w Polsce legalnie handlować. Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia może być wprowadzana do obrotu i stosowana w żywności. W całej Unii Europejskiej jest tak samo i żadne z państw członkowskich nie miało zastrzeżeń co do tego grzyba. Wręcz przeciwnie - Belgowie i Włosi wyjątkowo go cenią i wymieniają osobno w swoich regulacjach, ale nie są to żadne szczególne ograniczenia czy wymagania.

Co więcej - w UE odwodniona grzybnia Hericium erinaceus w proszku jest uważana za tzw. nową żywność. Ponieważ jednak historia spożycia tego produktu w Europie nie została ustalona, to nim produkt zostanie wprowadzony do obrotu po prostu jako jedzenie, potrzebne będzie jeszcze specjalne postępowanie.

Czyli jest zdrowo i bezpiecznie? Niestety, nie do końca możemy mieć taką pewność. W naszym kraju w zasadzie każdy może handlować soplówką - wystarczy, że o takim zamiarze powiadomi GIS. Powiadomienia tego dokonuje się w celu monitorowania suplementów diety wprowadzanych do obrotu.

Grzyb jak dopochwowe perły księżniczki

Konsekwencje takiego prawa? Nie ma większego znaczenia, czy coś jest w Polsce sprzedawane legalnie, czy nie. Wciąż nie masz pewności, co stosujesz i jak to działa. Kupujesz kota w worku.

Jak ustaliła Najwyższa Izba Kontroli, w latach 2017-2020 w Głównym Inspektoracie Sanitarnym złożono blisko 63 tys. powiadomień o wprowadzeniu lub zamiarze wprowadzenia do obrotu nowego suplementu diety. GIS poddał analizie zaledwie 11 proc. z nich. Część produktów weryfikowano pod kątem składu, by zbadać, czy nie zawierają niedozwolonych substancji. Wobec innych wszczynano postępowania wyjaśniające, których celem było ustalenie, czy produkty są bezpieczne dla zdrowia. Weryfikacja niektórych powiadomień ciągnęła się latami. Najdłuższe analizy trwały od dwóch do niemal 14 lat i do dnia zakończenia kontroli NIK w maju 2021 r. wyniki badań wciąż nie były znane. Poddane weryfikacji produkty, często budzące wątpliwości GIS, mogły być przez cały ten czas dostępne na rynku.

Zatem: nieważne, czy kupujesz soplówkę, czy dopochwowe perły księżniczki, czy cokolwiek innego, legalnie sprzedawanego w Polsce jako suplement, nie masz pojęcia (i w sumie w większości przypadków nikt nie ma), co znajduje się w konkretnym opakowaniu.

Zdecydowanie więcej na ten temat:

A jeśli to nie koincydencja?

Wobec powyższego - nawet jeśli się wie, że soplówka jeżowata jest jadalna, nie można wykluczyć, że zaszkodziła konkretnej osobie. Po pierwsze - nie mamy pewności, co dokładnie znajdowało się w kupionym produkcie, jak był przechowywany, czy nie był zanieczyszczony itd. Nie można też wykluczyć indywidualnej nadwrażliwości na jakiś składnik tego produktu. Czy to podstawa, by zakazywać jego sprzedaży i "wszystkich ostrzegać", jak apelowała ofiara nieszczęsnego zakupu? Nie jesteśmy przekonani. Orzeszki ziemne dla osoby uczulonej mogą okazać się zabójcze. To wciąż nie jest wystarczający powód, by zakazywać orzeszków.

Więcej o: