10 tys. chorych może umrzeć, bo zabrakło ważnego leku. Zainterweniował Rzecznik Praw Obywatelskich

Lek Mytelase pomaga pacjentom z miastenią, która atakuje mięśnie. Preparat został wycofany i nie ma żadnych zamienników. Brak dostępu do tego środka ''może doprowadzić do problemów z połykaniem, oddychaniem, a w końcu do śmierci'' - ostrzega Rzecznik Praw Obywatelskich po skardze matki chłopca walczącego z tą chorobą neurologiczną. Krzysztof Kopeć, Prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego, w rozmowie z serwisem Zdrowie.gazeta.pl wyjaśnia, dlaczego w Polsce mamy coraz większy problem z dostępem do leków.

Chorzy na miastenię odczuwają nadmierną męczliwość mięśni, mają problemy z poruszaniem się i wykonywaniem podstawowych czynności życiowych. Bez tabletek Mytelase stopniowo coraz trudniej im oddychać i połykać pokarmy. Brak dostępu do tego leku może być dla nich śmiertelnie niebezpieczny, bo nie ma odpowiednich zamienników.

Takich osób w naszym kraju jest około 10 tys. W ich imieniu do Rzecznika Praw Obywatelskich napisała matka chłopca walczącego z tą chorobą neurologiczną. Poprosiła o pilną interwencję w tej sprawie.

Zostali bez leku i bez żadnego zamiennika. Chorzy na miastenię proszą o pomoc

Odkąd firma Sanofi zaprzestała sprzedaży leku Mytelase w Polsce, pacjenci nie wiedzą, w jaki sposób mogą wyposażyć się w niezbędny im zapas.

W aptece dowiedziałam się, że mój lek na miastenię (Mytelase), który muszę przyjmować co cztery godziny, po wcześniejszym odebraniu refundacji został wycofany z Polski. W domu zostało mi leku tylko na cztery tygodnie. Jedno opakowanie wystarcza na od siedmiu do dziesięciu dni. Ze względu na złą tolerancję nie mogę przyjmować jedynego leku, który pozostał na rynku – Mestinonu. Mytelase obecnie dostępne jest w Szwecji, Czechach i Francji. Nie mogę sobie finansowo pozwolić na samodzielne sprowadzanie kolejnego leku z zagranicy bez dopłat z funduszu

– podzieliła się swoją historią w mediach społecznościowych pani Kasia. Zgodnie z polskim prawem chorzy mogą poprosić lekarza o skorzystanie z recepty transgranicznej lub importu docelowego.

Zobacz wideo Będą zmiany w refundacji leków dla dzieci cierpiących na SMA?

Czeka nas kryzys lekowy? W przyszłym roku mogą czekać nas spore podwyżki

Niestety wygląda na to, że nie tylko pacjenci z miastenią będą mieć problem z dostępem do niezbędnych im leków. Do końca roku lepiej wyposażyć się we wszystkie niezbędne nam preparaty, bo od 2023 roku mogą czekać nas zarówno duże podwyżki, jak i coraz większe trudności z dostępem do wielu farmaceutyków.

O szczegółach dotyczących kryzysu lekowego opowiedział nam Krzysztof Kopeć, Prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego.

Zdrowie.gazeta.pl: Dlaczego w Polsce brakuje leków?

Krzysztof Kopeć: Sytuacja jest skomplikowana. Problem jest obecny w całej Europie. EMA, czyli Europejska Agencja Leków, już jakiś czas temu wydała publikację, w której ostrzega, że mogą występować braki w dostępie do leków.

W latach 90. prawie 80 proc. substancji czynnych oraz leków było produkowanych w Europie i Stanach Zjednoczonych. Dzisiaj jest dokładnie odwrotnie. Zaledwie 20 proc. leków produkujemy sami, a 80 proc. importujemy z Azji.

Chiny i Indie wyspecjalizowały się w produkcji API (czyli substancji czynnych niezbędnych do powstania leków) oraz w wytwarzaniu samych leków. W ostatnich latach stopniowo europejskie i amerykańskie linie produkcyjne były zamykane.

