Medyczny Nobel 2022. Prof. Grąt: To pierwsza w historii nagroda za podróż w czasie

Tradycji stało się zadość. Tegoroczna Nagroda Nobla w dziedzinie medycyny lub fizjologii co najmniej zaskakuje, a nawet powoduje konsternację. Szwedzki badacz Svante Pääbo otrzymał ją za odkrycia dotyczące genomów wymarłych homininów i ewolucji człowieka. Znowu zupełnie nie tego się spodziewano. Zapewne głównie dlatego, że traktujemy Noble trochę jak naukowe Oskary, a to zupełnie nie tak.

Może dla świata nauki porównanie Nobli do Oskarów wyda się niestosowne, ale szczęśliwie nie jesteśmy wydawnictwem naukowym i trochę nam wolno. Oskarami świat żyje już kilka miesięcy przed uroczystą galą. Noblami - dopiero od chwili ogłoszenia werdyktu. Gala noblowska będzie dopiero w grudniu, w okolicach 13 grudnia i obchodów Świętej Łucji. To dwa miesiące po ogłoszeniu, by laureaci zdążyli choćby wziąć wolne w pracy, przygotować przemówienia i odpowiednie kreacje. O nagrodzie dowiadują się bowiem dopiero (przynajmniej oficjalnie) w dniu jej ogłoszenia.

Kandydaci z przeszłości

W przypadku kandydatów do Nobli nie ma wcześniejszych oficjalnych nominacji, typowania, szerokiej dyskusji, kto powinien nagrodę w danym roku dostać. Oczywiście często są spekulacje na ten temat, ale realnie nijak się zwykle mają do ostatecznego werdyktu zgromadzenia profesorów Instytutu Karolinska, ogłaszanego w Sztokholmie. Szczególnie mocno widać to w przypadku medycznych Nobli (np. o literackich spekuluje się znacznie śmielej).

Medycyna i fizjologia to pojęcia bardzo szerokie, a od przełomowego odkrycia do przyznania nagrody zwykle upływa wiele lat. Kandydatów jest więc wielu nie tylko wśród aktualnych sław nauki, ale też wśród odkrywców z przeszłości. Wielu uczonych nie doczekało zasłużonej nagrody (Noble nie są przyznawane pośmiertnie).

Ci, którzy właśnie teraz dokonują przełomowych odkryć, wydają się mieć znacznie mniejsze szanse na Nagrodę Nobla niż ci, których badania poruszyły naukowym światem kilka, a raczej kilkanaście lat temu. Dlaczego? Świat musi się upewnić, że odkrycie faktycznie służy ludzkości - w przypadku medycyny (ale też chemii, fizyki) to wyjątkowo istotne. Niemal od początku przyznawania Nobli (1901 rok) tak było, ale od wpadek takich jak przyznanie nagrody za DDT poziom ostrożności jeszcze się podniósł. W 1948 roku wierzono głęboko, że ten nowy środek owadobójczy to bezpieczne zwycięstwo nad komarami i malarią. Wkrótce okazało się, że może stanowić poważne zagrożenie dla zdrowia zwierząt i ludzi. A przecież nie o to w Noblach chodzi.

Zobacz wideo

Dlaczego nie za walkę z COVID-19?

Tegoroczny laureat Nagrody Nobla z medycyny lub fizjologii, prof. Svante Pääbo, szwedzki biolog specjalizujący się w genetyce ewolucyjnej, badania na miarę Nobla rozpoczął w 1990 roku, a przełomowego odkrycia, które pozwoliło poznać szczegółowo genom naszych przodków, dokonał ponad 12 lat temu.

Twórca i kierownik Instytutu Maxa Plancka w Lipsku, gdzie m.in. kierował pracami w dziedzinie genomów neandertalczyka oraz człowieka z Denisowej Jaskini, raczej nigdy nie pracował nad czymś, co mogłoby komukolwiek kiedykolwiek zaszkodzić jak DDT. Niełatwo zarazem laikowi zrozumieć, dlaczego jego odkrycie jest tak doniosłe, że zasłużyło na Nobla.

Niemal co roku pada zresztą to samo, zasadnicze pytanie: co ludzkość z tego ma? Tymczasem według uczonych, wcale nie musi mieć niczego konkretnego, zwłaszcza tak od razu. Badacze, którzy dokonują przełomu w swojej dziedzinie, poszerzają horyzonty, wskazują nowe ścieżki, sami jeszcze nie muszą znaleźć czegoś, co ma praktyczne zastosowanie. Ważne, że przecierają ślady następcom. Znajdowanie odpowiedzi na odwieczne pytania, zmierzanie do wyjaśniania tajemnic, to są zadania dla uczonych. Zwykle, na końcu tej drogi, znajduje się przydatny konkret, ale to nie on jest celem samym w sobie. Nie musi być.

W tym roku, podobnie jak w poprzednim, wiele osób spodziewało się Nobla związanego z ujarzmieniem koronawirusa. Rok temu była nagroda z fizjologii (za badania nad dotykiem). Teraz mamy wycieczkę historyczną, ukłon w stronę paleobiologii. Złośliwi już mówią, że kapituła przyznająca nagrodę zachowuje się wyjątkowo ostrożnie, wręcz zachowawczo, by nie budzić niepotrzebnie kontrowersji. Patrząc na historię medycznych Nobli, na nagrodę za szczepionki jeszcze jest za wcześnie. Obstawiano jednak choćby technologię mRNA, która nie tylko pozwoliła teraz na ich stworzenie w rekordowo krótkim czasie, ale od dawna ma zastosowanie przy produkcji wielu nowoczesnych leków biologicznych.

Jednak nie tym razem...

Jak "Park Jurajski"

W oficjalnym uzasadnieniu tegorocznej nagrody dla prof. Svante Pääbo czytamy, że uczony przybliżył nas do odpowiedzi na wiele pytań, choćby:

  • Skąd pochodzimy?
  • Z kim jesteśmy spokrewnieni?
  • Kto był przed nami i co nas odróżnia od innych człekokształtnych?
  • Co sprawiło, że możliwy był niespodziewany rozwój cywilizacji, którego nie dokonali krewniacy?

Tegoroczny laureat dokonał czegoś pozornie niemożliwego: zsekwencjonował genom neandertalczyka, wymarłego krewnego współczesnych ludzi. Dokonał także sensacyjnego odkrycia nieznanego wcześniej hominina, denisowianina. Co ważne, Pääbo odkrył również, że nastąpił transfer genów z tych wymarłych homininów do  Homo sapiens  po migracji z Afryki około 70 000 lat temu.

Co z tego? Przykładowo: ten starożytny przepływ genów do współczesnych ludzi ma dziś znaczenie fizjologiczne, bo zmienił sposób reagowania naszego układu odpornościowego na infekcje.

Dr hab. n. med. Wojciech Feleszko, immunolog z Kliniki Alergologii i Pneumonologii Wieku Dziecięcego WUM, twierdzi, że sposób, w jaki szwedzki uczony odkrywał tajemnice nagłego postępu intelektualnego człowieka jest pasjonujący, niemal filmowy:

To prawdziwy "Park Jurajski". Profesor Pääbo wydobywał z kości naszych przodków mitochondrialne DNA. To wydawało się równie nieprawdopodobne, jak pozyskiwanie DNA dinozaurów w hollywoodzkich produkcjach.

Dr Feleszko przekonuje, że zwrócenie uwagi na mitochondrialne DNA, którego mutacje wiążą się z występowaniem niektórych chorób rzadkich, może w przyszłości przyczynić się do ich skuteczniejszego leczenia.

Tacy starzy jesteśmy

- To pierwsza w historii Nagroda Nobla za podróż w czasie - mówił prof. dr hab. n. med. Michał Grąt z Kliniki Chirurgii Ogólnej, Transplantacyjnej i Wątroby Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, wkrótce po ogłoszeniu tegorocznego zwycięzcy. Polski profesor jest pod wrażeniem trudności, jakie musiał przezwyciężyć szwedzki uczony, by odtworzyć DNA naszych przodków. W jego opinii naprawa uszkodzeń biologicznych i chemicznych wymagała "przekroczenia granicy czasu".

Prof. dr hab. n. med. Marta Struga z Katedry i Zakładu Biochemii WUM, podkreśla, że najnowszemu oficjalnemu nobliście zawdzięczamy wiedzę, jak starzy jesteśmy, ale także dowiedzenie, że gatunek Homo sapiens żył w tym samym czasie, co nasi przodkowie. Dziś mamy pewność, że z tymi gatunkami krzyżowaliśmy się a to przysłużyło się do rozwoju człowieka współczesnego.

Może to powinno nas nauczyć trochę pokory wobec naszej wyjątkowości i szacunku wobec innych, niekoniecznie tylko człekokształtnych? Ewolucja ma moc i poznając ją lepiej, może odkryjemy, dokąd zmierzamy? Być może ta podróż w czasie jest możliwa także do przyszłości?

Więcej o: