Jak dzia³aj± zmys³y? Te bardziej i mniej znane

Wzrok - oczy niczym kamery
Twój ¶wiat znika z momentem zamkniêcia oczu? Wielu z nas uwa¿a wzrok za najwa¿niejszy ze zmys³ów. Tymczasem jego fenomen jest stosunkowo niedawny w toku ewolucji. Co wiêcej, dotyczy g³ównie cz³owieka.
Dobry wzrok to przywilej w ¶wiecie natury. Zwierzêta polegaj± w wiêkszym stopniu na innych zmys³ach - szczególnie wêchu. Mo¿liwo¶æ widzenia rzeczywisto¶ci w pe³ni kszta³tów i kolorów zawdziêczamy ogromnemu skokowi w rozwoju uk³adu nerwowego, a tak¿e samych narz±dów wzroku.
Oczy - genialne kamerki, w które wyposa¿ony jest ka¿dy z nas, pozwalaj± nam szybko reagowaæ na zachodz±ce wokó³ zmiany. Widzisz b³êkitne niebo za oknem, u¶miechaj±c± siê kole¿ankê z pracy, tekst wy¶wietlony na monitorze komputera? Pewnie nigdy nie zastanawia³e¶ siê jednak, jak to siê dzieje. Nie ma co ukrywaæ, to z³o¿ony proces, za który odpowiada mechanizm godny wybitnego in¿yniera. Soczewki, rogówka, siatkówka, ¼renica, têczówka - niby wszystko jasne, czy aby na pewno? Przedstawiamy uproszczon± instrukcjê obs³ugi wzroku. Tym bardziej przyjazn±, ¿e wcale nie musisz jej znaæ, ¿eby widzieæ. No to zaczynamy.
Napawasz siê doskona³o¶ci± wybitnego dzie³a sztuki lub prostot± kwiatów w wazonie? Oznacza to, ¿e sygna³y wzrokowe w pierwszej kolejno¶ci trafi³y na pierwsz± liniê frontu - zewnêtrzn± warstwê ga³ki ocznej, czyli rogówkê. £atwo pokonaæ tê przezroczyst± barierê - przepuszcza ona co popadnie. Ale ale - pó¼niej nie jest ju¿ tak prosto. Kolejny przystanek to têczówka i ¼renica. Têczówka jest nieprzezroczyst± tarcz± dla atakuj±cych nas zewsz±d bod¼ców ¶wietlnych. Na niej zatrzyma siê wiêkszo¶æ z nich. To w³a¶nie ona ma kolor. Jej zabarwienie, zgodne z prawami genetyki, sprawia, ¿e jeste¶ w³a¶cicielem niebieskich, piwnych czy br±zowych oczu. ¬renica, czyli czarna kropka po ¶rodku têczówki to wrota, a raczej ma³y przesmyk, przez który ¶wiat³o mo¿e przedostaæ siê dalej. Jest niczym ochroniarz strzeg±cy dostêpu do popularnego miejsca. Po pierwsze dba o to, by do ¶rodka przedostali siê tylko proszeni go¶cie - nie tacy, którzy mog± zagroziæ bezpieczeñstwu wszystkich naoko³o, a tak¿e limituje wej¶cie. Tak w³a¶nie dzia³a ¼renica: gdy dociera do niej za du¿o ¶wiat³a, jaskrawych barw, zwê¿a siê, ograniczaj±c wej¶cie. Natomiast gdy sygna³y s± znikome, a wokó³ ciemno¶ci - poszerza siê i wpuszcza ³askawie dalej. Dalej, czyli gdzie? Ano do fasolowatej w kszta³cie soczewki. Ta uwzglêdnia odleg³o¶æ, w jakiej znajduje siê dany przedmiot i odpowiednio reguluje ostro¶æ. Dziêki temu mo¿emy widzieæ wyra¼nie i to co blisko i to, co trochê dalej. Proces, który to umo¿liwia nazywamy akomodacj±.
