Więcej ważnych informacji o zdrowiu znajdziesz na naszej stronie głównej Gazeta.pl
Ryby są zdrowe i zawierają mnóstwo dobrze przyswajalnych kwasów omega-3, które mają dobry wpływ na mózg. Są też źródłem wartościowego i łatwostrawnego białka, a także witamin i składników mineralnych — to już wiemy od dawna. Problem w tym, że zanieczyszczenie środowiska posuwa się w tak zastraszająco szybkim tempie, że niszczy to, co w przyrodzie jest najbardziej wartościowe. Dotyczy to także ryb.
Kiedy kilka lat temu szkoccy naukowcy pod kierunkiem prof. Douglasa Tochera z Uniwersytetu Stirling wykazali, że zawartość kwasów omega-3 w łososiu atlantyckim jest o połowę mniejsza niż wskazywały pomiary wykonane zaledwie 5 lat wcześniej, to wyciągnięto na tej podstawie wniosek, że powinniśmy jeść dwa razy więcej ryb.
Badaczom ze Stanów Zjednoczonych ostatnio udało się jednak niespodziewanie wpaść na zaskakujący trop, który może wskazywać, że spożywanie nie tylko nadmiernej ilości ryb, ale także dokładnie takiej ilości, jaką na całym świecie wskazują normy żywieniowe (czyli 2 porcje tygodniowo), może wiązać się z wyższym ryzykiem czerniaka — jednego z najniebezpieczniejszych nowotworów, które atakują skórę. Nadal jednak brakuje wystarczających dowodów na potwierdzenie tej tezy. Wpływ zatrutego środowiska na ryby, które spożywamy, okazał się sporym zaskoczeniem nawet dla autorów nowych badań.
Aby zbadać związek między spożyciem ryb a ryzykiem czerniaka, naukowcy z Brown University przeanalizowali dane zebrane od 491 367 dorosłych osób w ramach badań NIH-AARP Diet and Health Study w latach 1995-1996. Badani mieli od 50 do 71 lat, a średni wiek uczestników wynosił 62 lata.
Specjaliści zbierali informacje o tym, jak często i w jakich porcjach badane osoby jadły ryby sklasyfikowane według 3 kategorii:
Przez kolejne 15 lat na podstawie rejestru nowotworów obserwowano częstość występowania u nich czerniaków. Szczegółowy opis badań opublikowano na łamach "Cancer Causes & Control".
Uczeni uwzględnili czynniki socjodemograficzne, wskaźnik masy ciała uczestników (BMI), a także poziom aktywności fizycznej, dzienne spożycie alkoholu, kofeiny, papierosów i wartość kaloryczną codziennych posiłków oraz historię zachorowań na raka wśród członków rodziny i średni poziom promieniowania UV w okolicy, w której na co dzień przebywali.
W czasie prowadzenia badań 5034 osoby (czyli około 1 proc. uczestników) zachorowało na czerniaka złośliwego, a u 3284 osób (0,7 proc. badanych) rozwinął się tzw. czerniak in situ (w stopniu 0, czyli w postaci nieprzekraczającej naskórka).
Naukowcy sami byli zaskoczeni tym, co zauważyli wśród uczestników. U badanych osób udało się wykazać, że wyższe spożycie niesmażonych ryb i tuńczyka wiązało się ze zwiększonym ryzykiem czerniaka złośliwego i czerniaka in situ. Co ciekawe, nie zidentyfikowano takich powiązań pomiędzy spożywaniem smażonych ryb a zachorowaniem na czerniaka złośliwego, ale u jedzących smażone ryby zdarzały się zachorowania na czerniaka in situ.
Odkryliśmy, że wyższe całkowite spożycie ryb, tuńczyka oraz niesmażonych ryb było powiązane z ryzykiem zarówno czerniaka złośliwego, jak i czerniaka in situ. Potrzebne są dalsze badania, aby zbadać potencjalne mechanizmy biologiczne leżące u podstaw tych zależności — ogłosili naukowcy z Brown University.
Uważamy, że nasze odkrycie można prawdopodobnie przypisać zanieczyszczeniem ryb takimi związkami jak polichlorowane bifenyle oraz dioksyny, a także silnie trującym arsenem i takimi metalami ciężkimi jak rtęć.
Wcześniejsze badania wykazały, że wyższe spożycie ryb wiąże się z podwyższonym poziomem tych zanieczyszczeń w organizmie, a te z kolei mogą łączyć się ze zwiększonym ryzykiem raka skóry" - tłumaczy Eunyoung Cho z Brown University.
Naukowcy podkreślają, że do potwierdzenia tych obserwacji niezbędne są kolejne badania, ponieważ u zakwalifikowanych do testów od początku nie uwzględniano stężenia powyższych zanieczyszczeń w ciałach uczestników. Nie ma więc podstaw do tego, by zmieniać dotychczasowe zalecenia dotyczące ilości spożywanych ryb.
Na razie uzyskane wyniki badań mają tylko charakter obserwacyjny i nie pozwalają na wyciągnięcie jednoznacznych wniosków na temat bezpośredniego związku pomiędzy spożywaniem ryb a ryzykiem czerniaka.
Eksperci byli sami zdumieni takimi rezultatami wieloletnich obserwacji, dlatego w dalszej kolejności planują skupić się na dołączeniu do następnych badań takich czynników jak liczba pieprzyków na ciele, kolor włosów i historia oparzeń słonecznych oraz dodatkowych informacji o diecie badanych, która może się zmieniać na różnych etapach życia. Dzięki temu możliwe jest uzyskanie dodatkowych informacji na temat innych mechanizmów biologicznych, które stoją u podłoża tego zjawiska.
Wyniki nowych badań wywołały spore poruszenie zarówno wśród naukowców, jak i onkologów oraz dietetyków. Dr Sancy Leachman z Oregon Health & Science University, kierownik Melanoma Research Program, która od lat specjalizuje się w badaniach nad czerniakiem w komentarzu udzielonym "The Times" uznała nowe odkrycie za "intrygujące". Mimo że prace badawcze były dobrze zaprojektowane, to kiedy przetwarzamy duże zbiory danych, łatwo zauważyć korelacje pomiędzy różnymi czynnikami. Nie oznacza to jednak, że jeden czynnik ma bezpośredni wpływ na drugi.
Choć obserwacje poczynione przez badaczy z Brown University mogą posłużyć do opracowania nowych hipotez — na przykład, że zanieczyszczenia znalezione w rybach mogą zwiększać ryzyko czerniaka — to jednak zdaniem dr Leachman potrzeba znacznie więcej badań, aby sprawdzić, czy da się tego jednoznacznie dowieść.
źródło: Cancer Causes & Control / The Independent / The Times