Pani Helena* pracę w KWK (kopalni węgla kamiennego) "Zofiówka" w Jastrzębiu-Zdroju rozpoczęła w 1973 roku. Razem z zakładem przeżyła jego zmianę nazwy na niechlubną: "Manifest Lipcowy", pacyfikację zakładu w stanie wojennym, wreszcie odzyskanie wolności i powrót do nazwy "Zofiówka". Od chwili zatrudnienia należała do Pracowniczej Kasy Zapomogowo-Pożyczkowej i płaciła składki, z których finansowany jest Fundusz Pośmiertny (nazwa oficjalna). Nie rozstała się z nim 20 lat temu, gdy przechodziła na emeryturę. Teraz żałuje. Nie ona jedna. Według pracownicy kasy, telefony od rozżalonych emerytów się urywają.
Gdy na początku nowego wieku pani Helena przechodziła na emeryturę, dała się namówić, by pozostać członkiem PKZP. Nie ona jedna - do kasy łącznie należy ok. siedem tysięcy osób, w tym prawie trzy tysiące emerytów. Długo jej namawiać nie trzeba było. Ponieważ nie mogła wycofać wpłacanych przez wszystkie lata składek (zgodnie z regulaminem, one po prostu przepadają po odejściu z pracy), zdecydowała się je płacić dalej, by zachować uprawnienia. Składka dla pracownika i emeryta jest taka sama. Prawo do świadczeń także. Łącznie pani Helena ma więc za sobą prawie 50 lat składkowych. Obecnie składka roczna na fundusz wynosi 300 zł.
To sporo dla emeryta, ale z każdym rokiem trudniej podjąć decyzję o rezygnacji. Pani Helena chciała z tych pieniędzy dofinansować swój pogrzeb - wypłata dla osoby wskazanej w razie zgonu to osiem tysięcy złotych. Było.
27 sierpnia w pocztowej skrzynce pani Helena znalazła pismo (nie jest imienne, list zwykły) informujące, że zgodnie z czerwcową decyzją Zarządu PKZP wysokość świadczeń została zmieniona.
Jest promocja na śmierć. Jak zdążę umrzeć do grudnia, to krewni dostaną za mnie osiem tysięcy. Od stycznia drastyczna obniżka
- mówi oburzona seniorka i trudno jej się dziwić.
Wysokość świadczenia od nowego roku obniżono o 50 proc. w przypadku śmierci członka kasy (jest 8000 zł, w styczniu będzie 4000 zł) i jego współmałżonka (jest 6000 zł, będzie 3000 zł) i o ponad 30 proc. w przypadku krewnego (wg definicji kasy to rodzice, teściowie, nieletnie lub uczące się dzieci do 25 roku życia i dzieci niepełnosprawne) - jest 1200 zł, będzie 800 zł.
Wszystko zgodnie z prawem. Uzasadnienie? W dość obcesowym piśmie uzasadnia się to "ilością zgonów" (pisownia oryginalna). Cóż, sprawdziliśmy.
Zadzwoniliśmy do PKZP kopalni "Zofiówka". Jak nas poinformowano, w całym 2020 roku zmarło 86 członków kasy. Do czerwca 2021 roku już 93 osoby. To wymusiło zmiany, bo wypłaty w obecnej wysokości zagrażają płynności finansowej.
Faktycznie, widać, że dzieje się źle. Rzecz jednak w tym, że i bez pandemii należało się w końcu spodziewać takiej sytuacji. Zarząd kasy, która wśród członków ma tylu emerytów, niejednokrotnie starszych od pani Heleny (ta w chwili zatrudnienia miała już ponad 30 lat, a byli przecież osiemnastolatkowie, osoby zatrudnione wcześniej, itd.), musi się liczyć z tym, że pieniądze w końcu trzeba ludziom wypłacać, a nie w nieskończoność pobierać składki.
Wyszło niefortunnie? Nieoficjalnie usłyszeliśmy, że w "Zofiówka-Borynia" żałują, że nie obcięli wypłat od razu, jak podobno dzieje się w innych zakładach, ale nie chcieli wprowadzać zmian natychmiast.
W tej sprawie martwi nie tylko obcesowa komunikacja i zagadka, dlaczego fundusz pracowniczy, który pobiera składki pół wieku (chociaż nie zwraca wkładu), nie ma pieniędzy.
Ta pani i tak skorzystała, bo przecież wzięła pieniądze za teściów, za męża. Ja płacę składki 16 lat, do tej pory nic mi się nie należało. Byłem na tym zebraniu w czerwcu. Powiedzieli, że albo obniżka, albo w ogóle ogłoszą upadłość. Nikt nie czuje się winny, że tak nas wyrolowano. Jasne, podpisałem kiedyś, że liczę się ze zmianą wysokości wypłaty. Frankowicze też podpisali dziwne umowy z bankami. Wydawało się, że w kasie pracowniczej jest bezpieczniej
- mówi nam nieoficjalnie jeden z pracowników.
Mąż pani Heleny zrezygnował z kasy, gdy odchodził z pracy. Jego składki przepadły. Z pewnością takich osób nie brakuje. Zostały po nich pieniądze. To dlaczego całość jakoś się nie chce dalej kręcić i nie będzie na pomnik dla pani Heleny?
* Imię bohaterki zostało zmienione