Przedstawiamy kolejny odcinek serii o raku skóry. Większość osób interesujących się tematyką zdrowotną i profilaktyką słyszała o czerniaku i jego objawach, wymagających konsultacji lekarskiej.
Inne raki skóry rzeczywiście najczęściej są mniej groźne, ale przecież także zagrażające naszemu zdrowiu, a nawet życiu. Dlatego poprosiliśmy ekspertów o pomoc w przygotowaniu kompendium wiedzy na ich temat.
Tym razem udostępniamy ilustracje, które przypominają, że coś, co wygląda niegroźnie, może być nowotworem złośliwym. Każda zmiana na skórze, która nie chce prawidłowo się goić, zmienia wygląd i rośnie, wymaga czujności. Każdy, kto skończył 40 lat, powinien przynajmniej raz w roku pokazać swoją skórę (nie tylko znamiona) dermatologowi. Osoby młodsze - każdą zmianę skórną, która niepokoi. Nie wolno zapominać, że nowotwory skóry, które są zasadniczo problemem osób starszych, coraz częściej rozpoznawane są już u trzydziestolatków, a nawet dwudziestolatków.
Twarz, uszy, dekolt, dłonie to najczęstsze miejsca lokalizacji raka skóry.
Rak kolczystokomórkowy w początkowej fazie rozwoju najczęściej przypomina guzek na skórze. Jest twardy, owrzodziały, często lekko podkrwawia. Charakteryzuje go też perłowate zabarwienie (blisko koloru skóry, z połyskiem).
Rak podstawnokomórkowy może, zwłaszcza dla laika, wyglądać bardzo podobnie. Przybiera postać guzka, owrzodzenia, grudki, płaskiego lub wyniosłego nacieku, a w jego obrębie może sączyć się płyn (jasny, klarowny lub mętny).
Rozdrapany, podchodzący ropą, zwykły strupek, jak po otarciu skóry, to też może być rak.
Jak zatem ustalić, że tym razem być może mamy poważniejszy problem i nie należy unikać wizyty u lekarza? Jeśli ranka się nie goi, trzeba poradzić się lekarza. To nie jest normalne, że strupek utrzymuje się od miesiąca.
Na zdjęciu nie widzimy "wyprysku" czy zwykłego stanu zapalnego. To rak podstawnokomórkowy (ang. basalcell carcinoma - BCC), który stanowi on 80 proc. wszystkich raków skóry. Drugi co do częstości występowania jest rak kolczystokomórkowy (ang. squamouscell carcinoma - SCC), który stanowi 15-20 proc.
Zmiana znajduje się blisko oka, więc może okazać się trudna w leczeniu. Lepiej podjąć je jak najszybciej.
Złośliwy nowotwór skóry zazwyczaj rozwija się powoli. Niemal zawsze jest skutkiem nadmiernej ekspozycji na słońce. Czasem wystarczy jednorazowe oparzenie słoneczne, by po latach odczuć jego niezwykle poważne skutki. Kiedy indziej regularne przekraczanie dawki promieniowania w końcu przynosi niechciane skutki.
Po jakim czasie to nastąpi, nie wiemy. Bezsporne jest jednak to, że opalenizna nie jest objawem zdrowia i krzepy. To reakcja obronna skóry. Słońce pozwala nam produkować życiodajną witaminę D, ale nie potrzebujemy w tym celu palić skóry.
Zdecydowanie więcej na ten temat
Czytaj także:
Nowotwór i rak to nie to samo. Podział i nazewnictwo nowotworów
"Myszki", znamiona, pieprzyki - zwykle w takich miejscach spodziewamy się zagrożenia. Tymczasem - niemal wszystkie nowotwory złośliwe skóry są sprowokowane do rozwoju przez nadmierne opalanie, a rak może powstać na skórze od zera.
Większość raków skóry rozwija się na podłożu rogowacenia słonecznego. To łuszczące się i stwardniałe zmiany skórne, spowodowane uszkodzeniem skóry przez promieniowanie ultrafioletowe (UV). Rogowacenia często są "wybrzuszone", o nierównej powierzchni i przypominają brodawki. Nieraz są zaczerwienione, ale mogą też być brązowe, różowe, a nawet w kolorze skóry.
Mniej więcej u połowy populacji po 40. roku życia występuje rogowacenie słoneczne. Takie zmiany zwykle osiągają rozmiar 3-6 mm, ale początkowo są tak małe, że łatwiej je wyczuć palcami niż zobaczyć. Przesuwając po ich powierzchni palcem ma się wrażenie, jakby dotykało się papieru ściernego. Rosnące rogowacenia mogą swędzieć, wywoływać uczucie kłucia lub napięcia skóry, w rzadkich przypadkach krwawią.
Uwaga, na zmiany nowotworowe podatne są też miejsca regularnie drażnione, ocierane (uda, miejsce zapięcia stanika), zwłaszcza, gdy w tych okolicach są już jakieś nietypowe zmiany budowy czy zabarwienia skóry.
Dermatoskopia, czyli badanie wszelkiego rodzaju zmian skórnych z użyciem odpowiedniego sprzętu medycznego, przeprowadzana raz do roku, pozwala na rozpoznanie choroby w uleczalnym stadium.
Wiele osób w to nie wierzy, a sporą popularnością cieszy się pogląd, że "dermatolodzy i tak skóry nie oglądają; co najwyżej znamiona wskazane przez chorego".
Prof. Piotr Rutkowski, kierownik Kliniki Nowotworów Tkanek Miękkich, Kości i Czerniaków Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie, przekonuje, że takie opowieści to miejskie legendy, nie mające odzwierciedlenia w rzeczywistości. Dermatolodzy w Polsce znają się na swojej pracy, wiedzą, że w ramach kontroli onkologicznej trzeba oglądać całą skórę. Tak robią. Inne zachowania to dowód niekompetencji i należy do historii.
Spotkało cię coś takiego? Interweniuj. Poproś lekarza o wyjaśnienia i prawdziwe badanie. Złóż skargę do przełożonego, jeśli to nie zadziała. Chodzi o twoje życie.
Raki skóry to najczęściej występujące nowotwory złośliwe u człowieka o białym kolorze skóry. Szacuje się, że po 65. roku życia co drugi Polak zachoruje na raka skóry. Wprawdzie nie jest pewne, czy choroba zdąży go zabić, zostanie odnotowana w statystykach i przynajmniej prawidłowo zdiagnozowana, ale niewątpliwie odbije się na jakości i długości jego życia. Raki skóry niejednokrotnie atakują osoby z wielochorobowością, mogą skutecznie zaatakować węzły chłonne i wymagać mocno okaleczającej interwencji chirurgicznej, niejednokrotnie w okolicach głowy, twarzy i szyi.
Uwaga, kolejne ilustracje tylko dla ludzi o mocnych nerwach. Jeśli ich nie masz, przerwij oglądanie.
Lekarze często stawiają sobie pytanie, dlaczego chorzy zjawiają się u nich tak późno. Tego nie da się wytłumaczyć pandemią, bo to zaniedbania znacznie poważniejsze. Żeby rak spowodował takie spustoszenie, zwykle potrzeba wielu lat. Tego nie da się nie zauważyć. To boli, odbiera radość życia, uniemożliwia codzienne funkcjonowanie. Wciąż zdarza się, że pacjenci dopiero na takim etapie choroby szukają profesjonalnej pomocy. Zastanawiające jest, dlaczego ich bliscy, krewni, przyjaciele, nie wypchnęli ich wcześniej do lekarza. Tego nie da się przeoczyć, będąc z chorym blisko.
Coraz częściej, nawet na takim etapie choroby, lekarze już nie są bezradni. W stadium nieoperowalnym (a także wtedy, gdy lokalizacja nie pozwala na skuteczną, bądź nieokaleczającą, interwencję chirurgiczną) nadal pomocne okazują się środki farmakologiczne. Niestety, polscy pacjenci mają wciąż ograniczony dostęp do takich terapii.
Obecnie cemiplimab, lek o udowodnionej skuteczności w leczeniu raka kolczystokomórkowego, zarejestrowany w USA i w Unii Europejskiej, nie jest powszechnie refundowany w Polsce. Jest jednak dostępny w ramach indywidualnych wniosków i decyzji o refundacji w ramach RDTL, czyli ratunkowego dostępu do technologii lekowych. Na podstawie wskazań ekspertów w dziedzinie onkologii klinicznej, w tym konsultantów - krajowego i wojewódzkich, terapia ta znalazła się na liście priorytetów refundacyjnych.
Dostęp do leczenia farmakologicznego raka podstawnokomórkowego (na zdjęciu) jest łatwiejszy. Wismodegib (Erivedge) to lek refundowany. W ciągu trzech lat zarejestrowano ponad 160 pacjentów, czyli ok. 50 osób rocznie w ok. 20 ośrodkach, które prowadzą leczenie tego nowotworu w Polsce.
Nie masz dość? Jeszcze więcej zdjęć raka skóry w różnym stopniu zaawansowania. 36 fotografii lek. Krzysztofa Lubeckiego.
Czerniak pozostaje najbardziej złośliwym nowotworem skóry, błon śluzowych i błony naczyniowej gałki ocznej.
Ze względu na szybkie tempo wzrostu, dynamiczny rozwój i częste przerzuty, najgorzej rokuje i jest najtrudniejszy w leczeniu. Wywodzi się z mutacji komórek barwnikowych skóry - melanocytów, które u populacji o jasnej skórze, tzw. fototypie 1 lub 2, są najbardziej narażonej na promieniowanie słoneczne.
Według danych epidemiologicznych liczba zachorowań na czerniaki stale i dynamicznie rośnie, także wśród młodszej populacji w naszym kraju. Spośród ok. 3000-4000 nowych rozpoznań czerniaka rocznie, u ponad 500 pacjentów mamy do czynienia z zaawansowanym lub rozsianym czerniakiem skóry. To 10-krotnie więcej niż w roku 1980. Co roku zachorowalność rośnie o 10 proc. Do pewnego stopnia zwiększona liczba zdiagnozowanych przypadków wynika ze zwiększenia świadomości profilaktyki czerniaka u pacjentów oraz łatwiejszego dostępu do kontroli skóry przez specjalistów. Jednakże dowodzi ona również bardzo dużego wzrostu zachorowań na nowotwory złośliwe skóry. W Polsce umieralność na czerniaka skóry jest o ok. 20 proc. wyższa niż przeciętna dla Unii Europejskiej.
Takie niechlubne rekordy sprawiają, że czerniak zasługuje na osobne szersze opracowanie.
ABCDE czerniaka - jak odróżnić śmiertelnie groźne zmiany od zwykłego znamienia