Pomagał pacjentom w hospicjum, sam zmarł na nieuleczalną chorobę. Na co cierpiał ''Johnny''?

Ksiądz Jan Kaczkowski, czyli tytułowy bohater filmu ''Johnny'', który właśnie wchodzi na ekrany kin, miał nie tylko glejaka. Wcześniej lekarze wykryli u niego inny guz. Dyrektor puckiego hospicjum pod wezwaniem św. Ojca Pio zmarł w wieku 38 lat. Co mu dolegało?

 Na co chorował ksiądz Jan Kaczkowski?

''Informacja o dobrze rokującym nowotworze nerki z dzisiejszej perspektywy była dla mnie większym szokiem niż późniejsza o glejaku. Operacja się udała. Lekarz oszczędzająco usunął tylko zmianę'' – powiedział ksiądz Kaczkowski w rozmowie z Piotrem Żyłką w książce ''Życie na pełnej petardzie – czyli wiara, polędwica i miłość''. Czym mogły być spowodowane zmiany nowotworowe w nerce, które poprzedziły rozpoznanie glejaka wielopostaciowego?

Widzę wyraźnie związek między stresem a rozwojem chorób nowotworowych. Rok 2010 był dla mnie pełen napięcia. Kończyliśmy budowę hospicjum i je wyposażaliśmy. Podpisaliśmy kontrakt, mieliśmy pierwszych pacjentów. Zacząłem odczuwać ból w brzuchu

– wspominał duchowny. Po wykonaniu badania USG okazało się, że ksiądz wymaga dalszego leczenia.

Glejak wielopostaciowy IV stopnia został u niego zdiagnozowany w 2012 roku. Ks. Kaczkowski miał wtedy 35 lat. Lekarze dawali mu 6 miesięcy życia, ale udało się mu przeżyć 2,5 roku od rozpoznania nowotworu. Był pogodzony ze swoją chorobą.

''To się ludziom po prostu przydarza, bo jesteśmy biologią. Każda biologia musi się zepsuć. I ja się zepsuję wcześniej, a Państwo — czego Wam szczerze życzę — zepsują się później. Przecież Pan Bóg nie siedzi na chmurze z długą brodą i nie mówi: ty mi się nie podobasz, będziesz miał nowotwór. Tak to nie działa, takiego Boga nie ma, on nie istnieje – zapewniał dyrektor hospicjum w Pucku.

"Zamiast ciągle na coś czekać zacznij żyć, właśnie dziś — jest o wiele później niż ci się wydaje" — powtarzał ks. Kaczkowski

Czym jest glejak wielopostaciowy?

U ks. Kaczkowskiego potwierdzono jeden z najbardziej złośliwych nowotworów o skrajnie niekorzystnym rokowaniu. Był to glejak wielopostaciowy IV stopnia (glioblastoma multiforme).

Takie zmiany wywodzą się z komórek glejowych tworzących zrąb tkanki nerwowej. Są bardzo trudne do usunięcia w całości i uznaje się je za nieuleczalne. Zwykle występują w płacie skroniowym (wywołują wtedy stany depresyjne, zaburzenia pamięci albo stany lękowe) lub płacie czołowym (doprowadzają wówczas do nasilenia agresji u pacjentów).

Pomimo chirurgicznej resekcji, naświetlań i chemioterapii guzy szybko zaczynają nawracać. Wzrastają i stopniowo upośledzają pracę kolejnych fragmentów mózgu. Czas przeżycia od momentu usłyszenia diagnozy wynosi maksymalnie kilkanaście miesięcy. 5 proc. osób jest w stanie przetrwać z tą chorobą dłużej. Księdzu Kaczkowskiemu udało się przeżyć 2,5 roku od rozpoznania, co mu dolega.

Objawy glejaka i sposoby leczenia

Pacjenci z glejakiem wielopostaciowym mogą mieć napady padaczkowe, problemy z mówieniem i codziennym funkcjonowaniem. Czasem zauważalna jest zmiana ich osobowości. Bez rezonansu magnetycznego lub badania histopatologicznego nie można postawić prawidłowej diagnozy. Chorzy mają zwykle takie objawy, które rzadko kojarzone są z nowotworami, czyli:

  • bóle i zawroty głowy,
  • nudności i wymioty – szczególnie rano,
  • trudności z koncentracją,
  • zaburzenia pamięci,
  • otępienie,
  • osłabienie sprawności umysłowej,
  • epizody padaczkowe,
  • obrzęk mózgu

Nie ma sposobu na to, by wyleczyć tę chorobę. Wśród najnowocześniejszych sposobów leczenia wymienia się terapie genowe, immunoterapie oraz wirusoterapie.

Ulgę w bólu pacjentom może dawać zastosowanie medycznej marihuany. O dostęp do tego leku walczył m.in. były rzecznik SLD Tomasz Kalita, który walkę z glejakiem wielopostaciowym przegrał w wieku 35 lat - 16 stycznia 2017 roku, 10 miesięcy po księdzu Janie Kaczkowskim. ''Johnny'' zmarł 28 marca 2016 roku w Sopocie. Miał 38 lat.

Film "Johnny" można oglądać w kinach na terenie całego kraju od najbliższego weekendu.

 
Więcej o: