Polacy słyną z miłości do grzybów leśnych. Zaledwie kilka promili rodaków przyznaje, że nigdy ich nie zbierało. Mamy ulubione, sprawdzone miejsca, gdzie grzyby rosną. Wiemy, jak je przyrządzać. Wierzymy także, że się na nich znamy. Zarazem przodujemy w Europie w niechlubnej statystyce liczby zatruć grzybami. Z danych Głównego Inspektoratu Sanitarnego wynika, że w ostatnich latach sytuacja znacznie się poprawiła (więcej na ten temat), ale wciąż zbieranie grzybów okazuje się niebezpiecznym zajęciem. Warto zatem walczyć z mitami, bo chociaż wciąż są żywe, świadomość zagrożeń i wiedza o grzybach rośnie.
Wystarczy jeden kapelusz muchomora zielonawego, zwanego potocznie (błędnie) sromotnikiem, by zabić dorosłego człowieka. Ponieważ to grzyb z blaszkami, na groźne konsekwencje głównie narażeni są ci, którzy wierzą, że znają się na grzybach i bez problemu odróżnią go od pieczarki, gąski czy kani.
Osoby, które mają dystans do swoich umiejętności rozpoznawania grzybów, tych z blaszkami nie zbierają wcale. To już dużo, by uniknąć ciężkiego zatrucia. Wśród grzybów, które pod spodem kapelusza mają rurki (gąbkę), praktycznie nie ma śmiertelnie niebezpiecznych. Owszem, zdarzają się grzyby niejadalne, jednak nie zabójcy.
To częsty mit, że najbardziej trującym grzybem w Polsce jest grzyb z rurkami, znany jako "szatan". W rzeczywistości prawdziwy borowik szatański (Boletus satanas) występuje w naszym kraju bardzo rzadko i nieznane są przypadki zatrucia właśnie nim. Znalazł się zresztą na czerwonej liście grzybów i roślin Polski jako gatunek wymierający. Znamy dwa jego stanowiska: na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej i w buczynie storczykowej (typ lasu), w Górach Kaczawskich.
Charakterystyczny wygląd borowika szatańskiego (białawy kapelusz, czerwonawa nóżka) pozwala na łatwe rozpoznanie i uniknięcie zbiorów. Natomiast gatunek uznawany powszechnie za "szatana" to goryczak żółciowy (Tylopilus felleus), o charakterystycznym gorzkim smaku. Ponieważ młode egzemplarze bywają mylone z borowikiem szlachetnym, czasem trafia do koszyka, a wreszcie na stoły.
Jeśli zjemy goryczaka (co mało prawdopodobne - jego smak jest tak intensywny, że psuje całe danie, nie da się tego jeść), grożą nam problemy żołądkowe, jednak umiarkowane, bez poważnych konsekwencji. Goryczak należy bowiem do grzybów niejadalnych, a nie trujących.
Zabójców z lasu nie poznajemy po smaku. To pierwszy mit, że wystarczy polizać od spodu grzyba, by upewnić się, że ten jest niegroźny. Otóż największy killer, czyli muchomor zielonawy, jest niemal bez smaku.
Co zatem robić, żeby się nie otruć? Niby proste, niby wszyscy wiemy, ale warto przypomnieć. Zawsze.
Zbieraj tylko te grzyby, które dobrze znasz. Pewność na 99 proc., że to grzyb jadalny, nie jest wystarczająca. Potrzebujesz 100 proc. Jeśli umiesz rozpoznać jedynie podgrzybki, maślaki i koźlaki, nie zbieraj niczego innego.
Postaw na grzyby bez blaszek. Wyjątek zrób ewentualnie dla kurek. Dorodnych, żółtych, o charakterystycznym kształcie.
Nie zbieraj grzybów malutkich, jeszcze nie w pełni wykształconych. To właśnie one bywają przyczyną wielu pomyłek. Wiele cech charakterystycznych mają dopiero dorosłe okazy.
Grzyby robaczywe, nadgniłe, przerośnięte zostaw w lesie. Nie dość, że mogą zniszczyć szybko całe zbiory (grzyby od siebie psują się najszybciej), to jeszcze doprowadzić do zatrucia. Zatrucie grzybem jadalnym też jest nieprzyjemne, a czasem niebezpieczne.
Grzyby zbieraj do wiklinowych koszyków, a nie plastikowych siatek. Nawet grzyby jadalne, zaparzone, mogą uwalniać toksyny.
Im szybciej zorientujemy się, że doszło do zatrucia grzybami, tym większa szansa na skuteczną pomoc. Z toksynami zawartymi w grzybach niestety organizm sam sobie nie poradzi. Zawsze, gdy podejrzewamy zatrucie, trzeba jechać do szpitala, choćby po to, by wykluczyć problem. W lżejszych przypadkach wystarcza solidne płukanie żołądka i nawadnianie (kroplówkami) organizmu, w cięższych wieloletnie leczenie, w tym konieczność przeszczepu wątroby, dializy z powodu trwałego uszkodzenia nerek etc.
Tylko niektóre grzyby trujące dają wyraźne objawy zatrucia niemal zaraz po ich spożyciu. Większość wywołuje dolegliwości w ciągu doby, ale zdarza się (choćby przy zatruciu muchomorem zielonawym), że jeszcze później. Opóźnione objawy, a zatem i leczenie, sprawiają, że dochodzi do spustoszenia w organizmie.
Najczęstsze objawy zatrucia grzybami to:
Początkowo jednak mogą wystąpić także mniej charakterystyczne, których zlekceważyć nie wolno.
Jeśli nawet kilka dni po zjedzeniu grzybów:
także jedź na ostry dyżur, ewentualnie wezwij pomoc. Najlepiej jeśli zabierzesz ze sobą resztki potrawy (to ułatwi lekarzom znalezienie konkretnego sprawcy i podjęcie właściwych działań). Jeśli wymiotujesz, pomocna bywa też próbka wymiocin.
Uwaga! Reaguj na pierwsze objawy. Czy wiesz, że przy zatruciu muchomorem zielonawym po intensywnych objawach następuje czasowe pozorne ustąpienie dolegliwości (skłaniające niektórych do zlekceważenia problemu), a dopiero później gwałtowne pogorszenie, zazwyczaj kończące się śmiercią?