Odpowiednia ilo¶æ ¶wiat³a zosta³a przepuszczona, ustawiona zosta³a ostro¶æ. Kolejny przystanek, kluczowy dla widzenia, to siatkówka. Tam rozró¿nione zostaj± kszta³ty i barwy, tego co obserwujemy. Zreszt± dopiero od tego momentu tak naprawdê mo¿emy mówiæ o obrazie, a nie sygna³ach ¶wietlnych. Chocia¿ jest to jeszcze obraz do góry nogami. Dopiero w mózgu nast±pi jego odwrócenie.
Aby¶my mogli co¶ naprawdê zobaczyæ, nie wystarcz± nam same oczy. Sygna³y, które zostaj± odebrane i przetworzone przez narz±dy wzroku, musz± trafiæ do mózgu, a dok³adnie do kory wzrokowej. Tam dopiero zostaj± zinterpretowane, a przed nami wy¶wietlaj± siê widoki. Choæby tekst tego artyku³u. Kiedy ty czytasz, narz±dy wzroku we wspó³pracy z mózgiem intensywnie pracuj±.
Wiêcej: ciekawostki o oczach

S³uch - wibracje przenoszone w powietrzu
Gdyby nie s³uch, nie istnia³aby muzyka, nie mogliby¶my ze sob± rozmawiaæ, telefon nigdy nie ujrza³by ¶wiat³a dziennego - bo po co. Dziêki niemu mo¿emy cieszyæ siê brzmieniem: od ledwo s³yszalnego szumu morskich fal po dono¶ne nuty p³yn±ce z radioodbiorników. Sk±d jednak bior± siê d¼wiêki, co sprawia, ¿e je s³yszymy? Pó³ sukcesu zawdziêczamy wibracjom. Drugie pó³ ich przeka¼nikowi, którym jest nic innego jak powietrze. Zarówno bez jednego, jak i bez drugiego skoñczy³oby siê fiaskiem. A dok³adniej?
Muzyka, kla¶niêcie w d³onie, krzyk czy nawet szept powoduj± drgania, które wprawiaj± w ruch coraz to kolejne cz±steczki powietrza. Gdyby¶my znajdowali siê w pró¿ni, s³yszenie i powstawanie d¼wiêków by³oby niemo¿liwe, poniewa¿ w nico¶ci po prostu nie mia³oby co drgaæ. My jednak szczê¶liwie nie ¿yjemy w pró¿ni, a wokó³ nas z powodzeniem rozchodz± siê fale d¼wiêkowe (i to z zawrotn± szybko¶ci± ¶rednio 330 metrów na sekundê), które chcia³ nie chcia³, absorbujemy.
No dobrze, ale jakim cudem fale d¼wiêkowe, które docieraj± do naszych uszu staj± siê dla nas s³yszalne? Wibruj±ce cz±steczki powietrza niczym grono rozbawionych biesiadników wêdruj± w g³±b aparatu s³uchu, podrywaj±c do ruchu, wszystko co napotkaj± po drodze. Ich wêdrówka nabiera tempa, gdy docieraj± do odbiorników - uszu. Niektóre z "rozbawionych" drgaj±cych cz±stek wpadaj± od razu do przewodu s³uchowego. Te, które nie mia³y tyle szczê¶cia, ¿eby wcelowaæ za pierwszym razem, znajd± siê tam dopiero po odbiciu siê od ma³¿owiny usznej. Kana³em ucha zewnêtrznego trafiaj± do cienkiej b³ony bêbenkowej, wprawiaj± j± w ruch, a to porusza m³oteczkiem, kowade³kiem i strzemi±czkiem - trzema najmniejszymi ko¶æmi naszego cia³a, które znajduj± siê ju¿ w uchu ¶rodkowym. Jeden element porusza drugi. Jak w dominie. Tym sposobem drgania docieraj± do ¶limaka, który sw± nazwê zawdziêcza kszta³towi zakrêconej rurki. St±d ju¿ tylko krok do mózgu. Stymulowane s± zakoñczenia nerwowe. Wtem impuls nerwowy niczym wind± mo¿e pod±¿aæ do centrum zarz±dzania - a dok³adnie do kory s³uchowej mieszcz±cej siê w p³atach skroniowych mózgu. Nasz "komputer" przetwarza sygna³y, które do niego dotar³y, a my nie do¶æ, ¿e s³yszymy, to jeszcze rozumiemy co.
Jakie s± granice naszego s³uchu? W ca³kowitej ciszy po³owa z nas jest w stanie us³yszeæ tykanie zegara, który znajduje siê maksymalnie w odleg³o¶ci 6 metrów. Powinni¶my siê cieszyæ, ¿e nie mamy lepszego s³uchu. Gdyby¶my s³yszeli jeszcze lepiej, s³yszeliby¶my tak¿e przep³yw krwi przez w³asne uszy - zaznaczaj± naukowcy. Taki ci±g³y szum nie by³by raczej po¿±dany. Sami przyznacie.

Smak - informacja o sk³adzie chemicznym pokarmu
Krwiste steki, delikatne kremy i musy, soczyste owoce - czym by³by ¶wiat bez rozkoszy podniebienia? Smak to podstawa ¶wiata kulinariów. Na pewno? Jeste¶ w stanie zró¿nicowaæ, ile z tego co nazywasz smakiem, rzeczywi¶cie nim jest? Tak naprawdê ucztuj±c, doznania w du¿ej mierze zawdziêczasz wêchowi. U niektórych organizmów ¿ywych te dwa zmys³y w ogóle nie s± rozró¿nione.
Chcesz siê przekonaæ, ile w smaku zapachu? £atwo to sprawdziæ, zatykaj±c sobie nos podczas konsumpcji produktów o tej samej konsystencji (tj. surowy ziemniak i jab³ko). Namiastki tego w³a¶nie eksperymentu do¶wiadczamy, gdy jeste¶my chorzy i mamy katar. Efekt? Jedzenie staje siê nijakie, smaki zlewaj± siê.
Smak to nie tylko przyjemno¶æ, jest nam potrzebny do rozpoznawania sk³ada chemicznego produktów, które spo¿ywamy. Pozwala nam to zró¿nicowaæ pokarmy, które s± dla nas korzystne od tych, które mog± okazaæ siê truj±ce. Jak dzia³a ten zmys³? Jêzyk jest chropowaty - znajduj± siê na nim brodawki. W nich w³a¶nie skrywaj± siê kubki smakowe, czyli skupiska receptorów pozwalaj±cych na wyczuwanie poszczególnych smaków. Kubki smakowe zamieszkuj± nie tylko jêzyk, ale tak¿e m. in. podniebienie, gard³o i górn± czê¶æ prze³yku.
Receptory reaguj± najlepiej na 5 podstawowych smaków. Jak interpretuje doznania nasze smakowe laboratorium?
S³odki - to informacja, ¿e pokarm dostarczy nam daj±cych energiê i niezbêdnych do pracy wszystkich narz±dów, w tym mózgu, wêglowodanów. Czujemy go g³ównie na koñcu jêzyka.
S³ony odczuwany w ró¿nych miejscach jêzyka mówi nam, ¿e jedzony produkt jest ¼ród³em soli mineralnych: sodu i potasu. U osób, które ze wzglêdów zdrowotnych, np. z nadci¶nieniem têtniczym, ograniczaj± zwyk³e sole sodowe, czasem zastêpuje siê je solami potasu. S± one podobne w smaku, a szkodz± mniej, a nawet mog± wspieraæ leczenie.
Kwa¶ny czujemy po boku jêzyka. Ma go na przyk³ad kwas askorbinowy, czyli popularna, sprzyjaj±ca odporno¶ci i m³odo¶ci cia³a oraz umys³u witamina C (wyizolowana ma lekko kwaskowy smak). Dok³adne przewodnictwo tego smaku nie jest do koñca poznane, ale najprawdopodobniej jest on zwi±zany z jonami wodorowymi. Smak ten mo¿e tez ¶wiadczyæ o tym, ¿e pokarmy s± jeszcze niedojrza³e.
Gorzki - niezbyt pozytywnie siê kojarzy. Nie bez przyczyny. To m±dro¶æ natury. Gorzkie substancje czêsto s± truj±ce. Jeste¶my na niego bardzo czuli. Zdecydowanie bardziej ni¿ na smak s³odki - zasadniczo niegro¼ny dla naszego zdrowia. To, ¿e dzieci zazwyczaj stroni± od gorzkich produktów mia³o je uchroniæ przed pokus± przyswojenia trucizny. Z wiekiem uczymy siê ró¿nicowaæ, którymi gorzkimi pokarmami mo¿emy siê od czasu do czasu raczyæ, a które omijaæ szerokim ³ukiem. Gorzki smak czujemy przede wszystkim u nasady jêzyka.
Umami - smak stosunkowo niedawno odkryty. Okre¶lany jest tak¿e smakiem miêsnym czy smakiem bia³ka. Informuje o obecno¶ci aminokwasów w pokarmach, w tym szczególnie kwasu glutaminowego. Mo¿esz go wyczuæ, jedz±c w³a¶nie produkty miêsne, sfermentowane, sos sojowy, ale te¿ m. in. grzyby czy orzechy.
T³usty - najnowsze odkrycie naukowców. Mamy smak informuj±cy o zawarto¶ci wêglowodanów i bia³ek. Okazuje siê, ¿e t³uszcze wcale nie s± gorsze. Szczê¶liwcy wyczuleni na ten smak jedz± znacznie mniej t³usto¶ci, a ich waga jest ni¿sza - wynika z badañ
Co ciekawe, smak wyczuwamy tylko je¶li pokarm jest rozpuszczony w wodzie. Doskonale sprawdza siê tutaj ¶lina. Nie wierzysz? Je¶li posypiesz na osuszony jêzyk sól lub cukier, prawdopodobnie nie poczujesz ich smaku.
Kiedy jeszcze czujemy, a kiedy ju¿ nie? Próg smaku to ponoæ np. 1 ma³a ³y¿eczka cukru w 7 litrach wody. Po³owa z nas go poczuje. Po³owa ju¿ nie.

Dotyk - garnitur z wyspecjalizowanych receptorów
Pozwala nam czerpaæ przyjemno¶æ z blisko¶ci drugiej osoby, podtrzymaæ wiê¼ - tak w relacjach intymnych, jak rodzinnych czy przyjacielskich. Badania psychologów potwierdzaj±, ¿e dzieci pozbawione ciep³a i kontaktu fizycznego rozwijaj± siê znacznie gorzej ni¿ te, którym rodzice sk±pi± dotyku. Niemowlêta ca³kowicie go pozbawione maj± mniejsze szanse na prze¿ycie.
Dotyk s³u¿y nam, nie tylko w ko³ysce, ale ca³e ¿ycie. Czu³y czy przyjacielski za spraw± oksytocyny, zwanej te¿ hormonem przywi±zania, zbli¿a nas do siebie. Obni¿a poziom kortyzolu, tym samym zmniejszaj±c napiêcie i zabijaj±c stres. Ca³y organizm uspokaja siê, gdy namacalnie czujemy kogo¶ bliskiego przy sobie: serce bije wolniej, spada ci¶nienie krwi, w dodatku stajemy siê bardziej odporni.
Sk±d siê bierze odczuwanie dotyku? Ogólnie rzecz bior±c - ze skóry. A raczej za jej po¶rednictwem. Jeste¶my wyposa¿eni w rozleg³± p³aszczyznê odczuwania bod¼ców - w ca³o¶ci pokrywa nas jej pow³oka. Natomiast pod ni± skrywaj± siê liczne receptory namierzaj±ce wszystko to, co siê dzieje na jej powierzchni. Jest ich ca³e multum nie bez powodu. W ¶wiecie receptorów obowi±zuje precyzyjny podzia³ zadañ. Ró¿ni± siê one specjalizacj± - inne komórki receptorowe odpowiadaj± za czucie ciep³a, inne za odczuwanie zimna, inne namierzaj± ocieranie siê o skórê, a jeszcze inne nacisk ma³ego przedmiotu. Te wszystkie informacje zostaj± zintegrowane dopiero w mózgu.
To, co czujemy, zale¿y te¿ od partii cia³a, której dotyczy dotyk. Na wra¿liwo¶æ skóry zasadniczy wp³yw ma m. in. od gêsto¶ci rozsiania zakoñczeñ nerwowych. Mamy ich wiêcej, tam gdzie potrzebujemy ich wiêcej. Które obszary s± najbardziej czu³e? Twarz, jêzyk, palce, szczególnie ich opuszki - to czê¶ci cia³a, które wiod± prym w odbieraniu informacji z dotyku. Dziêki temu praktycznemu rozwi±zaniu ³atwiej nam funkcjonowaæ: chwytaæ, smakowaæ, mówiæ. No dobrze, praktyka praktyk± - a co z przyjemno¶ci± i doznaniami seksualnymi p³yn±cymi z dotyku?
Erotyczne mapy naszych cia³ nie s± do koñca uniwersalne. Po czê¶ci to, w których miejscach dotyk przynosi nam najwiêksz± rozkosz, zale¿y od gêsto¶ci naszych dotykowych ¶ledczych - receptorów, po czê¶ci kszta³tuje siê w drodze wyuczenia siê w trakcie ¿ycia okre¶lonych skojarzeñ - bardziej lub mniej pozytywnych. Gotowej recepty nie ma. Najlepiej wróciæ do punktu wyj¶cia, czyli do praktyki. Tym razem jednak o innej praktyce mowa. Weryfikowaæ mo¿na zarówno w parze, jak i w pojedynkê. Mi³ej zabawy!

Wêch - zdetronizowany zmys³
Wêch - jeden z najstarszych zmys³ów. Niegdy¶ jeden z podstawowych. Dzi¶ wielu z nas uwa¿a, ¿e gdyby mia³a z któregokolwiek zmys³u zrezygnowaæ, to by³oby to w³a¶nie powonienie.
Razem ze smakiem zaliczamy go do zmys³ów chemicznych. W przesz³o¶ci to w³a¶nie przez nie budowali¶my swoj± wiedzê o ¶wiecie, zdobywali¶my z otoczenia kluczowe informacje o substancjach chemicznych w ¶rodowisku zewnêtrznym. Mia³y miêdzy innymi s³u¿yæ namierzaniu po¿ywienia i ocenie jego przydatno¶ci, a tak¿e, dziêki feromonom, komunikacji miêdzy osobnikami. Dopiero wraz z rozwojem uk³adu nerwowego oraz mózgu to wzrok i s³uch przejê³y du¿± czê¶æ zadañ i obowi±zków wêchu.
£atwo zauwa¿yæ, ¿e u zwierz±t wêch nie straci³ swojej zasadniczej roli wzglêdem pozosta³ych zmys³ów. My, ludzie zyskali¶my inne, bardziej wyspecjalizowane narzêdzia pozwalaj±ce nam na analizê dop³ywaj±cych bod¼ców. A wêch? Nie mamy siê czym szczyciæ. Wra¿liwo¶æ powonienia psów, szczurów czy owadów jest du¿o wiêksza, od niej mo¿e zale¿eæ nawet to, czy dany osobnik prze¿yje. Mimo niedoskona³o¶ci ludzkiego wêchu, wci±¿ pozwala nam on do¶wiadczaæ przyjemnych zapachów, kwiatów czy smako³yków, lub te¿ przeciwnie - odpycha, ostrzega, informuje np. o nie pierwszej ¶wie¿o¶ci, zagro¿eniu.
Kropla perfum w trzypokojowym mieszkaniu - to minimalna granica czucia zapachu - twierdza naukowcy. Po³owa z nas jeszcze j± wyczuje.
Znasz tylko piêæ podstawowych zmys³ów i umowny, metaforyczny "szósty zmys³"? To tylko czê¶æ prawdy. Ca³± resztê odkryjesz dalej. Bez kolejnych, czêsto pomijanych i nie tak popularnych, zmys³ów ci±gle by¶ siê przewraca³, nie wiedzia³by¶, gdzie znajduj± siê poszczególne czê¶ci twojego cia³a, a powa¿nie zraniony, móg³by¶ to przeoczyæ, nara¿aj±c siê na zagro¿enie zdrowia i ¿ycia.
Zobacz tak¿e:

Zmys³ równowagi - wewnêtrzna poziomica
Zmys³ równowagi niczym pok³adowy GPS pozwala okre¶liæ pozycjê cia³a. Punktem orientacyjnym jest g³owa - w odniesieniu, nie tyle do pod³o¿a, co do kierunku przyci±gania ziemskiego. Zmys³ równowagi odnotowuje tak to, ¿e poruszasz g³ow± - kiwasz ni±, przechylasz, obracasz, jak i to, ¿e twoje cia³o znajduje siê w ruchu. Wykryje, je¶li zwolnisz lub przy¶pieszysz.
Nic nie umknie doskona³ej poziomicy schowanej w zakamarkach ucha wewnêtrznego. Znajduj± siê tam poro¶niête cienkimi w³oskami torebki i kanaliki wype³nione p³ynem. P³yn ten porusza siê, gdy zmieniasz pozycje. Wtedy w³oski wyginaj± siê. Dziêki temu organizm uzyskuje informacje odno¶nie twojego po³o¿enia w przestrzeni, nawet je¶li nie korzystasz ze zmys³u wzroku czy dotyku.
Jako posiadacz zmys³u równowagi, mo¿liwe, ¿e do¶wiadczasz pewnych niedogodno¶ci. To ma³a cena, ale jednak. O jakich niedogodno¶ciach mowa?
Zdarza ci siê odczuwaæ nieprzyjemne objawy choroby lokomocyjnej, gdy podró¿ujesz samochodem, statkiem czy samolotem? Ich przyczyn± jest niezgodno¶æ informacji p³yn±cych z ró¿nych zmys³ów. Wiêkszo¶æ z nich, w tym g³ównie wzrok, staj± w opozycji do zmys³u równowagi. Podczas gdy oczy i inne narz±dy daj± ci sygna³y, ¿e pozostajesz w bezruchu, zmys³ równowagi nie daje siê tak ³atwo zmyliæ i alarmuje, ¿e jednak siê przemieszczasz. Tym sposobem konflikt gotowy. Trudny do rozs±dzenia, bo racja le¿y po dwóch stronach: twoje cia³o pozostaje nieruchome, nie zmieniasz pozycji w odniesieniu do ¶rodka komunikacji, jednak nie da siê ukryæ, ¿e przemierzasz kilometry. W efekcie organizm mo¿e g³upieæ. Daje o tym znaæ m. in. poprzez md³o¶ci, zawroty g³owy.
Aby zapobiegaæ tym niechcianym przypad³o¶ciom, warto chocia¿by zamkn±æ oczy i u³o¿yæ siê w pozycji pó³le¿±cej. To wyeliminuje czê¶æ sprzecznych sygna³ów. Najlepiej jednak, o ile masz tak± mo¿liwo¶æ i oczywi¶cie odpowiednie uprawnienia, przesi±¶æ siê na fotel kierowcy. Gdy prowadzisz poruszaj±cy siê pojazd: widzisz ruch i w wiêkszym stopniu czujesz ruch. Wszystko jest wiêc tak jak powinno.

Zmys³ kinestetyczny - wyobra¿eniowa mapa cia³a
Zmys³ ten umo¿liwia ci koordynacjê ruchów. Gdyby ciê go pozbawiono, z zamkniêtymi oczami nie by³by¶ w stanie dotkn±æ swojego nosa czy nogi - po prostu nie wiedzia³by¶, gdzie siê znajduj±. Zastanawia³e¶ siê kiedy¶, sk±d to jednak wiesz, skoro przecie¿ nie mówi ci o tym ani wzrok, ani dotyk czy wêch?
Aby orientowaæ siê w ¶wiecie, musimy najpierw orientowaæ siê sami w sobie. Pomaga nam w tym uwewnêtrzniony schemat cia³a. Natura na czas wêdrówki po ziemskim padole wyposa¿y³a nas w mapê nas samych. Ta zakodowana jest w asocjacyjnych czuciowych obszarach mózgu. Mapa zawiera informacje o wzajemnym po³o¿eniu ró¿nych czê¶ci cia³a, odleg³o¶ciach je dziel±cych. Tym sposobem mamy wszelkie parametry chocia¿by, by trafiæ ³y¿k± do ust, nawet gdy kto¶ przes³oni nam oczy.
A poniewa¿ nie spêdzamy ¿ycia w jednej pozycji, mapa ta musi byæ stale aktualizowana, gdy czê¶ci cia³a zmieniaj± po³o¿enie wzglêdem siebie. Zmiany s± nanoszone na ogólny dostêpny model w³asnego cia³a. Potrzebne do tego informacje s± przekazywane przez zakoñczenia nerwowe znajduj±ce siê chocia¿by w miê¶niach i stawach, które odnotowuj± nasze ruchy.

Zmys³ bólu - sygna³ alarmowy "uwaga, zagro¿enie zdrowia"
Nie lubimy, gdy nas co¶ boli. To zrozumia³e. Tyle, ¿e odczuwanie bólu nie s³u¿y we wszystkich przypadkach gnêbieniu nas ¶miertelników. Ma on ratowaæ nasz organizm przed destrukcj±, w tym przed ¶mierci±.
Sygna³, ¿e co¶ jest nie tak musi byæ wiêc na tyle mocny, ¿eby¶my nie byli w stanie go zlekcewa¿yæ. Odpychaj±cy zapach czy drastyczny widok niekoniecznie zda³yby w tym przypadku egzamin.
Jak zmotywowaæ cz³owieka do usuniêcia szkodliwego bod¼ca zanim bêdzie za pó¼no? Natura zna swoje sposoby. Jednym z nich jest w³a¶nie zmys³ bólu. Mechanizm polega na tym, ¿eby dostarczyæ nam tak nieprzyjemnych doznañ, ¿eby¶my za wszelk± cenê chcieli siê ich pozbyæ. W uproszczeniu: im gro¼niejszy dla nas bodziec, tym wiêkszy ból (oczywi¶cie od tej zasady jest wiele wyj±tków). Jest to informacja, ¿e nie ma czasu do stracenia. I choæ w przypadku zranieñ natury mechanicznej - skaleczeñ, z³amañ, zwichniêæ - mechanizm zazwyczaj dzia³a na medal, w przypadku wielu chorób, w tym nowotworów, ból przez d³ugi czas mo¿e siê nie pojawiaæ. Co wiêcej, ró¿nimy siê pod wzglêdem rozwiniêcia tego zmys³u. Jedni odczuwaj± znaczny ból przy nawet niewielkich szkodliwych bod¼cach, inni s± zadziwiaj±co wrêcz wytrzymali i czêsto nawet nie zauwa¿aj± uszkodzeñ cia³a. Kto ma lepiej? Jedno jest pewne: szczê¶liwcy ma³o wra¿liwi na ból s± bardziej nara¿eni na niebezpieczeñstwa, bo w du¿ej czê¶ci ich po prostu nie wyczuwaj±.
Co sprawia, ¿e czujemy ból? Mamy wiele receptorów, które za to odpowiadaj±, dziel± siê one w zale¿no¶ci od specjalizacji. Inne z nich poinformuj± nas uszkodzeniach mechanicznych, inne o zbyt wysokiej b±d¼ niskiej temperaturze czy styczno¶ci± z niebezpieczn± substancj± chemiczn±. W³ókna zmys³u bólu szczelnie oplataj± cia³o, dziêki czemu sygnalizuj± zagro¿enia w ró¿nych jego rejonach.
Ból jednak to nie sama fizjologia. Z badañ naukowców wynika, ¿e za jego natê¿enie odpowiada tak¿e nasza interpretacja danej sytuacji i odczuwane wtedy emocje. Z tego wzglêdu tworzy siê coraz wiêcej technik wp³ywaj±cych na psychikê w taki sposób, aby zmniejszyæ do¶wiadczanie bólu. Mo¿na je stosowaæ w przypadku chorych do¶wiadczaj±cych chronicznego bólu czy choæby, aby ³agodziæ bóle porodowe.