Nawet te firmy, które miały możliwość samodzielnego wytwarzania leków, decydowały się na to, by sprowadzać je z Azji, bo tak było taniej. Spowodowało to, że szybko uzależniliśmy się od zaledwie kilku źródeł dostaw.

Presja cenowa sprawiła, że z jednej strony początkowo mogliśmy pozwolić sobie na oszczędności, z drugiej strony jednak nikt nie patrzył długofalowo na konsekwencje takiej sytuacji. Doprowadziło to do monopolizacji rynku farmaceutycznego i uzależnienia się od Azji.

Jak na tę sytuację wpłynęła epidemia SARS-CoV-2 na świecie?

W czasie pandemii COVID-19, kiedy wzrosło zapotrzebowanie na paracetamol, okazało się, że za 98 proc. produkcji tego leku odpowiadają Indie. Leków przeciwgorączkowych zaczyna brakować już nawet w Niemczech.

To wynika z tego, że tam też – tak samo jak w Polsce i innych krajach w Europie – z powodu presji cenowej uzależniono się od dostaw z Azji. Trzeba się zastanowić, co zrobić z problemem, jaki mamy w związku z brakiem leków.

Ostatnio pojawił się projekt nowej wersji ustawy refundacyjnej, tworzonej jeszcze przed covidem, kiedy świat wyglądał trochę inaczej. Problematyczne dla pacjentów mogą być zapisy, zgodnie z którymi jakikolwiek lek nie może być droższy od jednego z najtańszych na liście – bez względu na to, gdzie go wyprodukowano. W takiej sytuacji wiele polskich leków nie będzie mogło podlegać refundacji, nawet jeśli będą dostępne. Oczekiwanie na tańsze leki z Azji może skomplikować życie wielu chorym.

Z naszych wyliczeń wynika, że przy obecnych założeniach nowej ustawy z listy refundacyjnej może zniknąć co trzecia paczka leków.

Jeśli nie będziemy mieć 30 proc. leków, które teraz refundujemy, pacjenci w Polsce mogą na tym ucierpieć. Mogą też czekać nas podwyżki. Ze względu na zmianę w ryczałcie za leki warte 3,20 zł będzie trzeba zapłacić około siedmiu zł.

Według stawek ryczałtu, które proponuje Ministerstwo Zdrowia, pacjenci mogą w przyszłym roku zapłacić co najmniej 500 mln zł więcej za te leki refundowane. To pokazuje skalę tego problemu.

Co może pomóc rozwiązać kryzys lekowy w Europie?

My, jako Krajowi Producenci Leków, wystąpiliśmy do Unii Europejskiej z petycją, żeby zastanowić się nad specjalnymi instrumentami, które mogłyby zapobiec ograniczeniom w dostępie do leków. Nasze ceny nigdy nie dorównają tym, które oferują Chińczycy. Trzeba to sobie jasno powiedzieć – nie da się u nas wyprodukować leków za taką kwotę, jaką proponuje się w Azji. U nas zawsze będzie drożej.

Zasugerowaliśmy europosłom, żeby zastanowić się nad przyjęciem polityki przywracania produkcji substancji czynnych, czyli API, oraz produkcji leków. Wzorowaliśmy się m.in. na takich projektach jak Wspólna Polityka Rolna czy tzw. Chips Act (gwarantujący producentom i konsumentom z Europy dostawy półprzewodników – przyp. red.).

Francja wraz z innymi krajami przyjęła program, który zakłada, że około 200 podstawowych substancji niezbędnych do wytwarzania leków będzie produkowanych w Europie. Zastanawiamy się, dlaczego Polska jeszcze się nie przyłączyła do tego pomysłu.

Krzysztof Kopeć, Prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu FarmaceutycznegoKrzysztof Kopeć, Prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego Fot. Polski Związek Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego

Krzysztof Kopeć, Prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego zrzeszającego największe krajowe firmy farmaceutyczne, które gwarantują bezpieczeństwo lekowe Polski i rozwój gospodarczy kraju. Ekspert w obszarze leków, refundacji leków i farmacji oraz prawa w tym zakresie.

Więcej o: