Nowa epidemia? "Wirus małpiej ospy nie szerzy się tak łatwo, jak koronawirus". Lekarka studzi emocje

"Obecnie nie ma powodów do obaw" - uspokaja dr Karolina Pyziak-Kowalska w rozmowie z serwisem zdrowie.gazeta.pl. Wśród Polaków do tej pory nie zgłoszono żadnego zachorowania na małpią ospę. Zdarzały się za to przypadki... kociej ospy. "Wirus powodujący ostatnie zakażenia nie szerzy się jednak tak łatwo, jak choćby koronawirus i jest zdecydowanie trudniejszy w przenoszeniu" - zapewnia lekarka specjalizująca się w chorobach zakaźnych i medycynie podróży.

Więcej ważnych informacji o zdrowiu znajdziesz na naszej stronie głównej Gazeta.pl

Mamy już nową epidemię? Po koronawirusie przyszedł czas na małpią ospę? Stale przybywa zakażeń w kolejnych krajach. Ostatnie doniesienia wskazują na 16 państw, w których stwierdzono infekcje.

Dr Karolina Pyziak-Kowalska: Nie ma jeszcze powodów do obaw. Skala zachorowań na małpią ospę jest na razie na tyle niewielka, że trudno nazwać to epidemią. W tej chwili prowadzone są badania i dochodzenia epidemiologiczne, których celem jest wskazanie źródeł infekcji, jak i sposobów transmisji. Pojedyncze ogniska zakażeń być może łączy wspólna droga pochodzenia. Wiemy, że wśród nich jest grupa ludzi podejmujących kontakty seksualne pomiędzy tą samą płcią. Mamy podejrzenie, że być może była jakaś impreza, na której pojawił się konkretny „pacjent zero" jeszcze bez widocznych objawów w postaci wysypki skórnej w okolicy ano-genitalnej (czyli w pobliżu sfer intymnych). Pierwszym zakażonym wirusem małpiej ospy miał być zaś mężczyzna, który przyleciał do Wielkiej Brytanii z Nigerii.

Ale w literaturze medycznej małpia ospa do tej pory nigdy nie była opisywana jako choroba przenoszona drogą płciową. W tej chwili wygląda na to, że jest inaczej. Co mogło na to wpłynąć?

Wirusy się zmieniają i przystosowują do różnych warunków środowiska. Do tej pory były znane dwie drogi zakażenia. Do infekcji mogło dojść albo poprzez pośredni kontakt z zakażonym zwierzęciem lub jego wydzielinami (np. podczas pogryzienia bądź podrapania przez zainfekowanego osobnika, a także przy bezpośrednim zetknięcie się z krwią lub płynami ustrojowymi w trakcie obrabiania skażonego mięsa), albo poprzez bezpośrednią styczność z osobą chorą na małpią ospę i przebywanie z nią w jednym pomieszczeniu, w którym można zakazić się drogą kropelkową lub przez skażone wydzielinami przedmioty.

Nowością w przypadku zakażenia małpią ospą jest zwiększona liczba przypadków wśród osób podejmujących analne kontakty seksualne. Zauważono, że infekcja może powodować wysypkę w okolicach genitaliów, a bezpośrednie zetknięcie się z zainfekowanymi zmianami skórnymi (np. z pęcherzykami lub wydzielinami z takich pęcherzyków) doprowadza do zakażenia – tak jak w przypadku opryszczki czy półpaśca.

Podobna sytuacja może się zdarzyć, jeśli śpimy w tym samym łóżku, dotykamy pościeli, ręczników lub innych materiałów, z którymi miała styczność osoba zakażona.

A co ma zrobić osoba, która zauważy na swoim ciele takie wypryski? Mówi się, że do potwierdzenia obecności wirusa małpiej ospy niezbędne są testy PCR. Gdzie je można wykonać? Do kogo należy się zgłosić?

Na leczeniu zmian skórnych najlepiej znają się specjaliści chorób zakaźnych. Ta grupa lekarzy ma największe doświadczeniu w rozróżnianiu zmian zachodzących w przebiegu małpiej ospy od innych infekcji powodujących podobne wykwity – np. półpaśca, choroby bostońskiej, kiły czy nasilonych zmian opryszczkowych. 

Podczas konsultacji u lekarza specjalizującego się w chorobach zakaźnych pacjent powinien być dokładnie zbadany, więc najlepiej po prostu zgłosić się na izbę przyjęć, gdzie jest możliwość izolacji osoby z kontaktu.

Czy można się tam też zaszczepić przeciwko ospie prawdziwej? Takie szczepienia mają podobno dawać nawet 85-proc. ochronę przed zakażeniem małpią ospą, ale zakończono je w 1980 roku, kiedy ogłoszono całkowite wyeliminowanie wirusa powodującego ospę prawdziwą. Z prostego rachunku wynika, że osoby, które mają obecnie więcej niż 42 lata, mogłyby być mniej narażone na zakażenie małpią ospą – o ile wcześniej były szczepione.

Przeciwciała chroniące przed zainfekowaniem mają ludzie, którzy byli zaszczepieni przed 1980 rokiem przeciwko ospie prawdziwej, ale według badań naukowych utrzymują się one przez kilkanaście lat po otrzymaniu szczepionki i zanikają w miarę upływu czasu.

Warto zaznaczyć, że nawet w takich miejscach jak Poradnia Medycyny Podróży do tej pory w ogóle nie mieliśmy szczepionek przeciwko ospie prawdziwej. Lata temu wycofano je z obiegu i nie można ich oferować jako usługę dostępną dla pacjentów. Przypominam, że jest to żywa szczepionka, której nie podaje się np. kobietom w ciąży lub osobom z immunosupresją. Jeśli miałaby ruszyć masowa produkcja, to pewnie byłyby jakieś ograniczenia. Dotąd możliwość wykorzystania takiej szczepionki miały tylko wyspecjalizowane organy, np. armia amerykańska, która może gromadzić odpowiednie zapasy ze względów bezpieczeństwa.

Prawda jest taka, że obecnie w Polsce nie jest możliwe, by taka szczepionka była powszechnie dostępna w obiegu. Wydaje mi się, że nie ma szans na, to by teraz można było kupić szczepionkę przeciwko ospie prawdziwej w naszym kraju.

Czyli osoby, które w najbliższym czasie planują wyjazd zagraniczny i chciałyby się zaszczepić przed wakacjami w obawie przed małpią ospą w tej chwili praktycznie w ogóle nie mają dostępu do szczepionki przeciwko ospie prawdziwej, która mogłaby je ochronić przed ewentualnym zakażeniem?

Nie słyszałam, by taki preparat był dostępny komercyjnie. Nie ma możliwości zakupu takiej szczepionki ani w aptekach, ani w hurtowniach farmaceutycznych.

W tej chwili w Polsce mamy sporo osób z Ukrainy, w której dostęp do powszechnych szczepień – także tych przeciwko ospie prawdziwej – był zdecydowanie trudniejszy niż u nas. Czy może to jakoś wpłynąć na sytuację, jaką mamy w tej chwili z małpią ospą?

Myślę, że nie. Osoby, które do nas przyjechały, to przede wszystkim matki z małymi dziećmi oraz niewielkie grono ludzi w starszym wieku. Ta grupa nie jest bardziej narażona na zakażenie niż inne.

Znaczenie może mieć raczej kwestia podobnego wieku. Młode mamy z Ukrainy podobnie jak w przypadku Polek w większości przypadków były urodzone po 1980 roku i nie wykonywano wśród nich masowych szczepień przeciwko ospie prawdziwej.

Czy na zakażenie wirusem małpiej ospy mogą być też narażone dzieci? Wśród najmłodszych pacjentów może częściej dochodzić do zachorowań na ospę wietrzną, która też powoduje wysypkę skórną. W jaki sposób odróżnić od siebie objawy tych dwóch infekcji?

Przypadków ospy wietrznej wśród dzieci było mniej w trakcie pandemii, kiedy obowiązywały obostrzenia. Noszenie maseczek sprawiło, że było mniej okazji do tego, by zakazić się tą chorobą przenoszoną drogą kropelkową. Kiedy dzieci wróciły na stałe do szkół i przedszkoli, zaobserwowaliśmy wzrost zakażeń ospą wietrzną.

Przy pojawieniu się wykwitów skórnych u dziecka należy skonsultować się z lekarzem pediatrą lub specjalistą chorób zakaźnych, który może ocenić, czy wysypka jest zwykłą ospą wietrzną, czy też mamy do czynienia z zakażeniem małpią ospą. Przypomnę, że niedawno mieliśmy w Polsce przypadki ospy kociej.

Czym się różni kocia ospa od małpiej ospy?

Jeżeli chodzi o wykwity, to w obu chorobach mamy do czynienia z podobnymi zmianami skórnymi, jakie powstają przy ospie wietrznej. Różnica polega na źródle pochodzenia wirusa powodującego infekcję - do zakażenia kocią ospą może dochodzić podczas kontaktu z zainfekowanym kotem.

Czy nazwa małpia ospa jest właściwa, skoro częściej wirusa powodującego tę chorobę roznoszą gryzonie, zwłaszcza myszy, szczury, a także wiewiórki?

To słuszna uwaga, bo głównym roznosicielem są zwierzęta gryzoniowate i wiewiórkowate. Nazwa wzięła się bodajże stąd, że w 1958 roku epidemia rozwinęła się w hodowli małp, dlatego zaczęto używać określenia małpia ospa.

Pierwsze przypadki zakażeń zaczęły być stwierdzane w latach siedemdziesiątych w Afryce. W tym czasie prowadzono na tych terenach intensywne szczepienia przeciwko ospie prawdziwej i zauważono, że u osób, którym podano szczepionkę dochodziło do mniejszej liczby zachorowań na małpią ospę.

Wirus małpiej ospy może się utrzymywać w wodzie, tak jak np. w przypadku cholery, która ostatnio pojawiła się podczas wojny w Ukrainie?

Nie udowodniono jeszcze takiej drogi przenoszenia w przypadku małpiej ospy. Cholera jest zupełnie inną jednostką chorobową i szerzy się poprzez obecność w wodzie fekaliów osoby zakażonej. Przez skażoną odchodami wodę może dojść do zakażenia cholerą, ale jak dotąd nie stwierdzono by w taki sposób doszło do infekcji wirusem małpiej ospy.

Istnieje taka możliwość, by wirus małpiej ospy został sztucznie stworzony w laboratorium i dlatego tak odbiega od klasycznych opisów znanych wcześniej z literatury medycznej, jak np. transmisja drogą płciową, która dotąd nie była uwzględniana wśród czynników sprzyjających zakażeniu?

Według mnie większe znaczenie może mieć w tym przypadku to, że świat staje się globalną wioską. Mamy coraz więcej osób przemieszczających się pomiędzy różnymi państwami i zatrzymujących się w trakcie podróży w różnych regionach. Wirusy są bardzo zmienne i adaptują się do różnych warunków środowiska.

Obecnie widzimy, że przebieg choroby u osób ze zdiagnozowaną małpią ospą jest łagodny i dotąd nie było żadnego zgonu z tego powodu. W przeszłości wśród zakażonych - zwłaszcza w Afryce - obserwowano wysoką, nawet dziesięcioprocentową śmiertelność. W tej chwili sytuacja nie jest tak dramatyczna.

Naukowcy, którzy dokonali sekwencjonowania genomu wirusa małpiej ospy, twierdzą, że patogen odpowiedzialny za obecną falę zakażeń może być podobny do odmiany zachodnioafrykańskiej charakteryzującej się niższą śmiertelnością niż odmiana kongijska - o ile takie określenie jest poprawne.

Przedstawiciele WHO opisując odmiany tych wirusów wyróżniają tzw. klady zachodnioafrykańskie, które powodują zdecydowanie łagodniejszy przebieg choroby niż klad środkowoafrykański (z Kotliny Kongo). W ten sposób można ustalić, czy u zakażonego może dojść do poważnych powikłań – np. zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych i mózgu, zapalenia rogówki czy nadkażenia zmian skórnych na ciele. Konsekwencje infekcji mogą się bardzo różnić.

Co powinien zrobić człowiek, który obawia się zarażenia małpią ospą? W jaki sposób ograniczyć ryzyko zachorowania? Czy tak jak w przypadku pandemii COVID-19 prócz dbałości o higienę osobistą może być wskazane noszenie maseczek? Jakie rozwiązania mogą być polecane w obecnej sytuacji?

Jeśli przebywamy w dużych skupiskach ludzkich, to mając na twarzy maseczkę możemy być mniej narażeni na infekcję. W ten sposób można ograniczyć ryzyko zakażenia drogą kropelkową, zwłaszcza jeśli w tłumie znajdujemy się przez dłuższy czas. Odkażanie rąk pomoże nam wtedy, gdy będziemy narażeni na kontakt z przedmiotami, które mogły być potencjalnie skażone. Dezynfekcja otoczenia za pomocą różnych środków może być równie skuteczna, jak przy walce z koronawirusem.

Istotne jest także, by zgłosić się do lekarza, jeśli zauważymy u siebie podejrzane zmiany skórne. Dotyczy to zwłaszcza tych, którzy w ciągu ostatnich 21 dni mieli kontakt z osobami wykazującymi objawy małpiej ospy. Podobnie powinniśmy postąpić, jeśli zetknęliśmy się z ludźmi powracającymi z terenów występowania tej choroby.

Czy zwykłe detergenty mogą likwidować wirusa małpiej ospy na przedmiotach? Dbałość o higienę w najbliższym otoczeniu może być najprostszą metodą ograniczenia ryzyka zakażenia?

Zdecydowanie tak, bo wirus małpiej ospy nie szerzy się tak łatwo, jak choćby koronawirus i jest zdecydowanie trudniejszy w przenoszeniu. Kontakty drogą kropelkową dotąd nie były częstą drogą zakażenia.

W społeczeństwie utarło się przekonanie, że jeśli w dzieciństwie przechodziliśmy ospę wietrzną, to chroni nas to przed zachorowaniem po raz kolejny w przyszłości. Czy taka zależność może występować także w przypadku małpiej ospy – jeśli raz wystąpią u nas zmiany skórne, to zyskamy odporność przed kolejnym zakażeniem?

Zwykle jeśli przejdziemy jakąś chorobę infekcyjną, to nabieramy odporności na wiele lat. Zarówno po zachorowaniu, jak i po szczepieniu mamy odpowiedź wieloletnią. W przypadku ospy wietrznej po to też szczepimy dzieci, by wtedy, kiedy pójdą do przedszkola lub do szkoły, mogą być uodpornione dużo wcześniej zanim zetkną się z grupą rówieśniczą. Nie powinniśmy jednak mylić tych dwóch pojęć - małpia ospa to co innego niż ospa wietrzna.

Warto podkreślić, że ospie małpiej bliżej do ospy prawdziwej, a szczepienie przeciwko ospie wietrznej nie ma nic wspólnego z ospą małpią.

Lepiej unikać rozdrapywania krostek, które mogą pojawić się na skórze zakażonych małpią ospą? Takie zalecenie zawsze obowiązywało w przypadku ospy wietrznej.

Żadnych zmian skórnych nie należy rozdrapywać, bo może to grozić dodatkowym zakażeniem bakteryjnym i powikłaniami septycznymi – może się na nich rozwinąć kolejna infekcja, która może ulec uogólnieniu powodując stan zapalny.

Jakie leczenie może być najskuteczniejsze przeciwko małpiej ospie?

Mamy leki przeciwwirusowe, które mają udowodnioną skuteczność przeciwko różnym wirusom, np. cydofowir. Jest kilka preparatów z różnych grup, które są dostępne dla pacjentów, jeśli zajdzie taka potrzeba.

Czy Pani zdaniem osoby, u których wystąpią objawy małpiej ospy, mogą unikać zgłaszania się po pomoc medyczną w Polsce w obawie o dyskryminację?

Myślę, że nie będzie to mieć większego znaczenia. Osoba, która zauważy u siebie zmiany skórne, na pewno będzie próbowała skontaktować się ze specjalistą. Obowiązuje nas tajemnica lekarska i choć robimy dochodzenie, co mogło przyczynić się do infekcji, to ma to na celu wyłącznie udokumentowanie każdego przypadku zakażenia, by poinformować odpowiednie służby o ograniczyć nowe transmisje. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że mamy różnych pacjentów i oceniamy co najwyżej każdy przypadek pod kątem chorobowym i epidemiologicznym.

Dr Karolina Pyziak-KowalskaDr Karolina Pyziak-Kowalska Dr Karolina Pyziak-Kowalska

Dr n. med. Karolina Pyziak-Kowalska – lekarka specjalizująca się w chorobach zakaźnych i medycynie podróży, wykładowca akademicki i kierownik Izby Przyjęć w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym w Warszawie w latach 2012-2018, certyfikowany doradca w zakresie HIV/AIDS.

Więcej o: