Więcej o odporności i zaletach owoców czytaj na Gazeta.pl
Cytrusy są uznanym lekarstwem w sezonie przeziębień i wspaniałym przysmakiem. Mają wiele cech wspólnych, stąd łącząca je nazwa. Zarazem różnią się nie tylko walorami smakowymi i kolorem. Czas poznać je lepiej.
Nie brakuje opinii, że lepiej spożywać krajowe owoce i sporo w tym prawdy, ale nie do końca. Naturalne produkty, typowe dla danego klimatu, są najlepiej dostosowane do potrzeb ludzi w nim żyjących od pokoleń. Przez setki lat nasi przodkowie, a także ich organizmy, uczyły się właściwie wykorzystywać i przetwarzać to, czym obdarowywała natura. Ewolucja to proces promujący najlepiej przystosowanych. Skutki? Wśród rodzimych mieszkańców krajów śródziemnomorskich znacznie rzadziej niż gdzie indziej zdarzają się alergie na owoce morza czy oliwki, a Polakom częściej szkodzi mandarynka niż jabłko.
Zarazem oswajamy się z produktami importowanymi, doceniamy walory innych kuchni, Z punktu widzenia biologii takie produkty to wciąż nowość, wręcz rewolucyjna, na którą organizmy bardziej wrażliwe, gorzej się adaptujące, nie muszą być przygotowane. Większość jednak może z zalet cytrusów korzystać bez obaw.
Według różnych źródeł w 100 g pomarańczy znajduje się od 36 do 50 mg witaminy C (przeciętny owoc waży 200-240 g). Zatem: często jest jej wyraźnie mniej niż w cytrynie, ale trzeba przyznać, że jednak łatwiej przełknąć pomarańczę niż jej kwaśną krewniaczkę.
Będące symbolem radości życia i zdrowia pomarańcze pochodzą z tropikalnej Azji, jednak doskonale przyjęły się także na innych kontynentach i dzisiaj uprawia się je z sukcesem także w Europie, choćby w Hiszpanii.
Mają niemal wszystkie zalety cytryn. Działają przeciwbakteryjnie i przeciwwirusowo, głównie dzięki zawartości specyficznych terpenów, czyli związków naturalnych o intensywnym zapachu (in. izoprenoidy, olejki eteryczne). Terpeny nie tylko pomagają w walce z infekcjami, ale wspierają też układ krwionośny i wspomagają dotlenienie mózgu.
Poza witaminą C pomarańcze zawierają także witaminy z grupy B (w tym cenny kwas foliowy), witaminę A i potas, zatem są korzystne dla naszej skóry, a nawet nerwów. Mają też sporo wapnia, ale trzeba pamiętać, że ten pochodzący ze źródeł roślinnych zwykle znacznie trudniej przyswoić.
Według naukowców zawarte w pomarańczach niepowtarzalne przeciwutleniacze blokują powstawanie komórek nowotworowych.
Pomarańcze obfitują w błonnik pokarmowy, który poprawia perystaltykę jelit, a nawet zapobiega nadwadze. Te owoce nie są wprawdzie liderem w tej dziedzinie, ale ilość błonnika jest nie do pogardzenia.
Chociaż można znaleźć produkty, które mają mniej kalorii (45 kcal w 100 g owoców) na pewno trudno byłoby na pomarańczach utyć. Choćby dlatego, że usprawniają przemianę materii.
Pomarańcza jest ceniona nie tylko w formie świeżych owoców. Miód pomarańczowy, nie tylko, że odznacza się wyjątkowym smakiem, to ma znakomity wpływ na zdrowie. Działa oczyszczająco na organizm, pomaga wyciszyć negatywne emocje, a zarazem dodaje energii.
Olejek pomarańczowy, chętnie dodawany do ciast, ma właściwości zbliżone do znacznie droższego olejku neroli, otrzymywanego z kwiatów pomarańczowych. Uspokaja i pomaga myśleć pozytywnie, zwłaszcza, gdy użyjemy go do kojącego masażu. Kąpiel z olejkiem pomaga zasnąć cierpiącym na bezsenność. Podobnie działają inhalacje, ale pod warunkiem, że nie masz uczulenia na cytrusy. Taka alergia jest dość częsta, więc trzeba zachować ostrożność przy pierwszym testowaniu naturalnego leku. U małych alergików lepiej w ogóle zrezygnować z eksperymentów.
Słodsze od pomarańczy, łatwiejsze do obrania i bardzo zdrowe. Kupując mandarynki, kieruj się nosem. Dosłownie. Świeże i w dobrym gatunku charakteryzuje intensywny aromat także wtedy, gdy skórka jest jeszcze w całości.
Mandarynkami od wieków leczą się Chińczycy, ale ze względu na walory zdrowotne są cenione niemal w całej Azji. Szczególnie intensywne badania nad tymi owocami prowadzili Japończycy. Udało im się dowieść, że jedzenie mandarynek obniża ryzyko miażdżycy i cukrzycy typu II (badania w Mikkabi), a przede wszystkim raka wątroby (badania w Kioto). Wyjątkowym atutem mandarynek ma być fakt, iż chroni przed rakiem także osoby z grupy wysokiego ryzyka, czyli cierpiące na wirusowe zapalenie wątroby.
Wystarczy zjeść dwie mandarynki, by zaspokoić przeciętne dobowe zapotrzebowanie na witaminę C. Zarazem ten przysmak nie jest kaloryczną bombą. W jednej mandarynce zwykle jest ok. 30 kcal (uwaga: wszelkie dane dotyczące kalorii i zawartości witamin są uśrednione).
Obfitują w niemal te same witaminy i minerały, co pomarańcze. Ze względu na działanie zasadotwórcze są polecane osobom cierpiącym na schorzenia dróg moczowych. Łagodzą też zaparcia.
Pewne właściwości prozdrowotne wykazuje nawet skórka tych owoców. Znajduje się w niej związek o nazwie salvestrol Q40, który w tkance nowotworowej przekształca się w toksyczną substancję niszczącą niektóre komórki nowotworowe. Oczywiście, mandarynka nie zastąpi jednak tradycyjnej terapii, a skuteczność związku jest zbyt mała, by dawać nadzieję chorym. Owoce i generalnie zdrowa dieta to element profilaktyczny.
Mandarynki są też sojuszniczkami naszej urody. Wyciąg z nich stosuje się w preparatach zapobiegającym rozstępom. Ponieważ działają lekko ściągająco, a zarazem przeciwzapalnie, nadają się do pielęgnacji cery tłustej ze skłonnością do wyprysków i trądziku.
Uwaga! Sok mandarynkowy, podobnie jak z innych cytrusów, nie nadaje się do popijania leków, bo może wpłynąć na działanie farmaceutyków. (Więcej na ten temat: leki - z czym to się je?)
Przez lata grejpfrut był traktowany jako taki gorszy krewniak mandarynek i pomarańczy. Jego smak docenili ci, dla których mandarynka jest za słodka, a pomarańcza za kwaśna. Zresztą: współczesne odmiany grejpfruta są bardziej przyjazne nawet dla mniej wyrafinowanego podniebienia. Witaminy C zawiera niemal tyle, co cytryna, więc poprawa smaku nie dokonała się kosztem walorów zdrowotnych.
Wzrost popularności prawdopodobnie zawdzięcza niebagatelnej roli w spalaniu tłuszczu. Zważywszy na fakt, że jest również niskokaloryczny, (30 kcal w 100 g) i przyspiesza przemianę materii, docenili go ci, którzy chcą pożegnać się z nadwagą. Szczególnie jest skuteczny w połączeniu z zieloną herbatą.
Nie wystarczy obrać pomelo z grubej, nawet kilkucentymetrowej (w przypadku wielkich okazów), skórki. By w pełni cieszyć się smakiem tego owocu, trzeba jeszcze pozbawić cząstki białej błony. Chociaż ma ona cenne walory zdrowotne (zawiera antyoksydanty, hamujące rozwój niektórych komórek nowotworowych), jej spożywanie jest dobre dla szczególnych smakoszy. Wrogowie pomelo twierdzą, nie bez racji, że owoc ze skórką smakuje, jak mydło.
Zatem owoc spory (to największy cytrus), ale także straty spore. Zapewne dlatego botanicy przed wiekami skrzyżowali pomelo z pomarańczą. Tak powstał grejpfrut. Pomelo jest od grejpfruta słodsze, ale mniej soczyste i mniej aromatyczne.
Ma większość zalet pozostałych cytrusów. Wspiera odporność, wspomaga leczenie sezonowych infekcji. Obfituje w witaminę C i przeciwutlenicze. Zawiera sporo witaminy A i witamin z grupy B, sole mineralne. Zapobiega miażdżycy: obniża tempo osadzania się lipidów w ściankach naczyń krwionośnych, a zarazem poprawia ich elastyczność.
Sok pomelo jest kwaśny, ale wykazuje właściwości zasadowe i pomaga tym, którym często dokucza zgaga.
Chociaż jej sok ma wyjątkowo kwaśny smak, znośny do spożycia bez rozcieńczania tylko dla prawdziwych twardzieli, nie dała się wyeliminować słodszym krewniakom. Po części dlatego, że cytryna rzeczywiście ma wiele unikalnych zalet, ale i dlatego, że mity na jej temat są mocno utrwalone w naszej świadomości.
Witamina C, niezbędna do produkcji limfocytów (komórek układu immunologicznego) i uszczelniająca naczynia krwionośne, buduje naszą odporność. Wiele osób wierzy, że najwięcej jej właśnie w cytrynie. Tymczasem kwaśny owoc w tej akurat konkurencji zdecydowanie przegrywa z innymi owocami: czarnymi porzeczkami, dziką różą, a nawet z warzywami: czerwoną papryką czy nacią pietruszki.
Nie zmienia to oczywiście faktu, że witaminy C jest w cytrynie sporo. Trudno jednak spożyć jej tyle, by zaspokoić potrzeby organizmu. Średnio na dobę, prowadząc zdrowy tryb życia, potrzebujemy ok. 60 mg witaminy C. W sezonie infekcji zazwyczaj więcej. Tymczasem trzeba zjeść ok. 100 g cytryny, by dostarczyć organizmowi zbliżoną ilość tej witaminy. To nie takie proste.
Za najlepszy sposób rozgrzania się po przemarznięciu, a zarazem ochronę przed infekcją, uchodzi herbata z cytryną. I jest w tym ziarno prawdy, jednak trzeba pamiętać, że z gorącego napoju witamina C błyskawicznie ucieka. Zatem, trzeba pić herbatę, póki naprawdę gorąca, a to też niełatwe. Można też ją dodać, gdy napój jest przestudzony.
Niewątpliwe atuty cytryny to jej znakomity wpływ na smak wielu potraw. Ryby skropione cytryną smakują lepiej. Dodana do deseru zapewnia mu orzeźwiający smak. Sprawdza się zatem i latem (nic tak nie chłodzi, jak woda z cytryną i miętą), i zimą, gdy dopadnie nas infekcja. Sok z cytryny (wycisnąć sok z jednego owocu na pół szklanki wody, dosłodzić do smaku) skutecznie obniża gorączkę. Zatem: znowu uwaga! Spożycie cytryny i inne cytrusów nie jest dobrym pomysłem przed wyjściem z domu w mroźny dzień. Sprzyja bowiem wychłodzeniu organizmu.
Uznane zalety cytryny:
Warto wiedzieć, że podobna do klasycznej cytryny limonka zawiera więcej witaminy C.