Więcej ważnych informacji o zdrowiu znajdziesz na naszej stronie głównej Gazeta.pl
Prof. dr hab. n. med. Brygida Knysz: Najlepiej zgłosić się na izbę przyjęć do szpitala zakaźnego. W takiej sytuacji ważny jest wywiad epidemiologiczny. Lekarz specjalizujący się w chorobach zakaźnych może ocenić, z jaką wysypką możemy mieć do czynienia w konkretnym przypadku. Nie mogę jednak powiedzieć, że mamy doświadczenie w rozpoznawaniu małpiej ospy, bo dotąd w Polsce nie zdarzały się takie zachorowania.
Wszystko zależy od tego, jak dalej będzie się rozwijać skala zakażeń wirusem małpiej ospy na świecie. Obecnie nie ma takich zaleceń i nie ma potrzeby, by wprowadzać dodatkowe obostrzenia dotyczące stosowania środków ochrony indywidualnej.
W tej chwili nie ma żadnych ogólnoświatowych zaleceń dotyczących leczenia potwierdzonych ostatnio przypadków małpiej ospy. Choć dysponujemy różnego rodzaju lekami przeciwwirusowymi (tj. dostępny w Polsce cidofowir, a także brincidofowir czy tecowirimat zarejestrowany do leczenia ospy prawdziwej przez FDA, czyli Amerykańską Agencję ds. Żywności i Leków), to zasady dotyczące szczepień i zastosowania konkretnych medykamentów są dopiero tworzone. Aktualnie czekamy na oficjalne rekomendacje, więc na razie nie ma sensu, by polecać jakiekolwiek preparaty - tym bardziej że nie są to środki obojętne dla organizmu i za każdym razem decyzję o ich zastosowaniu powinien podejmować lekarz specjalista.
Na razie w Polsce nie było żadnych zachorowań na małpią ospę. Być może niedługo się pojawią, dlatego należy do tej sytuacji podejść ze spokojem. Przestrzegam przed sytuacją, którą mieliśmy podczas pandemii COVID-19 w przypadku chlorochiny. Nie może być tak, że zaraz zabraknie potrzebnego chorym leku, bo w obawie przed małpią ospą wszyscy zaczną gromadzić cidofowir.
W tej chwili nikt nie może być pewny tego, z jakiego powodu wirus małpiej ospy zaczął się szerzyć w taki sposób. Nie ma dobrego wytłumaczenia na to pytanie, ale nie uważam, by mógłby zostać wytworzony sztucznie. Rzeczywiście zakażenie ma łagodny przebieg. Do tej pory nie mamy jednak precyzyjnych wyników badań epidemiologicznych i genetycznych, żeby można było się jednoznacznie wypowiedzieć na ten temat.
Jedna z hipotez mówi, że wzrost liczby podróży do Afryki Zachodniej i Środkowej związany z likwidacją obostrzeń covidowych i aktywnością turystyczną może być przyczyną pojawienia się wirusa poza kontynentem afrykańskim.
Jeszcze jest jednak za wcześnie, by móc wyciągnąć wnioski na podstawie takiego rozprzestrzeniania się wirusa, z jakim mamy do czynienia obecnie. Może za miesiąc czy dwa będzie można już powiedzieć o nim więcej niż teraz.
Nie, nie boję się tego z kilku powodów. Ten wirus nie będzie tak zaraźliwy jak SARS-CoV-2. Do zakażenia może dojść drogą kropelkową, ale w tym przypadku mamy do czynienia z większymi kroplami, które opadają szybciej i nie są w stanie utrzymywać się w powietrzu tak długo, jak w przypadku aerozoli obserwowanych przy COVID-19. Zakaźny jest też materiał ze zmian skórnych i tego, co pozostaje na materiałach, pościeli lub odzieży. Istnieje jednak spora możliwość profilaktyki. Mamy też dostępne szczepionki, np. całkiem nową szczepionkę III generacji (Imvanex), którą zarejestrowano w 2019 roku, a także leki przeciwwirusowe.
Jeśli będziemy mieć już ustalone zalecenia co do tego, jak postępować w odniesieniu do potwierdzonych przypadków zakażeń i jak będzie wyglądała kwarantanna oraz izolacja, to będzie nam zdecydowanie łatwiej działać niż podczas pandemii koronawirusa. Choć już teraz znamy procedury i wiemy, co robić, to nadal nie ma oficjalnych rekomendacji, które zalecano by nam wprowadzić w Polsce. Dotyczy to także diagnostyki i wykonywania testów PCR.
Poza tym wirus małpiej ospy jest wirusem DNA, a nie RNA, jak koronawirus. Oznacza to, że nie jest tak mutagenny jak ten, który powodował COVID-19. Mam nadzieję, że fala zakażeń będzie się rozwijać inaczej niż podczas pandemii SARS-CoV-2.
Dziś mamy już zupełnie inne możliwości. WHO w obawie przed bioterroryzmem rzeczywiście od dawna trzymało rękę na pulsie. Regularnie odbywały się spotkania z ekspertami. W celu ochrony przed wystąpieniem ospy prawdziwej już w 2019 roku zarejestrowano nową szczepionkę o nazwie Imvanex, która jest również skuteczna w odniesieniu do małpiej ospy. W tej chwili jesteśmy dużo lepiej przygotowani niż pojawieniem się COVID-19.
Nie ma w tym przypadku żadnych zaleceń dotyczących szczepień, które mogłyby chronić przed taką infekcją. Szczepionka przeciwko ospie prawdziwej, która może być skuteczna także w odniesieniu do małpiej ospy, przestała być podawana w 1980 roku (bo nie było takiej potrzeby i udało się wyeliminować zachorowania na ospę prawdziwą).
W tej chwili wydaje się, że unikanie przypadkowych kontaktów seksualnych może być najprostszym sposobem na ograniczenie ryzyka zakażenia wirusem małpiej ospy. Gdyby zaś zdarzyła taka sytuacja, że zauważylibyśmy zmiany skórne, które mogą przypominać te, z jakimi mamy do czynienia przy małpiej ospie (np. krosty lub pęcherzyki), to wtedy należy się zgłosić do lekarza.
Tak, nawet w Afryce infekcje dotyczyły przede wszystkim ludzi młodych. Obecnie wśród zakażonych dominują młodzi pacjenci. Główną grupę stanowią mężczyźni mający kontakty seksualne z innymi mężczyznami, a choroba ma u nich raczej łagodny przebieg.
Nie sądzę, by osoby, u których wystąpią symptomy zakażenia, nie chciały się zgłaszać po specjalistyczną pomoc. Na obecnym etapie trudno jest wypowiadać się w jednoznaczny sposób, bo możemy opierać się tylko na naszych przypuszczeniach.
Nad COVID-19 mamy taką przewagę, że wiemy całkiem sporo o małpiej ospie. Ta choroba nie zaczęła się dziś. Dobrze znamy jej przebieg, okres wylęgania i zdajemy sobie sprawę z tego, jak długo powinna trwać izolacja.
Póki zachorowania miały miejsce w niewielkiej liczbie przypadków tylko w Afryce, łatwiej było ją opanować. Ze względu na to, że zakażeń zaczyna przybywać, to z pewnością będą podejmowane dodatkowe działania diagnostyczne, profilaktyczne i terapeutyczne, tylko jeszcze trzeba na to zaczekać.
Wiem, że niektóre kraje już zamawiają dla swoich obywateli nową szczepionkę przeciwko ospie prawdziwej. Być może będzie dostępna w tzw. profilaktyce poekspozycyjnej. Wtedy dostęp do szczepionki byłby możliwy po konkretnym kontakcie wysokiego ryzyka. W takich przypadkach może chodzić nie tylko o kontakt seksualny, ale o jakiekolwiek narażenie się na przebywanie w pobliżu wirusa małpiej ospy, np. podczas pracy z pacjentami z podejrzeniem zakażenia z powodu podejrzanych zmian skórnych.
W naszym kraju na razie jej nie ma. Z pewnością jeśli zaistnieje taka potrzeba, szczepionka zostanie zakupiona do stosowania w konkretnych, uzasadnionych przypadkach, a za każdym razem decyzję o szczepieniu musi podjąć lekarz.
Prof. dr hab. n. med. Brygida Knysz, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych, Chorób Wątroby i Nabytych Niedoborów Odpornościowych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu
Prof. dr hab. n. med. Brygida Knysz, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych, Chorób Wątroby i Nabytych Niedoborów Odpornościowych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu