Anna Tarasiuk : Podawanie dzieciom suplementów może mieć uzasadnienie medyczne i nie jest z założenia złe. Niektóre są wręcz niezbędne w określonym okresie rozwoju, choćby witamina D3, witamina K, czy kwasy omega-3. Problemem jest powszechne nadużywanie preparatów wieloskładnikowych, stosowanych bez nadzoru lekarza, które może prowadzić do przedawkowania.
Zdrowemu dziecku powinna wystarczyć zróżnicowana i dobrze zbilansowana dieta. Co to oznacza dla przeciętnego rodzica: "niewiele"? Dlatego poza standardowymi posiłkami, podaje swojemu dziecku płatki śniadaniowe, napoje czy batoniki, specjalnie wzbogacone o minerały i witaminy (sporo obecnie takich produktów), a potem jeszcze suplementy. Nietrudno o przedawkowanie, nawet jeśli ktoś uważnie czyta etykiety, na których niekoniecznie są precyzyjne, jasne zalecenia dotyczące stosowania, nie mówiąc już o skutkach ubocznych przedawkowania określonych składników.
Witaminę A, C, D. Inne witaminy i minerały zresztą też...
Witamina C, która rzeczywiście wydalana jest z moczem, przedawkowana może prowadzić do powstawania złogów w nerkach i trwale je uszkodzić. Od nadmiaru witaminy A wypadają włosy, zaburzona zostaje praca układu nerwowego czy pokarmowego.
W naszym klimacie, przy powszechnym stosowaniu kremów z filtrami przeciwsłonecznymi, dieta nie zapewni odpowiedniej podaży tego składnika, dlatego już od pierwszych dni życia suplementacja witaminy D3 jest uzasadniona. Do przedawkowania witaminy D dochodzi najczęściej u niemowląt karmionych sztucznie, kiedy dawkowanie nie uwzględnia zawartości tej witaminy w mieszance mlecznej. Samo podawanie kropli też może prowadzić do błędów, bo rodzicowi wydaje się, że jedna, dwie więcej jest bez znaczenia. Tymczasem nadmiar witaminy D może być niebezpieczny. Gromadzący się w tkankach wapń prowadzi do zaburzeń pracy serca, nerek i ośrodkowego układu nerwowego.
Przede wszystkim cukier, ukrywający się czasem pod innymi nazwami, np. syrop glukozowo-fruktozowy. Namawianie dzieci, by jadły kolorowe, słodkie pastylki, lizaki czy żelki tylko dlatego, że są czymś wzbogacone, to szaleństwo. Zwłaszcza teraz, gdy w błyskawicznym tempie przybywa dzieci otyłych, z zaburzeniami metabolicznymi, próchnicą...Zalecałabym również ostrożność w stosowaniu suplementów, których składnikiem są zioła, często farmakologicznie aktywne.
Nie ma skutecznych środków odchudzających dla dorosłych, które działałyby bez wysiłku i zmiany stylu życia. Nie ma ich także dla dzieci. Zacznijmy od ruchu na świeżym powietrzu i rezygnacji ze śmieciowego jedzenia, zamiast dokładać kolejne zagrożenie. Wyrabiamy bowiem w dziecku przekonanie, że jak pojawia się problem, to rozwiązaniem jest pigułka. Zamieniamy jeden nałóg na drugi i podsuwamy "proste", nierealne rozwiązania...
Zaburzenia apetytu mogą wynikać z wielu przyczyn. Jeśli wykluczymy złe nawyki żywieniowe, na pewno wymagają konsultacji z lekarzem. Spożywane w nadmiarze tzw. zapychacze, chrupki czy słodkie napoje, wpływają na ośrodek sytości w mózgu i mogą przyczyniać się do zaburzeń apetytu. Są jednak i choroby, które objawiają się w ten sposób. Bywa też tak, że dziecko przekarmiamy, a zarzut: "nie ma apetytu" nie znajduje potwierdzenia w faktach.
Przede wszystkim sprawdzi czy dziecko prawidłowo się rozwija, a obawy opiekunów mają uzasadnienie. W przypadku wątpliwości i konkretnych problemów zleci wykonanie badań. Nadmierna bladość może być objawem przesiadywania przed komputerem, ale także niedokrwistości. Zanim dziecko dostanie preparat z żelazem, trzeba upewnić się czy rzeczywiście jest to anemia, czy jest spowodowana niedoborem akurat tego minerału, a także jaka forma leczenia i dawkowanie w konkretnym przypadku przyniesie efekty...
Nie mam pojęcia, jak trochę wapnia, fosforu, witaminy D czy cukru miałoby wygrać z naturą. Wzrost człowieka przede wszystkim jest determinowany genetycznie. Oczywiście czynniki środowiskowe (na przykład niedożywienie) mają również wpływ. Pediatra dokonując specjalistycznych pomiarów, w oparciu o siatki centylowe oraz wywiad rodzinny, możne dość precyzyjnie szacować wzrost dziecka.
Odporność także w znacznym stopniu uwarunkowana jest genetycznie, ale również mają na nią wpływ dieta (bogata w kwasy omega-3) oraz aktywność fizyczna. Ciężkie zaburzenia odporności wymagają specjalistycznego leczenia u immunologa, zdarzają się jednak rzadko. Doświadczony pediatra, który dobrze zna swojego pacjenta, będzie wiedział, kiedy wkroczyć ze szczegółową diagnostyką i leczeniem.
To, że dziecko nie może spać, nie musi mieć podłoża emocjonalnego. Może mieć na przykład pasożyty, a jak coś wywołuje świąd, trudno jest zasnąć. Podstawą jest pełny wywiad lekarski a w dalszej kolejności diagnostyka i pomoc specjalisty. Jestem ostrożna w stosowaniu ziół u dzieci, nawet, gdy są to te z założenia łagodne i bezpieczne, jak melisa czy rumianek.
Ten pogląd wciąż w Polsce pokutuje. Dawkowaniem ziół przejmujemy się jeszcze mniej niż witamin i minerałów. Tymczasem: zioła mogą być przyczyną zatruć, wywołują skutki uboczne, uczulenia, wchodzą w interakcje z innymi substancjami, stąd są szczególnie niebezpieczne w trakcie terapii lekami. Trzeba bardzo uważać.
Sprzedaż w aptekach jest jednak bezpieczniejsza. Preparaty są odpowiednio przechowywane, nie tak łatwo dostępne jak na półce sklepowej. Nadzór farmaceuty też ma znaczenie i niejednokrotnie uchroni przed zakupem zbędnego suplementu.
Dr Anna Tarasiuk (na zdjęciu) jest specjalistą pediatrą, neonatologiem. Pracuje w Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie oraz w Oddziale Neonatologii Szpitala Bielańskiego. Zajmuje się intensywną opieką neonatologiczną, w szczególności noworodkami urodzonymi przedwcześnie oraz z ciężkimi patologiami. Wykładowca na kursach specjalizacyjnych dla lekarzy oraz sympozjach naukowych. Prowadzi prywatną praktykę lekarską.
* Dane dotyczące rynku suplementów na podstawie raportu PMR: "Rynek suplementów diety w Polsce 2014. Prognozy rozwoju na lata 2014-2018"